Witold Waszczykowski o „kurczących się” zarobkach europosła. „Tu nie żyje się cenami z Biedronki”

Witold Waszczykowski o „kurczących się” zarobkach europosła. „Tu nie żyje się cenami z Biedronki”

Witold Waszczykowski
Witold WaszczykowskiŹródło:Newspix.pl / ABACA
Były szef MSZ, a obecnie europoseł Prawa i Sprawiedliwości Witold Waszczykowski w rozmowie z Interią opowiedział o swoim życiu w Brukseli, z dala od polskiej polityki. – Jest spokojniej, oczywiście – przyznał. Zaznaczył jednak, że nie wynika to z zarobków. Te – zdaniem polityka – są porównywalne do uposażenia posła w Polsce, jeśli spojrzeć na wydatki.

Witold Waszczykowski od listopada 2015 roku kierował resortem spraw zagranicznych w rządach Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego. Został odwołany 9 stycznia 2018 roku, a w wyborach do Parlamentu Europejskiego w tym samym roku uzyskał mandat, startując jako lider listy Prawa i Sprawiedliwości w okręgu łódzkim.

Witold Waszczykowski o pracy w Europarlamencie

O tym, jak mu się żyje w Brukseli, Waszczykowski opowiedział w wywiadzie dla Interii. Były szef MSZ stwierdził, że znalazł się w polityce dla idei, a znalazł miejsce w PiS, bo odpowiada mu polityka tej partii. – Co mogłem, to zrobiłem – jako minister. Potem byłem przez chwilę w Sejmie, teraz jestem w europarlamencie. W Brukseli też mnie doceniono – wymieniał. – Zostałem pierwszym zastępcą szefa Komisji Spraw Zagranicznych, wybrano mnie przewodniczącym komisji ds. Ukrainy, jest jeszcze kilka innych funkcji – mówił. Podkreślił, że choć Europa oskarża rząd PiS o łamanie praworządności, to nie ma problemu z wybieraniem polityków tej partii na wysokie stanowiska.

Zarobki europosła. Waszczykowski komentuje

W rozmowie pojawiła się także kwestia zarobków europosła – to 37,5 tys. złotych miesięcznie plus diety i dodatki. Zdaniem Waszczykowskiego, to nie pieniądze wpływają na to, że teraz żyje mu się spokojniej. Były szef MSZ wskazał, że posada w Parlamencie Europejskim wiąże się ze sporymi wydatkami. – Jeśli pan pensję podzieli na trzy: trzeba żyć w Polsce, w Brukseli, co miesiąc dojeżdżać na tydzień do Strasburga, zapewnić sobie mieszkanie, hotel i przeżyć... – wymieniał. – Tu nie żyje się z cenami z Biedronki, bo Belgia i Francja to najdroższe kraje Europy. W tej sytuacji pensja się kurczy, wcale nie ma tu takich apanaży – dodał.

Czytaj też:
Beata Szydło krytykuje byłego ministra. „Wydaje mi się to nieprofesjonalne i krzywdzące”

Źródło: X-news