– Miałam wczoraj nieprzyjemny incydent na uczelni. Napiszę list do ministra Brudzińskiego, żeby przydzielił mi choć na jakiś czas ochronę – mówiła w programie „Tłit” była prezydent Warszawy. Hanna Gronkiewicz-Waltz przyznała, że miała do czynienia z sytuacją podobną do tych, jakich po śmierci Pawła Adamowicza doświadczyli inni prezydenci miast – Wrocławia i Poznania. Wówczas, po groźbach na Twitterze, przydzielono jej ochronę na jeden dzień, a sprawcę szybko namierzono. – Uważam, że to powinno być dłużej, minimum tydzień – wskazała Gronkiewicz-Waltz mówiąc o czasie, przez który była ochraniana.
Dopytywana o prywatną ochronę, była prezydent Warszawy odparła, że jej „prywatną ochroną” są mąż i znajomi. Wyraziła jednak oczekiwanie, by państwo stanęło na wysokości zadania i zapewniło jej bezpieczeństwo. – Przez prawie 30 lat służyłam wolnej Polsce. Myślę, że mam do tego prawo – stwierdziła.
Groźby wobec prezydentów
Tymczasem we wtorek szef MSWiA Joachim Brudziński poinformował o zatrzymaniu trzech osób, które za pośrednictwem mediów społecznościowych wzywały do zabijania. Minister spraw wewnętrznych i administracji fakt zatrzymań skomentował na Twitterze. „Wczoraj Polska Policja zatrzymała trzy osoby które wzywały do kolejnych morderstw. Jedni to pewno zwykle internetowe trolle, naiwnie liczący na anonimowość. Inni to niezrównoważeni psychicznie. Apeluję do wszystkich „podgrzewających” emocje o rozsądek, rozwagę i odpowiedzialność” – pisał Joachim Brudziński.
Czytaj też:
Policja zatrzymała trzy osoby nawołujące do kolejnych morderstw na politykach