Taśmy Oleksego w ABW

Taśmy Oleksego w ABW

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nagranie rozmowy Aleksandra Gudzowatego z Józefem Oleksym wpłynęło do prokuratury 8 marca, ale jest nieczytelne; zostało przesłane ABW, by sporządzono z niego stenogram i potwierdzono autentyczność - powiedział prok. Jacek Mularzuk z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.

Na stronach internetowych tygodnika "Wprost" oraz w czwartkowym "Dzienniku" opublikowano wypowiedzi b. premiera Józefa Oleksego, nagrane w biurze biznesmena Aleksandra Gudzowatego. Polityk lewicy miał m.in. powiedzieć, że Kwaśniewski nie jest w stanie wytłumaczyć się z kupna 400-metrowego apartamentu w Wilanowie, z domu i posiadłości w Kazimierzu nad Wisłą oraz w Jazgarzewie koło Piaseczna.

Ta rozmowa Oleksego z Gudzowatym miała się odbyć 14 września 2006 r. Oleksy mówił też o innych partyjnych kolegach, np. że w sierpniu 2006 roku syn Leszka Millera, Leszek junior, poszukiwał domu "do miliona dolarów". O szefie SLD Wojciechu Olejniczaku cytowany Oleksy mówi, że "jest narcyzem". "Nic nie umie, w żadnym języku słowa nie umie. To jest lider młodej, europejskiej lewicy?! Do cholery" - cytuje "Dziennik". O szefie klubu SLD, Jerzym Szmajdzińskim Oleksy mówi: "Nie rozmawiam z nim w ogóle. Uważam go za buca nadętego", o Marku Borowskim, że fałszował wydatki na kampanię wyborczą SdPl. Mówi również, że Krzysztof Janik jest "po cichu" zatrudniony u Jerzego Urbana.

W czwartek prok. Mularzuk pytany o ujawnione nagranie powiedział, że do prokuratury "wpłynął nośnik elektroniczny" z nagraniem. "Jest ono jednak bardzo nieczytelne, dlatego przesłano je do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, by wykonała z niego stenogram i potwierdziła autentyczność. ABW ma na to czas do końca kwietnia" - dodał.

Pytany, czy prokuratura będzie badać wątki poruszone przez Oleksego, prok. Mularzuk odparł, że za wcześnie na taką odpowiedź, bo najpierw prokuratura musi formalnie uzyskać treść tych rozmów, by ją analizować.

We wrześniu zeszłego roku Prokuratura Apelacyjna w Warszawie przejęła od Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga śledztwo w sprawie gróźb wobec syna Gudzowatego, wraz z wątkiem próby odsunięcia od władzy w 2003 r. premiera Leszka Millera. Ujawniono wtedy, że śledztwo ma kilkanaście wątków.

Najważniejsze to przyjęcie 10 tys. dolarów łapówki przez funkcjonariusza UOP, groźby karalne pod adresem Aleksandra Gudzowatego i jego rodziny od połowy lat 90., poświadczenie nieprawdy w dokumentacji Bartimpeksu przez funkcjonariuszy służb specjalnych w latach 90., przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych w latach 1996-2002, płatna protekcja, czyli powoływanie się na wpływy u premiera Leszka Millera (maj 2003 r.) i żądanie od 1 do 3 mln dolarów w zamian za zaniechanie zakłócania prowadzenia działalności gospodarczej Bartimpeksu.

Nagrania rozmów Gudzowatego, dokonywane przez jego ochronę, media ujawniały już wcześniej. W październiku ub.r. w TVP wyemitowano nagrania rozmów Gudzowatego z naczelnym "Gazety Wyborczej" Adamem Michnikiem. Biznesmen chciał znać źródła gazety, bo uznał, że jej teksty o Bartimpeksie mogą być elementem prowokacji służb specjalnych wymierzonej przeciwko niemu. W tamtym programie Gudzowaty twierdził, że on i jego syn są ofiarami prowokacji inspirowanej przez służby specjalne. Mówił, że "Gazeta Wyborcza" publikuje pochodzące od nich przecieki. Upatrywał w tym działania na swoją niekorzyść.

pap, ss

Czytaj też: Oleksy wątpił w legalność majątku Kwaśniewskiego