"Prezydent miał prawo skorygować raport o WSI"

"Prezydent miał prawo skorygować raport o WSI"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann uważa, że prezydent miał prawo utajnić tę część raportu z weryfikacji WSI, która naruszała tajemnice państwowe. Wassermann i autor raportu Antoni Macierewicz uczestniczyli w posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych.

Obaj ministrowie nie przekonali posłów opozycji do swoich racji; jednak Macierewicz ocenił debatę w komisji jako merytoryczną, w odróżnieniu od poprzednich dni, gdy jego zdaniem miała ona jedynie charakter polityczny.

Wassermann prezentował argumenty prawne dotyczące tego, czy można było dokonać zmian w raporcie przed jego publikacją i utajnić tę część raportu weryfikacji WSI, która naruszała tajemnice państwowe.

Tłumaczył, że co prawda ustawa pozwalająca na publikację raportu zezwala na jego odtajnienie przez prezydenta, jednak prezydent nadal był związany innymi artykułami ustawy o ochronie informacji niejawnych. Ustawa wymienia konkretne merytoryczne przypadki, które stanowią tajemnicę państwową. Dlatego dokonano korekt w raporcie - wyjaśnił dziennikarzom Wassermann.

"Ujawnienie raportu zakończyło wpływ Rosji na nasze służby"

Macierewicz powiedział po spotkaniu z komisją, że w jego ocenie likwidacja WSI i ujawnienie raportu zakończyły wpływ Rosji na polskie służby specjalne. "Przecięte zostało zagrożenie sowieckie, wynikające z długotrwałego szkolenia głównej kadry WSI w ZSRR i nie było w tej sprawie ze strony żadnego członka komisji wątpliwości, że z taką sytuacją należało skończyć i że dobrze się stało, że raport jako swoją oś konstrukcyjną ujął ten właśnie element" - mówił Macierewicz. "W tej sprawie się zgodziliśmy" - dodał.

Macierewicz pytany o możliwość powołania komisji śledczej ds. likwidacji WSI, powiedział, że jest do dyspozycji "każdego uprawnionego organu państwa polskiego, który uzna za konieczne" przesłuchanie go w tej sprawie.

Biernacki: wyjaśnienia nie przekonują

Marek Biernacki (PO) podkreślił, że wyjaśnienia Macierewicza i Wassermanna nie przekonały go. Jego zdaniem należy ocenić, czy uda się speckomisji wyjaśnić wątpliwości, czy jednak potrzebna będzie do tego sejmowa komisja śledcza.

W jego ocenie przedstawiona przez Wassermanna procedura prawna, która miała pozwolić prezydentowi na zmiany w raporcie, do końca nie jest jasna. W jego ocenie zmiany nie były zgodne z ustawą pozwalającą upublicznić raport komisji weryfikacyjnej.

Komisja będzie chciała jeszcze zbadać, jak następowała ta zmiana, jaki był przebieg i relacje z tym związane - powiedział Biernacki. Dodał, że dopiero po analizie całego raportu przez ekspertów komisja będzie mogła podjąć dalsze kroki - również prawne.

Biernacki powiedział, że rozbieżności między posłami a Macierewiczem dotyczyły także tego, czy należało ujawnić nazwiska naszych agentów. "W mojej ocenie ich nazwiska można byłoby ujawnić jedynie w sytuacji, gdyby sąd orzekł o przestępstwie" - powiedział Biernacki.

"Najgorsze w raporcie jest ujawnienie nazwisk oficerów, którzy działali i działają w imieniu Rzeczpospolitej i chronią nasz kraj i nazwiska tych osób, które podjęły współpracę ze służbami po 1989 r. z pobudek patriotycznych" - zaznaczył. "Za to, że podjęli tę współpracę, zostali teraz w kontekście raportu napiętnowani" - dodał poseł PO.

