Trzaskowski pytany przez Reutersa o TVP i mienie żydowskie. To temat nie na kampanię wyborczą?

Trzaskowski pytany przez Reutersa o TVP i mienie żydowskie. To temat nie na kampanię wyborczą?

Rafał Trzaskowski
Rafał Trzaskowski Źródło: Newspix.pl / TEDI
Rafał Trzaskowski we wtorek 16 czerwca przedstawił swój zespół doradców zajmujących się sprawami bezpieczeństwa i obronności. Podczas konferencji prasowej padły też pytania o relacje państwo - Kościół i materiał TVP o restytucji żydowskiego mienia. Polityk tylko na jedno z tych pytań odpowiedział zdecydowanie.

Podczas wtorkowej konferencji prasowej starający się o fotel prezydencki Rafał Trzaskowski zapowiedział, że wystąpi z wnioskiem o postawienie Antoniego Macierewicza przed Trybunałem Stanu za osłabienie zdolności obronnych Polski. Więcej emocji wywołały jednak pytania zadane kandydatowi przez dziennikarza Reutersa, Alana Charlisha. Korespondent interesował się stosunkami pomiędzy państwem i Kościołem katolickim oraz mieniem żydowskim w kontekście materiału TVP. Rządowa stacja sugerowała, że prezydent Warszawy zamierza oddać mienie o wartości 60 mld dolarów.

Trzaskowski udzielił odpowiedzi na oba pytania, jedno z nich traktując jednak z dużą ostrożnością. – Mam duży szacunek do tradycji, ale byłem ministrem administracji i byłem odpowiedzialny za kontakty państwa z Kościołem. Musi dojść do rozdziału. Zamierzamy umożliwić obywatelom podjęcie decyzji, czy przeznaczą niewielką część podatku, jeden procent, na Kościół lub wyznanie – stwierdził jasno. W kwestii mienia żydowskiego przyznał, że „jest zaskoczony tym, że partia rządząca Prawo i Sprawiedliwość i jej telewizja próbują wprowadzić tak delikatny temat do kampanii wyborczej”. Zapowiedział, że sprawa musi zostać jeszcze przedyskutowana z uwzględnieniem interesu państwa.

Czytaj też:
Budka o atakach TVP na Trzaskowskiego: Kurski robi dobrą robotę
Czytaj też:
Michał Wiśniewski skrytykował polski rząd. „Traktuje się nas jak bydło”
Czytaj też:
Trzaskowski zapowiada, że będzie dbał o „etos polskiego żołnierza”. Pereira przypomina mu zakup dżemu