W niedzielę pierwszy start Kubicy

W niedzielę pierwszy start Kubicy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Robert Kubica rozpocznie w niedzielę pierwszy pełny sezon w mistrzostwach świata Formuły 1. Podczas wyścigu o Grand Prix Australii 22-letni polski kierowca wystartuje w drugim bolidzie niemieckiego teamu BMW-Sauber.

Od kilku miesięcy w prasie pojawia się wiele spekulacji, w których Kubicę wymienia się wśród kierowców, którzy mogą sprawić niejedną niespodziankę w nowym sezonie. W niektórych wskazywano również, że Polak może w najbliższych miesiącach zostać liderem zespołu, którym obecnie jest Niemiec Nick Heidfeld.

Spore zainteresowanie nowymi bolidami BMW-Sauber związane było z tym, że jego kierowcy uzyskiwali najlepsze czasy na oficjalnych testach, nie narzekali na większe awarie, a zespół okrzyknięto wręcz "czarnym koniem" sezonu 2007.

Sytuacja zmieniła się podczas ostatnich dwóch sesji w Bahrajnie, gdzie w warunkach atmosferycznych zbliżonych do panujących w Melbourne zaczęły się mnożyć usterki, a najczęściej zawodziła tzw. skrzynia nieprzerwanej zmiany biegów, która jest jedną z największych nowinek technicznych w tym sezonie.

"Mechaniczny system wybiera następne przełożenie, zanim układ napędowy zostanie odłączony od poprzedniego. To bardzo ułatwia nam pracę, bowiem dotychczas w trakcie wyścigu musieliśmy zmieniać biegi ponad dwa tysiące razy - mówił Kubica w jednym z wywiadów. - Podobno dzięki temu systemowi można zaoszczędzić nawet 0,3 sekundy na jednym okrążeniu, to w całym wyścigu daje około 20 sekund. Zobaczymy czy to prawda".

Z nowej skrzyni biegów nie będą korzystać jeszcze wszystkie zespoły, ale w tym roku będzie obowiązywać zasada, że jedna skrzynia musi wystarczyć na cztery eliminacje MŚ. Jej zmiana spowoduje cofnięcie na starcie wyścigu o pięć miejsc.

Niewiadomą jest to jak się spiszą - nowe dla BMW-Sauber - opony firmy Bridgestone, która w tym sezonie jest wyłącznym dostawcą ogumienia w Formule 1. Kubica narzeka, że zmniejszają przyczepność bolidu, co utrudnia dobre sterowanie, a to znaczy, że nie będzie mógł jeździć tak agresywnie jak dotychczas.

"Nasze samochody mają ogromne możliwości, chociaż czasem szwankuje jeszcze hydraulika i skrzynia biegów. Zresztą wszyscy mają mniejsze czy większe problemy techniczne, a weryfikacja i tak nastąpi na torze - podkreśla Kubica. - Nie można powiedzieć, kto ma teraz najlepsze bolidy, na pewno przekonamy się o tym już w Australii, a także w następnych wyścigach".

Bukmacherzy od dawna przyjmują zakłady, a największe szanse na zdobycie tytułu mistrzowskiego dają Finowi Kimiemu Raikkonenowi, który zastąpił w ekipie Ferrari Niemca Michaela Schumachera. Tuż za nim plasuje się broniący tytułu Fernando Alonso. Hiszpan dla odmiany odszedł z Renault do McLaren-Mercedes, w miejsce Raikkonena.

Trzecim wśród najpoważniejszych kandydatów do tytułu jest Felipe Massa, nad którego przygotowaniami czuwa ostatnio Schumacher. Nie wiadomo jednak czy rywalizacja ambitnego Brazylijczyka z faworyzowanym Raikkonenem nie odbije się niekorzystnie na wynikach i atmosferze w zespole.

Na ogół w okolicach szóstej, siódmej pozycji w notowaniach bukmacherów znajduje się Kubica, a Heidfeld nieznacznie za nim.

Jeszcze niedawno mówiło się, że pochlebne opinie na temat młodego Polaka mogą doprowadzić do "zagęszczenia atmosfery" w ekipie BMW- Sauber, ale ostatnio okazało się, że konflikt zrodził się między Heidfeldem i kierowcą testowym Sebastianem Vettelem. Podobno przed dwoma tygodniami doszło pomiędzy dwoma Niemcami w boksie zespołu do starcia na pięści, a mechanikom z trudem udało się ich rozdzielić.

Trudno będzie po raz trzeci z rzędu sięgnąć po tytuł mistrzowski wśród konstruktorów ekipie Renault, która straciła Alonso, a jego miejsce - u boku doświadczonego Włocha Giancarlo Fisichelli - zajął debiutant, 25-letni Fin Heikki Kovalainen.

W tej sytuacji rywalizacja o tytuł powinna się rozstrzygnąć pomiędzy ekipami Ferrari i McLaren-Mercedes, a do walki o miejsca na podium mogą się włączyć teamy Renault, BMW-Sauber i Honda, w której barwach startować będą dwaj doświadczeni kierowcy: Brytyjczyk Jenson Button i Brazylijczyk Rubens Barrichello.

pap, ss