Naczelny katolickiego kwartalnika „Więź”: Abp Głódź powinien zostać odwołany

Naczelny katolickiego kwartalnika „Więź”: Abp Głódź powinien zostać odwołany

Arcybiskup Sławoj Leszek Głodź
Arcybiskup Sławoj Leszek Głodź Źródło:Newspix.pl / Michal Fludra
Powodów, dla których abp Sławoj Leszek Głódź powinien zostać odwołany z urzędu, jest wiele. Wyrażając się językiem kościelnym, powiedziałbym, że chodzi o antyświadectwo – ocenia Zbigniew Nosowski, naczelny katolickiego kwartalnika „Więź”.

Według Nosowskiego, operując językiem świeckim, trzeba mówić o moralnej kompromitacji człowieka reprezentującego instytucję, która akurat w dziedzinie moralności oczekuje spełniania wysokich standardów – sama powinna więc stawiać sobie oczekiwania jeszcze wyższe.

– Arcybiskupa może odwołać jedynie papież, bo to on jest jego zwierzchnikiem. Żeby tak się stało, papież Franciszek powinien najpierw otrzymać wiarygodne zarzuty dotyczące danego hierarchy, przedstawione zazwyczaj przez nuncjusza apostolskiego, jedną z watykańskich kongregacji bądź kierownictwo krajowego Episkopatu. Z tych trzech rutynowych kanałów żaden nie jest jednak odpowiednio drożny. Nuncjusz abp Pennacchio, jak mówi się w kręgach kościelnych, bywa częstym gościem w Gdańsku. Watykańskie kongregacje działają powoli i zachowawczo. Natomiast wewnątrz Konferencji Episkopatu Polski pozycja gdańskiego metropolity jest na tyle silna, że żadnych działań podważających jego narrację ze strony tego gremium nie można się spodziewać – uważa Nosowski.

Zdaniem redaktora naczelnego „Więzi”, w takiej sytuacji pozostają więc działania niestandardowe. Wiele takich podejmowano w przeszłości. – Jedni pisali listy do co mądrzejszych polskich hierarchów, drudzy próbowali zaalarmować papieża i/lub jego najbliższe otoczenie, inni gardłowali publicznie – przypomina Nosowski. – Nic z tego nie wynikało. Jeden przykład. Dokładnie rok temu 355 świeckich katoliczek i katolików zaapelowało do członków Rady Stałej KEP, aby „pilnie spowodowali powołanie przez metropolitę gdańskiego kościelnej komisji do zbadania zarzutów wobec ks. Henryka Jankowskiego (…) – tak, aby osoby zgłaszające krzywdę mogły doświadczyć troski i sprawiedliwości ze strony Kościoła”. Po dwóch miesiącach odpisał im sekretarz generalny KEP, bp Artur Miziński: „Sprawa ks. prał. Henryka Jankowskie-go pozostaje w kompetencji Metropolity Gdańskiego. Jako członek Rady Stałej KEP zapoznał się on z treścią listu”. Kropka. Zero wstydu – dodaje publicysta.

„Dalsze ich ignorowanie może uruchomić silne procesy odśrodkowe”

Jego zdaniem, z zapowiedzianego wstępnie na 29 lutego protestu gdańskich katolików pod warszawską nuncjaturą też zapewne nic konkretnego nie wyniknie. – Determinacja jego organizatorów to jednak wyraźny znak, że wśród aktywnych świeckich członków Kościoła nastroje mocno się radykalizują. Dalsze ich ignorowanie może uruchomić silne procesy odśrodkowe – a odpowiedzialność za to poniosą nie protestujący, lecz ignorujący. Jeśli coś w tej sprawie może przynieść efekt, to raczej kolejne, wciąż podejmowane działania „niestandardowe”. Słabo wierzę w ich powodzenie, ale chciałbym, żeby w tym sensie okazało się, że jestem niewierzący… – podsumowuje Nosowski.

Od kilku miesięcy media (m.in. Wprost oraz TVN 24) informują, że metropolita gdański abp. Sławoj Leszek Głódź stosował mobbing wobec podwładnych. Jak ujawnił film braci Sekielskich pt. „Tylko nie mów nikomu”, arcybiskup nie reagował także na przypadki pedofilii wśród podległych mu księży.

Źródło: Wprost