Maciej Giertych na dywaniku szefa PE

Maciej Giertych na dywaniku szefa PE

Dodano:   /  Zmieniono: 
Podczas spotkania z eurodeputowanym Maciejem Giertychem szef Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering zarzucił mu brak poszanowania dla wartości, na których zbudowana jest Unia Europejska. Spotkanie miało związek z publikacją Giertycha, uznaną w Brukseli za antysemicką.
"Przewodniczący powtarzał zarzuty, jakie są kierowane przeciwko publikacji, chociaż przyznał, że jej nie czytał - powiedział Giertych. - Mam nadzieję, że w wyniku spotkania zapozna się z treścią". Zapowiedział, że oczekuje zwrotu kosztów publikacji z funduszy PE.

"Odrzucam wszystkie zarzuty dotyczące publikacji. Streściłem przewodniczącemu to, co jest w książeczce i wygląda na to, że był nieco zaskoczony" - dodał eurodeputowany. Jego zdaniem, Poettering "jest teraz pod presją", by zastosować jedną z sankcji przewidzianych w regulaminie PE za złamanie zasad zapisanych w art. 9, takich jak "wzajemne poszanowanie i poszanowanie wartości, na których opiera się Unia Europejska".

W grę wchodzą trzy rodzaje sankcji: nagana, pozbawienie diet na okres od 2 do 10 dni lub czasowe zawieszenie w prawach eurodeputowanego (ale bez równoczesnego pozbawienia prawa głosu) na okres od 2 do 10 dni. Regulamin przewiduje, że przed zastosowaniem którejś z sankcji, przewodniczący PE musi odbyć "informacyjne spotkanie" z eurodeputowanym.

"Przewodniczący zamierza stosować się do procedury i w wyniku spotkania podejmie decyzję o sankcji. Zakomunikuje ją najpierw posłowi Giertychowi, komisjom, w których on zasiada, a następnie ogłosi na forum Parlamentu. Nastąpi to raczej wcześniej, niż później" - informuje otoczenie Poetteringa.

Tymczasem przed budynkiem PE w Strasburgu odbyła się dwudziestoosobowa manifestacja miejscowych ruchów pacyfistycznych, antyrasistowskich i obrońców praw człowieka, w tym Amnesty International, przeciwko Giertychowi. "Polski deputowany Maciej Giertych, antysemita i rasista, precz z Parlamentu Europejskiego" -  głosił główny transparent.

"Chcemy powiedzieć Giertychowi, że jego wypowiedzi i poglądy nie są mile widziane w Strasburgu" - mówią organizatorzy, nazywając publikację "rasistowską, antysemicką i ksenofobiczną".

Chodzi o 30-stronicową książeczkę pt. "Wojna cywilizacji w Europie", którą Giertych wydał w lutym po angielsku z logo Parlamentu Europejskiego na okładce. Biuro PE (czyli przewodniczący i jego 14 zastępców) potępiło zawartość tej broszury "tak jak każdą deklarację opartą na dyskryminacji rasowej, ksenofobii lub antysemityzmie".

Książeczkę potępiły też m.in. organizacje żydowskie i izraelskie MSZ oraz sześć najważniejszych grup politycznych w Parlamencie Europejskim. Odcięło się od niej polskie MSZ a także prezydent Lech Kaczyński, który podkreślił, że teza europosła Giertycha jest sprzeczna z naukami Jana Pawła II.

Za najbardziej szokujące uznano w broszurze fragmenty dotyczące Żydów. Giertych sugeruje, jakoby Żydzi sami byli odpowiedzialni za swą izolację, gdyż "preferują życie w odrębności, w apartheidzie od otaczających społeczności", co "skutkuje rozwojem różnic biologicznych".

Giertych domaga się zwrotu kosztów publikacji z funduszy PE. "Złożyłem wniosek i czekam na decyzję" - powiedział PAP. Każdy eurodeputowany może przeznaczyć do 40 tys. euro rocznie na działalność wydawniczą, ale pod warunkiem, że jest ona związana z jego aktywnością parlamentarną. Zwrotu kosztów dokonuje się na koniec roku.

Służby prasowe PE już wcześniej zapowiadały, że trudno oczekiwać, by Maciej Giertych dostał zwrot kosztów za tę właśnie publikację, jeśli o to wystąpi.

Konsekwencją sprawy Giertycha będzie zmiana regulaminu PE, która ureguluje kwestię używania przez posłów niezrzeszonych w żadnej frakcji logo PE w swoich publikacjach. Odpowiednie propozycje ma przedstawić sekretarz generalny PE.

pap, ss