Birgfellner miał wręczyć 50 tys. złotych byłemu księdzu. „GW” publikuje kopię dowodu wypłaty

Birgfellner miał wręczyć 50 tys. złotych byłemu księdzu. „GW” publikuje kopię dowodu wypłaty

Gerald Birgfellner
Gerald Birgfellner Źródło: Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Rafał Sawicz stał się jednym z bohaterów sprawy związanej ze spółką Srebrna i Jarosławem Kaczyńskim. Postać byłego duchownego pojawiła się podczas ubiegłotygodniowych zeznań Geralda Birgfellnera. Austriacki biznesmen podał, że prezes PiS nakłonił go do przekazania 50 tys. złotych Sawiczowi. Dzisiejsza „Gazeta Wyborcza” opublikowała kopię dowodu wypłaty przez Birgfellnera wspomnianej kwoty.

Gerald Birgfellner, zeznając w prokuraturze stwierdził, że  miał nakłonić go do wręczenia 50 tys. zł dla księdza z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna – informowała „Gazeta Wyborcza” w ubiegłym tygodniu. Okazało się, że chodziło o byłego już duchownego, Rafała Sawicza. Dziennikarze portalu Gdańsk Stefa Prestiżu dotarli do informacji dotyczących tego, czym obecnie zajmuje się były ksiądz. Sawicz od około dwóch lat pracuje w Urzędzie Miejskim w Gdańsku, a dokładnie w Wydziale Skarbu, Referacie Analiz Opłat i Rozliczeń, gdzie zajmował się wyliczaniem opłat z tytułu użytkowania wieczystego.

W poniedziałek 18 lutego „Gazeta Wyborcza” opublikowała kopię dowodu wypłaty 50 tys. złotych, które Gerald Birgfellner miał następnie przekazać jako zapłatę za podpis księdza z rady fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego. Załączona w artykule kopia dokumentu ma potwierdzać wypłatę przez Birgfellnera wspomnianej kwoty w gotówce, do której doszło 7 lutego 2018 roku w jednym z oddziałów PKO SA w Warszawie. Z ustaleń „Gazety Wyborczej” wynika, że tego samego dnia pieniądze miały zostać przekazane księdzu. Oryginał opublikowanego dziś przez „Gazetę Wyborczą” dokumentu jest dowodem w postępowaniu .

Rafał Sawicz był rzekomo wikarym w parafii św. Urszuli Ledóchowskiej w Gdańsku-Chełmie. Jednak po pewnym czasie „porzucił stan duchowny”. W 2017 roku Sawicz stał się członkiem rady Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego.

Co dokładnie zeznał Birgfellner?

Przypomnijmy, że 11 lutego 2019 roku austriacki deweloper, który pojawia się na nagraniach rozmów dotyczących budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez spółkę Srebrna, zeznawał w prokuraturze. Gerald Birgfellner zeznał pod groźbą odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, że w lutym 2018 roku kancelaria Baker McKenzie, która zajmowała się obsługą inwestycji, przekazała, że potrzebuje uchwały spółki Srebrna oraz właściciela spółki Srebrna, czyli fundacji im. Lecha Kaczyńskiego. Po przygotowaniu przez prawników treści uchwał, miał je podpisać prezes PiS w imieniu Instytutu Lecha Kaczyńskiego.

„Jarosław Kaczyński powiedział mi, że musi mieć jeszcze podpis księdza, który jest członkiem rady tej fundacji, ale powiedział, że zanim ten ksiądz podpisze, to trzeba mu zapłacić. Chodzi o pana Rafała Sawicza. Zapytałem Jarosława Kaczyńskiego, ile musimy mu zapłacić, a on odpowiedział, że prawdopodobnie 100 tys. zł. Powiedziałem, że nie mam takich pieniędzy i muszę je wyłożyć z własnej kieszeni, i mogę zebrać 50 tys., a resztę zapłacimy mu, jak dostaniemy kredyt [z Banku Pekao SA na przygotowanie inwestycji], a ja otrzymam swoje honorarium. Ktoś z Nowogrodzkiej do mnie zadzwonił, nie wiem kto, że powinienem podjąć te 50 tys. z banku z mojego prywatnego konta i zawieźć je na Nowogrodzką” – miał, jak podaje „Gazeta Wyborcza”, zeznać Birgfellner w prokuraturze. Według nieoficjalnych informacji „Wyborczej”, Birgfellner dodał, że świadkiem opisanych przez niego wydarzeń była jego żona, powiązana rodzinnie z Kaczyńskim.

Birgfellner twierdził, że „zrobił tak, jak mu polecono i zaniósł kopertę z pieniędzmi na Nowogrodzką”. „Przypominam sobie, że Jarosław Kaczyński tę kopertę miał w ręku. Więc mieliśmy już podpisane uchwały, czyli była zgoda” – podkreślił.

Czytaj też:
„GW” ujawnia zeznania Geralda Birgfellnera. O co chodzi z kopertą Kaczyńskiego?