Konwencja stambulska już w 2019 namieszała w rządzie. Są dokumenty

Konwencja stambulska już w 2019 namieszała w rządzie. Są dokumenty

W centrum: Adam Lipiński
W centrum: Adam Lipiński Źródło:Newspix.pl / GRZEGORZ KRZYZEWSKI / FOTONEWS
Konwencją stambulską przerzucano się w rządzie jak gorącym kartoflem już w 2019 roku – wynika z ustaleń „Rzeczpospolitej”. Dwa resorty i pełnomocnik rządu niespecjalnie kwapili się do tego, by przejąć pieczę nad implementacją traktatu.

W lipcu minister sprawiedliwości i lider Solidarnej Polski rozpoczął batalię o wypowiedzenie przez Polskę konwencji stambulskiej. Po krótkich przepychankach wewnątrz obozu władzy sprawę zamknął premier . Szef rządu złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, by ten zbadał zgodność zapisów konwencji stambulskiej z Konstytucją.

Czytaj też:
Morawiecki chce zbadać zgodność konwencji stambulskiej z konstytucją. Skierował wniosek do TK

Konwencja stambulska. „Rz”:To nie była pierwsza awantura

W środowej „Rzeczpospolitej” Wiktor Ferfecki pisze, że nie była to pierwsza walka o konwencję stambulską w wydaniu Zjednoczonej Prawicy. Pierwsza według jego informacji trwała w 2019 roku, a zapoczątkował ją niepozorny dokument „Sprawozdanie z działalności pełnomocnika rządu do spraw równego traktowania”.

Tu ważne wtrącenie: do marca 2020 roku funkcję pełnomocnika rządu ds. równego traktowania pełnił Adam Lipiński, jeden z wiceprezesów i. Teraz stanowisko zajmuje Anna Schmidt-Rodziewicz.

Z dokumentu przywoływanego przez „Rz” wynika, że w 2019 roku, a więc cztery lata od ratyfikacji konwencji stambulskiej w Polsce nie wskazano, który organ ma być odpowiedzialny za wprowadzanie w życie zapisów tego traktatu.

Konwencja stambulska jak gorący kartofel

Adam Lipiński wskazywał, że konwencją stambulską mogłyby zajmować się Ministerstwo Sprawiedliwości, Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej albo on jako pełnomocnik rządu. Później jednak ocenił, że to MRPiPS powinno być za to odpowiedzialne. „Wtedy właśnie ruszyły przepychanki, z których wynikało, że nikt w rządzie nie chce mieć z konwencją nic wspólnego” – pisze „Rzeczpospolita”.

Okazało się bowiem, że nikt nie kwapi się do nadzorowania konwencji stambulskiej. Minister rodziny, pracy i polityki społecznej – co pada w sprawozdaniu – „nie uznał się za właściwy do koordynacji i wdrażania postanowień konwencji i odmówił pełnienia roli koordynującej”. Jednocześnie ministerstwa sprawiedliwości i rodziny wskazały Lipińskiego jako potencjalnego „nadzorcę” spraw konwencji stambulskiej – ten też odmówił.

Temat zamknął dopiero , który wskazał MRPiPS jako właściwy do zajęcia się implementacją konwencji stambulskiej.

Czytaj też:
„Lewackie narzędzie do niszczenia rodziny”. Wiceminister chce wypowiedzenia konwencji

Źródło: Rzeczpospolita