Na rynkach spokojnie. Na jakie dane czekają inwestorzy?

Na rynkach spokojnie. Na jakie dane czekają inwestorzy?

Giełda
Giełda Źródło: Shutterstock / Anikin Denis
Weekend nie przynosi nowych informacji mogących zmącić wakacyjny marazm na rynku walutowym. Dolar jest nieco słabszy, choć potrzeba lupy, by tę słabość dostrzec. Inwestorzy czekają na cokolwiek w czołowych tematach: relacje USA-Chiny, pakiet fiskalny USA. Spokój nie opuszcza też złotego.

Tydzień miał się zacząć od doniesień z półrocznej rewizji umowy handlowej, jaką na przełomie roku zawarły USA i Chiny. Jednak zaplanowana na 15 sierpnia telekonferencja nie odbyła się rzekomo w związku z trudnościami w ustaleniu dogodnego terminu, choć nie brakuje opinii, że strony także nie potrafiły uzgodnić agendy, gdyż Pekin naciskał na rozszerzenie obrad o zakazy nałożone na chińskie firmy technologiczne. Rewizja została odroczona na nieokreślony termin, co można czytać na dwie strony. Niechęć do wznowienia rozmów przypomina o konflikcie między państwami, który aktualnie toczy się na wielu płaszczyznach. Z drugiej strony bez rewizji nie ma podstaw do zerwania dotychczasowej umowy. Biorąc pod uwagę, że rynki preferują odczytywać takie sytuacje jako szklankę do połowy pełną, na starcie tygodnia powinno być łatwiej o zawiązanie umiarkowanego apetytu na ryzyko.

Poszukiwanie świeżych katalizatorów zmienności trwa, ale w najbliższych dniach nie będzie przychodzić to łatwo. Od strony danych makro dopiero piątek przyniesie aktualizację indeksów PMI z Eurolandu, Wielkiej Brytanii i USA. Dziś indeks NY Empire State raczej nie dostarczy przełomowych informacji – nie jest tajemnicą, że ożywienie w USA postępuje, nawet jeśli tempo zostało nieco osłabione wzrostem liczby zachorowań na koronawirusa. Co mogłoby rozbudzić risk-on, to postęp w zatwierdzaniu Fazy 4. pakietu fiskalnego, tylko że Demokraci i Republikanie określają swoje stanowiska jako „beznadziejnie daleko od siebie”: Republikanie oferują 1 bln USD, podczas gdy Demokraci żądają do 3 bln USD. Tymczasem Kongres rozpoczął przerwę w obradach do września, a Demokraci będą w tym tygodniu zajęci konwencją swojej partii, gdzie Joe Biden zostanie oficjalnie zatwierdzony jako kandydat do stawienia czoła Donaldowi Trumpowi w listopadowych wyborach.

Ogólnie, cokolwiek mogłoby rozruszać rynki, prawdopodobnie nie pojawi się szybko. Rozumowanie „szklanki do połowy pełnej” zapewni pro-ryzykowne nachylenie dla zmiany cen aktywów do czasu, aż coś nie da sygnału do odwrotu. Dla FX oznacza to podtrzymanie presji na USD, bardziej widoczne w relacji do EUR, GBP, AUD i NOK. Wyjątkiem w gronie G10 może być NZD, który zmaga się z nową falą zachorowań na COVID-19 w Nowej Zelandii i gołębiością RBNZ.

EUR/PLN na 4,3950 zaczyna tydzień mniej więcej tam, gdzie był przed weekendem. Marazm na rynkach zewnętrznych sprzyja stabilizacji notowań, choć od strony czynników lokalnych można było liczyć na lepszą postawę złotego. W piątek GUS podał, że PKB Polski skurczyło się o 8,2 proc. r/r w II kw., mniej niż zakładane przez konsensus 9 proc. Szczegółowe rozbicie danych pojawi się dopiero pod koniec sierpnia, ale już teraz można przyjąć, że relatywnie niższa liczba zachorowań i mniejszy udział turystyki w PKB złagodziły recesję. Pomogła też dywersyfikacja produkcji i mniejsza zależność od kondycji Europy Zachodniej, co widać w porównaniu do silnego spadku PKB Węgier (-13,6 proc.), gdzie duże znaczenie ma sektor motoryzacyjny. Mimo to pozytywne zaskoczenie w danych przyniosło tylko chwilowe umocnienie złotego, które szybko zostało wygaszone. Sugeruje to, że tło makroekonomiczne złotego nie oferuje już impulsu do poprawy notowań waluty i potwierdza nasze przekonanie, że pod 4,40 złoty znalazł się w obszarze krótkoterminowego przewartościowania.

Czytaj też:
Uproszczenie podatku VAT. Ministerstwo Finansów: Przyjęcie ustawy planowane w III kwartale

Źródło: TMS Brokers / Konrad Białas