Andrzej Voigt chce kandydować na prezydenta: Nie mam kompleksu „Polaczka”

Andrzej Voigt chce kandydować na prezydenta: Nie mam kompleksu „Polaczka”

Andrzej Voigt
Andrzej Voigt Źródło: arch. prywatne
5 lutego za pośrednictwem mediów społecznościowych Andrzej Voigt poinformował o tym, że będzie chciał wziąć udział w majowych wyborach prezydenckich. Jako pierwsi pytamy go o jego motywacje i poglądy.

Jakub Bojakowski: Skąd pomysł, żeby wystartować w wyborach prezydenckich? Pańska decyzja jest dużym zaskoczeniem.

Andrzej Voigt: Hmm… a dla kogo to „duże zaskoczenie” szanowny panie redaktorze? To dla mnie dobra wiadomość, to znaczy, że trzeba mnie traktować poważnie. 3 miesiące kampanii to mnóstwo czasu. Czy pana zdaniem miałem na zawsze pozostać w swojej „ strefie komfortu” jak 90% mojego pokolenia 50+? Nie ma mowy. Tak, wracam do polityki, aby zwiększyć konkurencję na rynku politycznym, wybudzić z letargu nasze „zasoby obywatelskie” oraz przegonić „tłuste koty”, które za długo monopolizują liczne sfery życia politycznego.

Kolejnym powodem jest słaby mandat społeczny obecnych kandydatów. Ich partie są małe, jak na 38 milionowy naród. Ruchy Obywatelskie AV można stworzyć bardzo szybko. Pawłowi Kukizowi i na rzecz JOW założyliśmy ponad 68 w dwa miesiące. Co z tego Paweł Kukiz zrobił, sami widzicie. W ostatnich prawyborach w PO na kandydata na prezydenta RP uczestniczyło tylko około 1500 osób. Jaki ma w tej sytuacji mandat pani Małgorzata Kidawa-Błońska? Zapewne tylko medialny.

Kandydatów jest już wielu. Czym wyróżnia się pan na ich tle?

Jestem kandydatem, który posiada duże pokłady pozytywnej energii i pomysłów na zmienianie rzeczywistości w oparciu o moje wykształcenie zdobyte na świetnych uczelniach Polski, USA i Austrii. Posiadam duże doświadczenie w zakresie sprawowania władzy wykonawczej w administracji rządowej, współprowadzenia poważnego banku, wielkich projektów inwestycyjnych.

Wiem, co to areszt i polski wymiar nie-sprawiedliwości i jak go naprawić skutecznie dla wszystkich Polaków, nie tylko dla swojej kasty. Znam biegle 4 języki i nie potrzebuję tłumacza podczas licznych wyjazdów zagranicznych. Mam trójkę wspaniałych dzieci: Wiktorię, Patryka i Stellę – w tym dwójkę dorosłych, czyli dałem już Polsce jednego obywatela więcej netto. Nie licząc w latach ich narodzin 1998-2007 na program 500+.

Jaki ma pan plan na zebranie 100 tys. podpisów potrzebnych do zgłoszenia swojej kandydatury?

Wczoraj tylko na jednym spotkaniu ze mną była osoba z kierownictwa stowarzyszenia, które ma ponad 130 000 członków i chce mnie poprzeć, gdyż czuję się jednym z nich. Termin 45 dni jest bardzo napięty. Jeżeli nie dam rady, to nie nadaję się na prezydenta w tej kadencji – to będzie proste podsumowanie.

Liczę na stworzenie w trybie pilnym komitetów obywatelskich, które te podpisy zbiorą, przekazując zarazem do ludzi moje przesłanie i ulotki programowe.

W swoim pierwszym wystąpieniu mówił pan, że wprowadzi swoich ludzi do Sejmu. Jakie środowisko polityczne popiera pana w tej kampanii?

W Polsce niewiele osób należy do obecnych partii politycznych, może 0,1% obywateli. Wąskie władze partii decydują o miejscach na listach wyborczych. Pragnę zmobilizować tych 0,5 % nowych ludzi do struktur partyjnych w ciągu 1-2 lat, którzy inaczej widzą sprawowanie władzy w Polsce.

Czy w razie niepowodzenia planuje pan dłuższą karierę w polityce?

W zależności od wyniku tychże wyborów podejmę decyzję, czy dalej kontynuować swoją karierę w polityce. Dzisiaj interesuje mnie tylko wygrana. Mam najbogatszy życiorys polityczny, wykształcenie na najlepszych uczelniach świata, znam 4 języki, jestem zdrowy na ciele i umyśle, znam świat jak mało kto i mam łatwość nawiązywania kontaktów, nie mam kompleksu „Polaczka”. Dlaczego mam się bać struktur partyjnych i wyborców i ewentualnej porażki?

W takim razie kilka pytań o program. Co pan sądzi o zmianach w sądownictwie przeprowadzanych przez PiS?

Kierunek słuszny, wykonanie niefortunne. Chyba raczej chodzi o promowanie swoich partyjnych przyjaciół. Sędzia nie może być „sędzią” we własnych sprawach dyscyplinarnych. To dobra zmiana w kwestii formuły funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej. Sprawy w sądach ciągną się jednak i to jest zjawisko skandaliczne – nie można sobie z tym problemem typowo menadżerskim poradzić od lat. 7 ministrów sprawiedliwości za rządów PO/ PSL – w tym Borys Budka, nie poradzili sobie z tym tematem. Panom dziękujemy. Czas na zdecydowane zmiany. Według mnie, jeśli prezydent RP mianuje danego sędziego z rekomendacji KRS, to też ma prawo go odwołać, gdyż posiada on najsilniejszy mandat społeczny do pełnienia funkcji strażnika suwerenności sędziowskiej, ale także reagowania na nieprawidłowości. Dzisiaj mamy wielki konflikt społeczny w tej dziedzinie.

