Polskie mamy domagają się obowiązkowych i bezpłatnych szczepień przeciwko rotawirusom

Polskie mamy domagają się obowiązkowych i bezpłatnych szczepień przeciwko rotawirusom

Dodano: 
Śpiące niemowlę
Śpiące niemowlę Źródło: Fotolia / Tomsickova
Rośnie świadomość młodych mam na temat rotawirusów i powikłań, jakie może nieść za sobą zakażenie. Kobiety chętnie się na nie decydują, a te które rezygnują, najczęściej robią to z powodu braku funduszy. Gdyby szczepionka przeciwko rotawirusom była refundowana, wyszczepialność zdecydowanie by wzrosła.

Jak pokazuje badanie przeprowadzone przez Kantar Polska, 60 proc. matek dzieci w wieku 6 tygodni – 5 lat poddaje swoje pociechy zarówno szczepieniom obowiązkowym, jak i zalecanym. Kierują się przy tym przede wszystkim lękiem przed potencjalną chorobą dziecka oraz koniecznością jego hospitalizacji.

Coraz większa świadomość konieczności szczepień

Chociaż coraz częściej słyszy się o działaniach ruchów antyszczepionkowych, większość kobiet zgadza się, że szczepienia są potrzebne. Młode mamy dużo o nich czytają i mogą pochwalić się ogromną wiedzą, szczególnie w temacie szczepionki MMR, przeciw pneumokokom i rotawirusom.

Tylko 14 proc. kobiet nie sięga po szczepienia zalecane, a 2 proc. w ogóle rezygnuje z tej formy ochrony malucha, określając się jako przeciwniczki szczepień.

– Ma to niezwykle pozytywny wydźwięk. Zdecydowana większość rodziców akceptuje tę formę profilaktyki, ma bardzo proszczepienne postawy i po prostu szczepi swoje dzieci – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Ewa Augustynowicz z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny.

– Główną przyczyną, dla której mamy szczepią, jest obawa, że dziecko zachoruje na poważne choroby. W przypadku szczepień rotawirusowych dodatkowo dochodzi obawa przed hospitalizacją dziecka. Ważna jest także rekomendacja lekarza, pediatry bądź lekarza rodzinnego, który jest autorytetem dla matek w tej dziedzinie i zaleca takie szczepienie – mówi Magdalena Rumas z Kantar Polska.

Polki domagają się refundacji szczepień przeciwko rotawirusom

Z powodu biegunki rotawirusowej w Polsce do szpitali trafia rocznie ponad 50 tys. dzieci – spędzają tam średnio 5 dni. Gdy choruje dziecko, to najczęściej mama bierze zwolnienie lekarskie, trwające średnio 9 dni. Ponad połowa rodziców zaraża się od swoich pociech, przez co pozostają na zwolnieniu lekarskim przez kolejnych 5 dni.

– Efekt jest taki, że szpitale są przepełnione. Jesteśmy zmuszeni pacjentów umieszczać na korytarzu, a to nie są warunki, które sprzyjają powrotowi do zdrowia. Do tego rotawirus jest bardzo zaraźliwy. Mniej więcej 1/3 zakażeń rotawirusowych ma charakter zakażeń szpitalnych. Mimo najlepszych chęci nie sposób uniknąć przenoszenia drobnoustrojów między pacjentami – mówi prof. Ernest Kuchar.

Aktualnie szczepienie przeciwko rotawirusom jest nieobowiązkowe i płatne. Decyduje się na nie wielu rodziców, jednak istnieje także duża grupa tych, którzy chcieliby zaszczepić, ale po prostu ich na to nie stać.

Badanie pokazało, że Polki chciałyby rozszerzenia Narodowego Programu Szczepień Ochronnych..

– 44 proc. uważa, że powinny być one włączone w pierwszej kolejności. I to, co jest najważniejsze, 77 proc. matek zgadza się ze stwierdzeniem, że szczepienia przeciwrotawirusowe powinny być obowiązkowe, dzięki czemu byłyby one bezpłatne dla rodziców – mówi Magdalena Rumas.

– Program Szczepień Ochronnych jest bardzo dobry, ale to nie znaczy, że nie może być jeszcze lepszy. Uważam, że na pierwszym miejscu należałoby wprowadzić powszechne szczepienia przeciwko rotawirusom, ponieważ one stanowią realny problem w pediatrii – mówi prof. Ernest Kuchar, kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Czytaj też:
Dawid Ciemięga zrealizuje dokument o antyszczepionkowcach. Każdy z nas może mieć swój wkład