Andrzej Duda umyka od LGBT. Do USA

Andrzej Duda umyka od LGBT. Do USA

Andrzej Duda podczas wizyty w Opocznie
Andrzej Duda podczas wizyty w Opocznie Źródło: Twitter / @AndrzejDuda2020
Temat LGBT tak podsycany w ostatnich dniach przez PiS i sztabowców prezydenta Andrzeja Dudy przestał być wygodny dla głowy państwa.

Taki wniosek można wyciągnąć ze środowej debaty kandydatów na prezydenta, która odbyła się w TVP. Andrzej Duda na pytanie o małżeństwa jednopłciowe – pytanie wydawałoby się skrojone pod jego potrzeby – owszem wypowiedział formułę, że nigdy się na to nie zgodzi ale szybko umknął w inne rejony mówiąc, że najważniejsza jest dla niego pomyślność materialna Polaków. I zaczął opowiadać, jak wiele jego obóz zrobił by poprawić sytuację polskich rodzin. A skoro urzędujący prezydent nie skorzystał z okazji, by zaatakować Rafała Trzaskowskiego za podpisanie karty LGBT w Warszawie, to znak, że ten temat nie jest już wygodnym narzędziem do polaryzacji nastrojów społecznych.

Co takiego się zmieniło? Mianowicie to, że sprawa LGBT, która miała posłużyć do zarysowania sporu cywilizacyjnego – tradycja, rodzina, wartości, na straży których stoi Andrzej Duda, kontra rewolucja obyczajowa, której reprezentantem miał być Rafał Trzaskowski przekształciła się w dyskurs o godności i prawach człowieka. A stało się tak za sprawą wypowiedzi Przemysława Czarnka, członka sztabu Andrzeja Dudy, któremu wyrwało się, że ludzie o orientacji homoseksualnej „nie są równi normalnym”. I że czas skończyć z gadaniem o równości i prawach człowieka. Nie ma znaczenia czy słowa Czarnka zostały wyrwane z kontekstu albo były efektem skrótu myślowego – temat LGBT zaczął przynosić głowie państwa więcej szkody niż pożytku.

Dlatego zaproszenie od Donalda Trumpa do wizyty w USA, o którym prezydent wspomniał też na konferencji prasowej po debacie, może stać się dla Andrzeja Dudy okazją do ucieczki od uwierającego tematu LGBT.

Prezydent podkreślił podczas tej konferencji, że będzie pierwszym po pandemii politykiem, który spotka się z Donaldem Trumpem i że jest to wyraz znaczącej pozycji, jaką Polska zajmuje w polityce USA.

Wizyta ma się odbyć w najbliższą środę, czyli tuż przed końcem kampanii. Zatem w ostatnim, zwykle najbardziej intensywnym tygodniu, przeznaczonym na ściskanie dłoni wyborców, głowa państwa spędzi przynajmniej dwa dni w USA. Owszem, omawiane będą ważne kwestie np. przeniesienie części żołnierzy amerykańskich, wycofywanych z Niemiec, do Polski. Będą z tego również ładne obrazki, które przewiną się przez wszystkie serwisy informacyjne. Nawet najmniej sprzyjające Andrzejowi Dudzie media nie będą mogły zlekceważyć tego tematu, choć oczywiście mogą go odpowiednio obudować.

Rzecz w tym, że polityka zagraniczna rzadko interesuje wyborców, dlatego na tej wizycie niewiele się ugra, a osobisty kontakt z wyborcami to wymierna korzyść. Z drugiej strony spotkanie Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem skutecznie przykryje temat LGBT.

Swoją drogą ciekawe, że prezydent Stanów Zjednoczonych postanowił tak mocno podbudować polską głowę państwa w jej kampanii prezydenckiej. Można się zastanawiać, czy w pakiecie jest rewizyta Donalda Trumpa w Polsce przed jesiennymi wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych. Ale to będzie możliwe tylko wtedy, gdy Andrzej Duda wygra walkę o reelekcję.

Czytaj też:
Debata prezydencka w TVP. Kosiniak-Kamysz: Ten, kto układał te pytania, musiał mieć niezły odlot
Czytaj też:
W sondzie TVP Info wygrywał Trzaskowski. Została unieważniona. Powód?

Źródło: Wprost