Turczynowicz-Kieryłło o artykule „Gazety Wyborczej”: Jest właściwie nawoływaniem do przemocy

Turczynowicz-Kieryłło o artykule „Gazety Wyborczej”: Jest właściwie nawoływaniem do przemocy

Jolanta Turczynowicz-Kieryłło
Jolanta Turczynowicz-Kieryłło Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski / Fotonews
„Jestem zaskoczona, że można w ogóle porównywać matkę broniącą w nocy dziecka, ze sprawcą, który dokonuje takiej napaści, i eksponować, naśmiewać się z tego, w jaki sposób matka broni własnego dziecka” powiedziała w wywiadzie dla „Gazety Polskiej Codziennie” szefowa kampanii Andrzeja Dudy Jolanta Turczynowicz-Kieryłło. W ten sposób skomentowała incydent z 2018 roku, w którym ugryzła w rękę mężczyznę. Zapewnia, ze działała wtedy w obronie własnej.

W sobotę 22 lutego „Gazeta Wyborcza” przedstawiła relację mieszkańca Milanówka, który opisał historię z 2018 roku. Wtedy to w trakcie ciszy wyborczej przed drugą turą wyborów samorządowych miał zauważyć roznoszącą materiały wyborcze. Mężczyzna twierdzi, że do czasu przyjazdu straży miejskiej próbował przytrzymać kobietę, a ta ugryzła go w rękę.

Szefowa odniosła się do tego artykułu w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”. „Rzadko człowiek spodziewa się ataku, jeśli jest on zupełnie bezprawny albo narusza prawo do prywatności i bezpieczeństwa rodziny. Nie spodziewa się tego od dziennikarzy, bo w stosunku do nich panuje powszechne przekonanie o misyjności tego zawodu i wartościach, jakie powinien ze sobą nieść, a przynajmniej o neutralności publikacji i rzetelności” – stwierdziła Turczynowicz-Kieryłło. „Absolutnie nie spodziewałam się, że „Gazeta Wyborcza” może doprowadzić do tego, iż w artykule sprawca, czyli osoba, która w nocy napadła na dziecko i matkę, zostanie przedstawiony jako bohater. Jestem zaskoczona, że można w ogóle porównywać matkę broniącą w nocy dziecka, ze sprawcą, który dokonuje takiej napaści, i eksponować, naśmiewać się z tego, w jaki sposób matka broni własnego dziecka”– dodała.

Szefowa kampanii Andrzeja Dudy podkreśla też, że tytuł tego tekstu był jednoznaczny. Artykuł był zatytułowany „Szefowa kampanii Andrzeja Dudy pogryzła mieszkańca Milanówka. »Musiałam bronić siebie i syna«”. „Jeśli chodzi o standardy dziennikarstwa, to ten artykuł jest właściwie nawoływaniem do stosowania przemocy. To jest coś, czego absolutnie nie akceptuję, tym bardziej że człowiek, który dokonał napaści, jeszcze przez wiele dni później nas hejtował. Osoba, która dokonała ataku, jest znana ze swojej działalności, wielokrotnie była opisywana w mediach” – mówi Turczynowicz-Kieryłło w wywiadzie. „Nie mam wątpliwości, że była to po prostu prowokacja, a całe to wydarzenie było po prostu zaplanowane” – przekonuje.

Szefowa sztabu Dudy pytana, czy tak kampania wyborcza będzie wyglądać tak, że by zaatakować prezydenta, oponenci będą uderzać w jego pomocników, zaprzecza, zapewnia, że nie ze strony -u. „Po tym, co się dzieje, po tym, jak brutalnie jesteśmy atakowani, można się spodziewać, że takie są zamiary oponentów, żeby kampanię prowadzić w taki sposób. Zapewniam jednak, że my się nie damy i będziemy po prostu narzucali inne, wyższe standardy” – przekonuje.

Czytaj też:
Rzecznik PiS: Padały stwierdzenia, że kobiet bić nie należy, ale ta jest z PiS, więc można przymknąć oko