Deportowano go do Iraku, chociaż nigdy tam nie był. Wylądował na ulicy i zmarł

Deportowano go do Iraku, chociaż nigdy tam nie był. Wylądował na ulicy i zmarł

Jimmy Aldaoud
Jimmy Aldaoud Źródło:Facebook / Edward A. Bajoka
Historia Jimmy'ego Aldaouda wywołała duże poruszenie. Chory na cukrzycę mężczyzna został deportowany do Iraku, chociaż nigdy nie odwiedzał tego kraju. 41-latek miał problemy ze zdobyciem insuliny, co prawdopodobnie przyczyniło się do jego śmierci.

Jimmy Aldaoud miał irackie korzenie, ale urodził się w Grecji. Jako małe dziecko razem z rodziną wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i to z tym krajem związał się na pozostałe lata życia. Nie mówił po arabsku i nigdy nie mieszkał w ojczyźnie swoich przodków, ale to nie przeszkodziło amerykańskim urzędnikom na deportowanie go do Iraku. O szczegółach tej szokującej sprawy poinformowało Politico.

Historia kryminalna a kraj pochodzenia

Administracja podjęła decyzję o deportowaniu ponad 1000 Irakijczyków, w tym katolików chaldejskich z jednej z dzielnic w Detroit. To właśnie tam mieszkał 41-letni Aldaoud, który również został objęty biurokratycznym nakazem. Politico zwraca uwagę na fakt, że wschodnia gałąź Kościoła, do której należał mężczyzna, nie ma możliwości bezpiecznie funkcjonować w Iraku, gdzie prężnie działa terrorystyczna grupa ISIS. Wiernym takim jak 41-latek grożą tortury, a nawet śmierć.

Rzecznik ICE, czyli amerykańskiej Agencji ds. Imigracji i Ceł przekazał, że Aldaoud miał „bogatą historię kryminalną” obejmującą co najmniej 20 wyroków skazujących wydanych w latach 1998-2017. Mężczyzna miał na swoim koncie napady z bronią, przemoc domową, kradzież mienia oraz włamania. Dwukrotnie wydano nakaz jego deportacji, a po wyjściu z więzienia bezprawnie usunął opaskę z nadajnikiem GPS. Ostatecznie wydalono go do Iraku, gdzie trafił w czerwcu. Przedstawiciel ICE twierdzi, że instytucja zapewniła przy tym mężczyźnie zapas leków. Aldaoud cierpiał bowiem na cukrzycę.

Spał na ulicy

Edward Bajoka, który jest prawnikiem broniącym imigrantów, a prywatnie przyjacielem rodziny 41-latka, poinformował, że mężczyzna zmarł we wtorek 6 sierpnia. Aldaoud na nagraniu udostępnianym przez jego śmiercią tłumaczył, że znajduje się w Bagdadzie i nie rozumie lokalnego języka. – Śpię na ulicy. Jestem diabetykiem i potrzebuję insuliny – powiedział 41-latek dodając, że nie ma co jeść. Bajoka przekazał, że Aldaoud prawdopodobnie zmarł dlatego, że nie mógł zdobyć odpowiednich lekarstw.

Aktywiści zwracają uwagę na fakt, że takich przypadków w przyszłości może być więcej. Chociaż wielu Chaldejczyków, którym grozi deportacja, żyje w Stanach Zjednoczonych od kilku czy nawet kilkudziesięciu lat, to i tak grozi im wydalenie do Iraku. Miriam Aukerman, adwokat z American Civil Liberties Union, która reprezentuje imigrantów w pozwie zbiorowym, ostrzegła, że ​​dalsze deportacje przez ICE mogą narazić więcej ludzi na niebezpieczeństwo. „Śmierć Jimmy'ego wstrząsnęła jego rodziną i nami. Wiedzieliśmy, że nie przeżyje, jeśli zostanie deportowany. Nie wiemy, ile jeszcze osób ICE wyśle na śmierć” – napisała w oświadczeniu cytowanym przez Politico.

facebookCzytaj też:
Zdjęcie uśmiechniętego Trumpa z niemowlęciem wywołało kontrowersje. Rodzice dziecka zginęli w strzelaninie

Źródło: Politico