Jak pan ocenia program 500+ i czy utrzymałby go pan w obecnym kształcie, gdyby mógł o tym decydować?

Program 500+ jest decyzją wyłącznie rządu, nie prezydenta. Nie widzę przeszkód, aby go dalej realizować. Zdecydowanie jednak zwiększyłbym kwotę wolną od podatku do kwoty co najmniej 20 000 zł celem uwolnienia energii ludzi kreatywnych w 2022 roku. To spowoduje większe wpływy do budżetu państwa w innych podatkach.

Jakie jest pańskie zdanie na temat uchwał samorządowych przeciwko LGBT i co z ustawą o związkach partnerskich?

Nikt nie może kogokolwiek dyskryminować ze względu na poglądy czy orientacje seksualne. Te uchwały w gminach są oczywiście żenujące i szkodliwe. Związek partnerski jednej płci z wszelkimi prawami do dziedziczenia – jestem za. Związek małżeński to jednak inna tradycja i niech ta nazwa zawsze będzie zarezerwowana dla związku kobiety i mężczyzny.

Wydatki na służbę zdrowia na poziomie 6,8 proc. PKB?

Służba zdrowia to według moich doradców studnia bez dna, gdyż jest głównie zarządzana przez samych lekarzy z niewielkim doświadczeniem menadżerskim. Nie zgodzę się na żadne podwyżki, choć ostateczne decyzje podejmie rząd RP. Zastanawia mnie propozycja jednej z największych firm opieki zdrowotnej w Polsce, która to w zamian za stałą miesięczną składkę rzędu 30 zł obiecuje zapewnić bezpłatną opiekę zdrowotną w pakiecie podstawowym bez faktycznych kolejek. Takie prywatne kierunki warto rozważać w branży opieki zdrowotnej.

Lewica w celu zdobycia środków chce opodatkować dochody Kościoła, co pan na to?

Kościół musi posiadać środki na odnawianie swoich świątyń oraz klasztorów, budowę nowych, jeśli taka jest decyzja parafian. Te zabytki to jest część historii Polski. Ktoś także te liczne obiekty musi doglądać, chronić przed wandalami. W pierwszej kolejności proponowałbym, aby kościoły składały coroczne sprawozdania finansowe i prowadziły od poziomu parafii pełną ewidencję rachunkową, otwartą dla celów podatkowych.

Jeśli napotkamy tu opór, to wprowadzone zostaną inne i nowe przepisy podatkowe, które zrównają Kościół z innymi świeckimi instytucjami pożytku publicznego. Mam nadzieję, jako praktykujący katolik, że znajdziemy mądre rozwiązanie z hierarchią kościelną. Tu prezydent może odegrać wielką rolę koncyliacyjną. Czasy się drastycznie zmieniły, kilka milionów Polaków odeszło od Kościoła w ostatnich latach. Trzeba uszanować ich decyzję. Ważne, aby nie był to temat zastępczy.

Jak pan ocenia obecną politykę zagraniczną naszego kraju?

Polska ma silną gospodarkę, nic jednak nie trwa wiecznie, dlatego warto stawiać na relacje międzyludzkie w polityce zagranicznej. To jest możliwe, jeśli znasz dobrze języki obce, masz obycie m.in. w miejscach i na imprezach niekoniecznie związanych z polityką. Kultura, sztuka oraz sport odgrywa ogromną rolę w relacjach międzyludzkich w dzisiejszej polityce. Prezydent Andrzej Duda i jego poziom języka angielskiego to była katastrofa dyplomatyczna na szczycie w Davos. Nie wolno do takich sytuacji dopuszczać.

Poproszę jeszcze o kilka słów na temat obronności.

Prezydent to zwierzchnictwo nad polską armią. Według ocen fachowców Wojsko Polskie jest rozbite organizacyjnie a jego dowództwo kompletnie skłócone. Ministrami Obrony Narodowej zostają osoby, które nie mają żadnego doświadczenia w zarządzaniu wojskiem, przemysłem obronnym, nie byli na żadnej misji wojskowej. Armia to nie jest zabawka dla polityków, a tu od lat żonglowanie stanowiskami.

Gdzie udałby się pan w ramach swojej pierwszej wizyty zagranicznej jako prezydent?

Oczywiście do Brukseli, a potem do Londynu, aby odwiedzić Wielką Brytanię po brexicie i zrozumieć nastroje jej obywateli oraz Polaków licznie tam pracujących i mieszkających już na stałe. Kolejny etap to na pewno wyjazd do USA. Czwarta wizyta to Niemcy, nasz największy partner handlowy. Chiny także są ważne dla polskiej racji stanu. Duży import z tego kraju warto w końcu skuteczniej zastąpić zwiększonym naszym eksportem oraz inwestycjami. Cenię sobie też wizyty u ważnych osób, choćby z kręgu wyróżnionych Pokojową Nagrodą Nobla, więc z pewnością poproszę o wizytę u Lecha Wałęsy w Gdańsku, ale to już nie jest zagranica.

Czytaj też:
Andrzej Voigt chce zostać prezydentem. „Dzisiaj jest czas zmian”