Premier: krytyka raportu świadczy o braku demokracji

Premier: krytyka raportu świadczy o braku demokracji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Jarosław Kaczyński uważa, że krytyczne reakcje wobec publikacji raportu z weryfikacji WSI są bardzo niepokojące. Jednak - jak powiedział szef rządu w radiowych "Sygnałach Dnia" - najważniejsze jest, że WSI zostały w końcu zlikwidowane.
Zdaniem J. Kaczyńskiego, raport - choć jest tylko częścią prawdy o Wojskowych Służbach Informacyjnych - dowodzi, że wszelkie standardy państwa demokratycznego były przez WSI łamane. "Ten atak na raport, mówienie, że nic się nie zdarzyło, pokazuje, że znaczna część polskiej klasy politycznej i dziennikarzy żyje ciągle standardami państwa niedemokratycznego, co najwyżej częściowo demokratycznego" - powiedział premier.

"Te standardy, które działają w demokracji, tu jeszcze nie funkcjonują i to nie funkcjonują w ludzkich głowach. To jest bardzo niepokojące, to pokazuje, że tu są potrzebne jeszcze duże zmiany" - mówił szef rządu.

"W normalnym, demokratycznym kraju byłby to super-skandal i żaden polityk bez zagrożenia kompletną kompromitacją nie mógłby mówić tego, co mówi dziś opozycja i żaden dziennikarz bez zagrożenia kompromitacją i wyeliminowaniem nie mógłby mówić tego, co dziś w Polsce mówią dziennikarze. To wszystko jest straszliwie smutne" - dodał.

Premier nie zgadza się z opiniami, że publikacja raportu była prezentem dla obcych służb specjalnych. Zdaniem J. Kaczyńskiego, Rosjanie mają powody do zmartwień, a nie radości, bo likwidacji uległa służba, w której mieli duże wpływy.

Szef rząd przyznał, że z raportu z weryfikacji WSI zniknęły w ostatniej chwili dwa nazwiska, bo ich ujawnienie mogłoby stworzyć pewne niebezpieczeństwo dla bezpieczeństwa państwa. "Te nazwiska nie powinny się tam znaleźć. Popełniono pewną pomyłkę. Ci, którzy je teraz wymieniają, dopuszczają się rzeczy bardzo niedobrej, która może być potraktowana jako przestępstwo" - powiedział premier. Zaznaczył, że te osoby nie są związane z PiS, natomiast mają związki z tymi, którzy PiS nie lubią.

Szef rządu odrzuca też opinie niektórych prawników, głoszące, że takie zmiany w raporcie mogły być przestępstwem. "To powinno prowadzić do głębokiej refleksji nad stanem polskich elit. Mamy przecież profesorów, którzy uzasadniają inwigilację prawicy. Mamy do czynienia ze straszliwą kompromitacją dużej części ludzi, którzy sami siebie nazywają elitami" - powiedział J. Kaczyński.

Premier zaznaczył, że przyszłość autora raportu Antoniego Macierewicza (obecnie szefa kontrwywiadu wojskowego) jest bezpieczna, mimo krytyki raportu ze strony wicepremierów Romana Giertycha i Andrzeja Leppera. Przypomniał, że Samoobrona i LPR poparły rozwiązanie WSI i ustawę umożliwiającą ujawnienie raportu z weryfikacji tych służb. "Jeśli wicepremier Giertych będzie miał inne zdanie, to może wystąpić z koalicji. Ewentualna presja ze strony jego ugrupowania będzie miała znaczenie mniejsze od ugryzienia komara" - powiedział J. Kaczyński.

Odnosząc się do krytyki ze strony Lecha Wałęsy, premier powiedział, że ocena działań byłego prezydenta, jaka znalazła się w raporcie, była formułowana już wcześniej i nie ma w tym nic oburzającego. Jak dodał, on i jego brat na ataki Wałęsy nie reagują, bo jest zbyt wiele różnic między nimi (a byłym prezydentem - PAP). "Mój brat był jednym z ludzi, którzy autentycznie stworzyli Lecha Wałęsę i ma powody, by czuć się szczególnie urażony. Po prostu uczył Wałęsę" - powiedział J. Kaczyński.

pap, ss