Sławomir Petelicki stworzył GROM. Wokół śmierci generała urosła legenda

Sławomir Petelicki stworzył GROM. Wokół śmierci generała urosła legenda

wydanie specjalne „Wprost”
wydanie specjalne „Wprost”
Właśnie mija osiem lat od tragicznych wydarzeń. Wiele osób wciąż nie wierzy w samobójstwo generała, a ustalenia prokuratury podawane są w wątpliwość.

16 czerwca 2012 r. Cała Polska żyje meczem ostatniej szansy polskiej reprezentacji piłki nożnej we Wrocławiu. W większości miast powstały jeszcze przed rozpoczęciem turnieju specjalne strefy kibica z telebimami. Po dwóch remisach – z Rosją i Grecją – wygrana z Czechami daje nam awans do kolejnej rundy. Nie udało się. W 72. minucie Petr Jiráček pogrzebał szansę biało-czerwonych na awans. Gorycz porażki zalała nie tylko stadion we Wrocławiu, lecz także całą Polskę, bo przecież byliśmy wówczas gospodarzami turnieju.

Niecałą godzinę przed meczem polskie media obiegła informacja o śmierci Sławomira Petelickiego. Podało ją Radio Zet, a za nim inne portale internetowe. Godzina i pora były dosyć niefortunne. Informacja nie przebiła się w głównych wydaniach dzienników telewizyjnych, bo przecież wszyscy przygotowywali się do „meczu o życie”, a tuż przed programem trudno jest cokolwiek zmieścić w tego typu audycjach. No chyba, że „białą” – czyli zapowiedź samego prezentera, bez przykrywania jej materiałem wideo. Tak jednak nie było.

Śmierć – samobójstwo?

– Mogę potwierdzić jedynie, że otrzymaliśmy zgłoszenie od członków rodziny o znalezieniu zwłok mężczyzny. Na miejscu są policjanci i prokuratorzy. Wyjaśniamy wszystkie okoliczności tej śmierci – mówił, cytowany przez Polską Agencję Prasową, rzecznik komendanta stołecznego policji mł. insp. Maciej Karczyński kilka godzin po wydarzeniu.

Początkowo nie podawano żadnych informacji, a sprawą miała się zająć Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

– Na razie za wcześnie mówić o kwalifikacji postępowania – komentowała prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska, dodając, że prokuratura nie udziela informacji ze względu na dobro śledztwa.

Dziesięć dni później rzecznik prokuratury poinformował, że sprawa może trwać kilka miesięcy, bo ta zleciła specjalistyczne ekspertyzy balistyczne, toksykologiczne oraz poprosiła o billingi połączeń zmarłego. Prokuratura wpadła nawet na pomysł przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że „kilka tygodni przed tym wydarzeniem [śmiercią gen. Petelickiego – red.] pewna osoba, powszechnie znana, wymieniła go na krótkiej liście osób, które bardzo dużo mówią, w związku z czym są zagrożone. Niektóre z tych osób już zostały na różne sposoby uderzone”.

Ciało generała Petelickiego zostało znalezione w garażu podziemnym bloku na warszawskim Mokotowie, w którym mieszkał. Znaleziono przy nim także broń, z której padł śmiertelny strzał. Kamery nie zarejestrowały niczego, bowiem zdarzenie miało miejsce w martwym polu, którego rejestratory nie obejmowały.

W czerwcu 2013 r. prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie śmierci Szefa – bo tak gen. Petelicki był nazywany przez swoich żołnierzy.

– Z braku przestępstwa umorzono śledztwo w sprawie samobójstwa gen. Sławomira Petelickiego – poinformował rzecznik Dariusz Ślepokura. Według śledczych Petelicki przeżywał kryzys psychologiczny, a to mogło go popchnąć do samobójstwa. Biegli nie znaleźli również dowodów na przyczynienie się do śmierci osób trzecich. Decyzja nie była prawomocna, a rodzina mogła się od niej odwołać.

Sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednim powodem śmierci generała były obrażenia głowy powstałe na skutek postrzału z broni palnej. Przy ciele znaleziono jego pistolet marki Heckler&Koch kaliber 9 mm, łuskę oraz rdzeń pocisku. Stwierdzono ponadto, że na ciele Szefa nie odnaleziono żadnych obrażeń wskazujących na obronę czy walkę. Generał był też trzeźwy i nie był pod wpływem substancji psychoaktywnych.

Prokuratura przesłuchała również całą rodzinę generała, żołnierzy jednostki GROM, a także osoby, z którymi miał kontakt. Nikt nie wskazał, żeby w zachowaniu generała było coś niepokojącego.

Jak pisała wówczas „Rzeczpospolita”, śledczy sporządzili również analizę psychologiczną Sławomira Petelickiego. Wynika z niej, że były dowódca miał cechy właściwe dla osobowości perfekcjonisty.

– Zdaniem opiniującego zespołu można przypuszczać, że generał Petelicki przeżywał kryzys psychologiczny związany przede wszystkim ze swoją trudną sytuacją zawodową, finansową i, ogólnie mówiąc, publiczną – mówił prokurator Ślepokura.

Prokuratura wskazała, że generał mógł mieć poczucie odstawienia na boczny tor. Chodzi bowiem o to, że najpierw Petelicki utracił GROM, a później zniknął z życia publicznego. Generał mocno krytykował Donalda Tuska za działania podjęte ws. katastrofy smoleńskiej. Ujawnił też SMS, który 10 kwietnia miało rozesłać kierownictwo Platformy Obywatelskiej do swoich członków, w którym napisano: „katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił”.

Generał rzekomo przejmował się tym, że nie jest zapraszany przez media. Z ustaleń wynika jednak, że Petelicki miał umówione spotkania jeszcze na kilka dni po swojej śmierci. Generał zjechał do garażu o 15:16 po wodę ze schowka w samochodzie, bo prosiła go o to żona. Ta odnalazła go dopiero o 18:05.

Zwróciliśmy się do prokuratury z prośbą o informację, czy od tego czasu coś wydarzyło się w sprawie śmierci generała Petelickiego. Do czasu zakończenia prac nad tekstem nie otrzymaliśmy informacji zwrotnej.



W wydaniu poświęconym generałowi m in.: historia stworzonej przez niego jednostki specjalnej GROM i opis pierwszych godzin i pierwszych dni śledztwa. Sławomira Petelickiego wspominają przyjaciele: gen. Gromosław CzempińskiWojciech Brochwicz, wiceminister spraw wewnętrznych w rządzie Jerzego Buzka.

– Był żołnierzem z krwi i kości – mówi o nim gen. Waldemar Skrzypczak. – Był nietypowym ojcem – wspomina córka, Dominika. – Przypominał nam Jamesa Bonda – tak zapamiętała go przyjaciółka z dzieciństwa,Elżbieta Chojna-Duch, była członkini Rady Polityki Pieniężnej.

Pobierz specjalne wydanie „Wprost”: Petelicki. Ostatni strzał.

Źródło: Wprost