Juventus Turyn od ponad 20 lat czeka na triumf w Lidze Mistrzów, chociaż piłkarze Starej Damy w tym czasie już kilkukrotnie grali w finale rozgrywek. Transfer Cristiano Ronaldo ma pomóc ekipie z Włoch w sięgnięciu po upragniony puchar, a kolejnym etapem w drodze do końcowego zwycięstwa jest dwumecz z FC Porto.
Fatalny błąd obrony i niewidoczny Ronaldo
Gospodarze środowego spotkania od początku zawiesili wysoko poprzeczkę podopiecznym Andrei Pirlo. W 2. minucie Rodrigo Bentancour za krótko rozegrał do Wojciecha Szczęsnego i mimo ofiarnej interwencji polskiego bramkarza Mehdi Teremi zdołał dopaść do piłki i skierować ją do siatki.
Juventus po stracie gola nie rzucił się do szaleńczych ataków, próbując spokojnie rozgrywać akcje. To nie przynosiło jednak efektu, a graczom Starej Damy brakowało dynamiki. Ofensywa grała statycznie, co przy dobrze ustawionych obrońcach Porto nie ułatwiało gościom kreowania podbramkowych sytuacji. Praktycznie niewidoczny był Cristiano Ronaldo, który dopiero pod koniec pierwszej połowy zaczął podrywać swoich kolegów do ataku.
Portugalska ekipa cierpliwie rozbijała kolejne akcje, próbując również wysokiego pressingu już przed polem karnym przeciwnika. Pierwsza odsłona zakończyła się rezultatem 1:0, a Pirlo miał prawo mieć wiele uwag do swoich zawodników.
Gwizdek sędziego i znowu gol
Jedno jest pewne – Juventus ma problem z osiągnięciem odpowiedniego poziomu koncentracji już od początku spotkania. Piłkarze z Turynu najwyraźniej nie wyciągnęli wniosków z 2. minuty, ponieważ krótko po rozpoczęciu drugiej połowy ponownie stracili bramkę. Wilson Manafa przeprowadził akcję prawym skrzydłem, odegrał do Moussy Maregi, a ten płaskim uderzeniem przy prawym słupku pokonał Szczęsnego.
Juve obudziło się po stracie drugiego gola próbując akcji skrzydłami. Kilka razy udało im się wywalczyć rzuty rożne, które jednak nie zaowocowały zagrożeniem bramki Porto. Stara Dama nadal miała problem z konstruowaniem akcji, a piłkarzom ofensywnym wyraźnie brakowało pomysłu na ogranie skutecznej defensywy Porto.
Przełamanie nadeszło na krótko przed końcem spotkania. W 82. minucie Adrien Rabiot zagrał do Federico Chiesy, który niepilnowany w polu karnym precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza Porto. Trafienie kontaktowe wyraźnie obudziło podopiecznych Pirlo, którzy zaczęli szukać gola wyrównującego, ale spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 2:1 dla portugalskiej ekipy.
twitterCzytaj też:
Jerzy Dudek wskazał dwóch faworytów Ligi Mistrzów. „Bayern gra jak maszyna”