Zemke: konieczna jest komisja śledcza

Przewodniczący komisji Janusz Zemke (SLD) uważa, że do oceny raportu konieczna jest komisja śledcza, a czwartkowe wyjaśnienia nie przekonały go. "Zdaniem Antoniego Macierewicza, raport jest dobry, ja należę do tych, którzy uważają, że raport zawiera błędy. Bez komisji śledczej dojście do prawdy będzie sprawą bardzo trudną" - powiedział Zemke.

"Komisja nie ma instrumentów, by zweryfikować informacje i oceny przedstawiane przez Macierewicza. On uważa, że do raportu nie można mieć żadnych uwag i że to dzieło bardzo dobre. Ja i inni posłowie uważamy, że jest tam wiele błędów. Jak to konfrontować bez komisji śledczej, która ma prawo wzywać świadków, domagać się pierwotnych materiałów, wyjaśnień członków komisji weryfikacyjnej WSI" - powiedział.

"Bez komisji śledczej dojście do prawdy będzie rzeczą bardzo ciężką, a jeśli ona nie powstanie, będziemy musieli poprosić o kilka opinii prawnych, obudować się ekspertami i merytorycznie wyjaśnić tę sprawę w komisji ds. służb" - dodał.

Zaznaczył, ze ponieważ jest jedną z osób wymienianych w raporcie, czwartkowe obrady prowadził wiceprzewodniczący komisji Jędrzej Jędrych (PiS). Zemke zadeklarował też, ze nie wejdzie do ewentualnej komisji śledczej ds. WSI.

Jędrych ocenił, że debata w komisji była merytoryczna, oceny zależały od opcji politycznej. W jego ocenie Wassermann i Macierewicz rozwiali wiele pojawiających się w mediach wątpliwości związanych z likwidacją i weryfikacją WSI oraz samym raportem.

W środę wniosek o powołanie komisji śledczej ds. zbadania nieprawidłowości w procesie likwidacji i weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych złożyła PO. Komisja miałaby zbadać też tryb, w jakim został opublikowany raport z weryfikacji WSI i wpływ publikacji dokumentu na bezpieczeństwo państwa.

16 lutego prezydent Lech Kaczyński upublicznił raport z weryfikacji Wojskowych Służby Informacyjnych. 374-stronicowy dokument podzielono na 12 rozdziałów. Tekst, pod którym jest podpis przewodniczącego komisji weryfikacyjnej WSI Antoni Macierewicza, ma 163 strony. Reszta to załączniki i aneksy. W raporcie mowa jest o 12 zawiadomieniach o przestępstwach do prokuratury. 11 badają prokuratury wojskowe, dwunaste jest w Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie.

Prezydent Lech Kaczyński potwierdził doniesienia mediów, że przed opublikowaniem raportu z weryfikacji WSI usunięto dwa nazwiska. "Dziennik" podał, że raport, który 12 lutego Macierewicz przekazał premierowi i wicepremierom, różni się od tego, który ujawniono 16 lutego. Według gazety, z listy tajnych współpracowników WSI wykreślono nazwisko dziennikarza, który dzięki PiS został szefem jednego z lokalnych mediów publicznych oraz szefa "dużej fundacji".

Komisja podczas czwartkowego posiedzenia zapoznała się też z informacją na temat działania krajowych organów bezpieczeństwa państwa wydających certyfikaty dopuszczenia do informacji niejawnych. "W 2006 r. cywilne służby (Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego) wydały ponad 6 tys. indywidualnych certyfikatów bezpieczeństwa. Negatywnych decyzji było tylko 40, również 40 osobom cofnięto wcześniej wydane uprawnienia" - podał przewodniczący komisji.

ABW i zajmująca się w wojsku wydawaniem certyfikatów Służba Kontrwywiadu Wojskowego (do likwidacji wydawała je WSI) zgłosiły propozycje zmian w prawie, które poprawiłoby działania tych służb przy wydawaniu certyfikatów. Chodzi o zmiany w samej ustawie o ochronie informacji niejawnych i w prawie telekomunikacyjnym - wyjaśnił Zemke.

pap, ss, ab