Awangarda biznesu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z MICHELEM BONEM, prezesem France Telecom
Mirosław Cielemęcki: - Czy minister skarbu Emil Wąsacz miał rację, unieważniając pierwszy przetarg na pakiet akcji Telekomunikacji Polskiej SA?
Michel Bon: - W pewnym momencie nie z naszej winy zostaliśmy w procedurach przetargowych sami, bo pozostali konkurenci się wycofali. Rozumiem, że minister uznał, iż z politycznego punktu widzenia sytuacja, w której nie może dokonywać wyboru, jest nie do zaakceptowania. Dla nas to już jednak przeszłość. Żyjemy przyszłością i myślimy tylko o następnym przetargu.
- Firmy telekomunikacyjne stały się liderami światowej gospodarki. Co jest główną przyczyną tak znacznego ich awansu?
- W ostatnich latach w światowej telekomunikacji doszło do konsolidacji narodowych gigantów, którzy w swoich krajach byli praktycznymi monopolistami. Były to więc i tak bogate firmy. Ponadto działały w najsilniejszych gospodarczo krajach. Rynek telekomunikacyjny rozwija się dynamicznie również w innych, mniej zasobnych państwach. Lawinowo wprowadza się nowe technologie i nowe usługi, takie jak choćby telefonia komórkowa i Internet. To napędza cały biznes telekomunikacyjny i sprawia, że szybko wyprzedza on inne formy działalności gospodarczej.
- Czy nie należy się obawiać, że operatorzy telekomunikacyjni stracą pozycję liderów, chociażby na rzecz firm internetowych?
- Światowa gospodarka to obszar wielkiej konkurencji. Nie ma w niej zjawisk trwałych i trudno się ustrzec przed zawirowaniami. Firmy telekomunikacyjne, które są na ogół bardzo dobrze zarządzane, na razie dość skutecznie przeciwdziałają ewentualnym zagrożeniom.
- Do niedawna dwaj najwięksi operatorzy europejscy, czyli France Telecom i Deutsche Telekom, próbowali łączyć swoje siły. Ostatecznie połączenie się nie udało. Obie firmy walczą z sobą. Czy w Europie zapowiada się francusko-niemiecka wojna telekomunikacyjna?
- Konkurencja, nawet najbardziej zaciekła, to nie to samo co wojna. Nie jest zapowiedzią wzajemnego niszczenia się, lecz postępu. Obie do niedawna współpracujące strony, czyli my i Niemcy, raczej jednakowo traktują nową sytuację. Zapewne najbardziej będą z niej zadowoleni nasi klienci.
- Dlaczego państwo francuskie nadal jest właścicielem większości akcji France Telecom?
- Decyzję taką podjęto wówczas, gdy w Europie zaczęto otwierać rynek telekomunikacyjny. Wydawało się wtedy, że jednoczesne otwarcie się na konkurencję i prywatyzacja będą bardzo trudne do pogodzenia. Dlatego pojawił się pomysł, aby dla bezpieczeństwa pozostawić na jakiś czas narodową telekomunikację w rękach państwa. Ten etap mamy już jednak za sobą.
- Czy ewentualny zakup TP SA przez państwową w istocie France Telecom nie oznacza jej renacjonalizacji na rzecz państwa francuskiego?
- To nieprawda. France Telecom jest jednym z największych przedsiębiorstw Europy i świata. Jesteśmy spółką giełdową, a państwo francuskie - jeszcze raz przypomnę - zachowuje się jak posiadacz pakietu akcji, któremu zależy głównie na zyskach i rozwoju. Decydując się na udział w polskim przetargu, myślimy o długotrwałym partnerstwie. Stały akcjonariat, który gwarantuje państwo, może być elementem konsolidującym nasz sojusz.
Więcej możesz przeczytać w 12/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.