Donald Trump nie może się pogodzić z przegraną w wyborach prezydenckich. W niedzielę 15 listopada zamieścił na swoim profilu na Twitterze serię wpisów, w których stwierdzał wprost, że wyniki głosowania zostały sfałszowane m.in. dlatego, że „głosy miała zliczać prywatna firma pod kontrolą radykalnej lewicy”. Dodał, że Joe Biden „wygrał jedynie w oczach fake news mediów”. Dzień później poszedł o krok dalej i napisał, że to on jest zwycięzcą wyborów prezydenckich. Niestety nie wiadomo, na jakiej podstawie Republikanin wysnuł taki wniosek, ponieważ w żaden sposób nie wytłumaczył swoich słów. Warto dodać, że Twitter oznaczył wpis Donalda Trumpa adnotacją, że oficjalne źródła wskazują na inny wynik wyborów.
Donaldowi Trumpowi odpowiedział m.in. poseł Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba, który porównał jego zachowanie do sytuacji na Białorusi.
Wyniki wyborów w USA
W piątek 13 listopada po godz. 20 czasu polskiego amerykańskie media zaczęły informować, że zliczono w końcu głosy z dwóch brakujących stanów: Georgii i Karolinie Północnej. W Georgii zwyciężył Biden (kandydat demokratów zrobił to w tym stanie pierwszy raz od 28 lat, ostatni raz udało się to Billowi Clintonowi w 1992 roku), a w Karolinie Północnej górą był Donald Trump. Dla Bidena wygrana w Georgii to dodatkowe 16 głosów elektorskich.
W sumie dało to 306 głosów elektorskich Joe Bidenowi, a 232 trafiły do Donalda Trumpa. Z kolei głosy oddane na poszczególnych kandydatów to: ponad 77,97 mln na Joe Bidena (absolutny rekord w historii wyborów prezydenckich w USA) oraz 72,65 mln na Donalda Trumpa.
Czytaj też:
Polityczna wygrana Trumpa. Ivanka stanie na straży „trumpizmu” ojca?