Kurski ma przeprosić Tuska

Kurski ma przeprosić Tuska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost 
Poseł PiS Jacek Kurski ma przeprosić Donalda Tuska i Platformę Obywatelską za sugestię, że kampanię prezydencką Tuska pośrednio finansował PZU - zdecydował warszawski sąd okręgowy.
Kurski ma też wpłacić 15 tys. zł na rzecz Caritas Polska. Wyrok jest nieprawomocny. Przeprosiny Kurskiego mają się ukazać w formie oświadczeń dwa razy w dziennikach "Rzeczpospolita" i "Gazeta Wyborcza" oraz mają być odczytane w programach informacyjnych TVN i TVP. Kurski zapowiedział, że przeprosi Tuska, ale nie wykluczył apelacji od wyroku.

"Ja, Jacek Kurski bardzo przepraszam pana Donalda Tuska oraz Platformę Obywatelską Rzeczypospolitej Polskiej za postawienie nieprawdziwych zarzutów w audycji telewizyjnej +Teraz My+ nadanej przez TVN w dniu 13 czerwca 2006 o godz. 22.30, jakoby PZU finansowało za pieniądze podatników billboardy pana Donalda Tuska z napisem 'Człowiek z zasadami' i że wszystko to było od początku ukartowane, oraz jakoby Platforma Obywatelska w swoim sprawozdaniu wykazała kwotę 10 razy mniejszą niż kwota, jaką wydał PiS na billboardy. Wprowadziłem w błąd opinię publiczną, podając jakoby PZU sprzedało miejsca opłacone przez siebie kilkudziesięcioma milionami złotych, pewnej firmie, która je sprzedała następnie Platformie Obywatelskiej za 3 proc. ceny. Jeszcze raz przepraszam. Jacek Kurski" - brzmi oświadczenie, które opublikować nakazał sąd.

Powodem wytoczenia przez Tuska i PO procesu była wypowiedź Kurskiego w TVN, gdzie mówił, że w 2005 r. PZU wycofało się z kampanii "Stop wariatom drogowym" i sprzedało przeznaczone dla tej kampanii billboardy za 3 proc. wartości firmie związanej z synem Andrzeja Olechowskiego, od którego miała je odkupić PO.

Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo. W grudniu 2006 r. je umorzyła. Kurski najpierw chciał oddalenia pozwu, później mówił, że jest skłonny przeprosić Tuska, jeśli prokuratura nie potwierdzi jego podejrzeń, a po decyzji prokuratury proponował ugodę.

Tusk przed tygodniem - na ostatniej rozprawie przed wyrokiem - odrzucił możliwość ugody. Podkreślał, że nie była to pierwsza sprawa, w której Kurski stosował "półprawdy i insynuacje" i nie była to jego pomyłka. Mówił wtedy, że tylko dotkliwa kara - zażądał 100 tys. na Caritas - "otrzeźwi go".

Sędzia Małgorzata Kuracka podkreśliła w uzasadnieniu, że Kurski naruszył dobra osobiste zarówno Tuska, jak i Platformy. Kurski nie sprawdził dostatecznie zarzutów, które następnie w mediach stawiał Donaldowi Tuskowi, sugerując, że kampanię prezydencką lidera PO finansował PZU. Podkreśliła także, że zarzuty stawiane przez Kurskiego w żaden sposób się nie potwierdziły, a prowadzone w tej sprawie śledztwo zostało umorzone.

Zaznaczyła, że jako poseł miał większe możliwości sprawdzenia informacji o nieprawidłowościach, które uzyskał od pracowników PZU, miał też dużo czasu na to, by je zweryfikować. Sędzia podkreślała, że jeśli miał informacje, że przestępstwo popełniono, mógł o tym powiadomić prokuraturę. Uznała działania Kurskiego za winę "co najmniej nieumyślną".

Sędzia Kuracka podkreślała, że w wyniku wypowiedzi Kurskiego, Donald Tusk stał się nagle w opinii publicznej człowiekiem nieuczciwym, wykorzystującym w sposób niemoralny w tym przypadku billboardy. Dodała, że nie ma wątpliwości, iż takie informacje miały wpływ zarówno na wizerunek Tuska, jak i partii, której jest liderem.

Sędzia wyjaśniła też, że kwota 15 tys. zł, a nie 100 tys. jak chciał Tusk, odpowiada możliwościom finansowym Kurskiego i czyni zadość cierpieniom Tuska i doznanej krzywdzie moralnej. Nie zasądziła żadnej kwoty jako zadośćuczynienie dla Platformy Obywatelskiej, bo partia nie wykazała przed sądem jakie krzywdy wyrządziła jej wypowiedź Kurskiego.

"W tej sprawie trzeba postępować szczerze i odważnie - jeśli coś się powiedziało, to trzeba umieć przeprosić i ja jestem gotowy przeprosić Donalda Tuska, a nawet przepraszam Donalda Tuska" - powiedział Kurski.

"Proszę jednak pamiętać, że działałem w dobrej wierze, w interesie publicznym, miałem dwoje świadków, którzy potwierdzili, że mówili mi o całej sprawie. Ja w tej sprawie sumienie mam czyste, czułem się w obowiązku poinformować opinię publiczną o swoich obawach" - dodał Kurski.

Zaznaczył jednak, że skonsultuje się w sprawie apelacji z prawnikami, nie kwestionuje przeprosin, być może zakwestionuje część dotyczącą zasądzonej kwoty. Poseł PiS powiedział, że obecnie nie ma takiej kwoty, do której zapłaty zobowiązał go sąd, ale sądzi, iż wspomogą go koledzy z partii.

Przyznał, że obecnie nie rzuciłby drugi raz takich podejrzeń na Tuska i Platformę. "Nie postąpiłbym tak samo, bo wiem, że ta wersja się nie potwierdziła. Nigdy nie mówię nieprawdy, mogę się mylić, jeśli mam złe informacje. Zawsze mówię prawdę lub to co mówię, wydaje mi się 100-proc. prawdą - tak było w tym przypadku - dodał.

Kurski poinformował też, że będzie chciał ugody z firmami, które pozwały go również w związku z "aferą billboardową" - Doug Faber Family i Just.

Donald Tusk nie przyszedł do sądu na ogłoszenie wyroku. Jego adwokat powiedział, że ze strony PO raczej apelacji nie będzie.

pap, ss, ab