40 demonstrantów aresztowanych w Mińsku

40 demonstrantów aresztowanych w Mińsku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kilka tysięcy zwolenników opozycji zgromadziło się w niedzielę w Mińsku na manifestacji z okazji Dnia Wolności. Kordony milicji nie dopuściły demonstrantów do Placu Październikowego, w czasie przepychanek pobity został lider sił demokratycznych Alaksandr Milinkiewicz.

Ostatecznie swój wiec w dniu zakazanego przez władze święta niepodległości opozycja zorganizowała pod siedzibą Akademii Nauk, gdzie przemawiali opozycyjni liderzy i zagraniczni politycy, w tym z Polski.

Już po wiecu pojawiły się informacje o aresztowaniach. Według opozycji w niedzielę zatrzymano w całym kraju ponad 40 osób.

Milinkiewicz podkreślił na wiecu, że władza odgrodziła się od narodu murem. "Zamierzają żyć w tej twierdzy wiecznie. To nie wyjdzie, oni nie są wieczni. Niestety, w historii tak nie ma, by można było wyznaczyć dzień wolności" - powiedział.

Eurodeputowany Janusz Onyszkiewicz zadeklarował, że "Europa nie może być w pełni wolna bez Białorusi". "Dzisiejsza Białoruś to anomalia niemal w centrum Europy" - ocenił.

Deputowana Parlamentu Europejskiego Barbara Kudrycka zapewniła zgromadzonych, że Unia Europejska jest z nimi i "nigdy ich nie opuści". "Popieramy wasze żądania, bo są słuszne" - zaznaczyła.

Posłanka Małgorzata Gosiewska zapewniła, że Polacy będą zawsze wspierać Białorusinów w walce o demokrację. "Zasługujecie na to, by żyć w wolnej Białorusi, w kraju, gdzie władza szanuje obywateli" - podkreśliła.

Z Polski na opozycyjny wiec przyjechało czterech posłów na Sejm i dwoje eurodeputowanych. Byli też politycy z Niemiec, Rosji, Słowacji i Azerbejdżanu. "Wszyscy, którzy tu dziś przyjechaliśmy, jesteśmy dziś mieszkańcami Mińska, mieszkańcami Białorusi" - zadeklarowała posłanka Kudrycka.

Według milicji na wiecu zebrało się 3-4 tys. ludzi. Opozycja ocenia liczbę uczestników na ok. 10 tys.

Demonstranci nieśli zakazane, historyczne biało-czerwono-białe flagi i flagi Unii Europejskiej. Skandowali: "Niech żyje Białoruś!". Wypychani przez kordony milicji z okolic Placu Październikowego, wołali: "Hańba!", "Faszyści!".

Milicja dzieliła zebrany tam tłum na mniejsze grupy, nie dopuściła do przemówienia Milinkiewicza, naciskając na łańcuch ochroniarzy byłego kandydata na prezydenta. Gdy ten skierował się w boczną ulicę na czele kilkusetosobowej kolumny, naparł na nią kordon specnazu. Według relacji świadków, Milinkiewicza i jego żonę, Inę Kulej, pobito.

W tłumie lekko poturbowana została też posłanka Gosiewska. Specnaz kierował opozycyjne kolumny w pożądanym przez siebie kierunku, naciskając na tłum i wpychając go w boczne ulice. W wąskich przejściach milicjanci pomagali sobie kopniakami i pięściami. Kilka niegroźnych ciosów w plecy otrzymała korespondentka PAP, która znalazła się tuż przed napierającym kordonem.

Na demonstrację przy Placu Październikowym przybyli ambasadorowie państw unijnych i USA, w tym charge d'affaires ambasady polskiej Aleksander Wasilewski. "To specyficzny sposób obchodzenia święta niepodległości" - skomentował w rozmowie z PAP ambasador Niemiec Martin Hecker.

Janusz Onyszkiewicz przyznał, że mińskie wydarzenia przypominają mu czasy "Solidarności" w Polsce. "Walczyliśmy o podobne sprawy i podobna była reakcja władz" - powiedział PAP.

Zapytany, czy białoruskie władze zdały test, jakim - według deklaracji przedstawicieli UE - miała być reakcja na opozycyjną demonstrację 25 marca, ocenił, że "mogło być gorzej". "Sposób, w jaki nas potraktowano, nie świadczy, że następuje przełom. Nie dokłada się do haniebnych działań władz białoruskich, ale nie jest to też światełko w tunelu. Na to czekamy" - zaznaczył.

Opozycja zwołała wiec na Placu Październikowym, argumentując, że miejsce, gdzie rok temu po wyborach prezydenckich stało miasteczko namiotowe przeciwników Alaksandra Łukaszenki, ma swoistą energię. Władze tymczasem zezwoliły na mityng w parku przy oddalonym od centrum placu Bangalore, poprzedzony przemarszem od Akademii Nauk. W tym też kierunku spychały demonstrantów kordony specnazu.

W dniu opozycyjnej manifestacji władze zorganizowały dwa wielkie koncerty na wolnym powietrzu pod hasłem "Za niepodległą Białoruś" -  z udziałem niemal wszystkich gwiazd oficjalnej estrady. Lider partii Białoruski Front Narodowy Wincuk Wiaczorka ocenił, że pośrednio uznały w ten sposób święto niepodległości, przypadające w rocznicę ogłoszenia w 1918 roku Białoruskiej Republiki Ludowej - pierwszego w historii państwa białoruskiego.

pap, ss