„Prezes pała do Martyniuka perwersyjnym uczuciem. To dziwnie wygląda”

„Prezes pała do Martyniuka perwersyjnym uczuciem. To dziwnie wygląda”

Zenon Martyniuk, Jacek Kurski – gala z okazji 30-lecia pracy artystycznej Martyniuka w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku (2019 r.)
Zenon Martyniuk, Jacek Kurski – gala z okazji 30-lecia pracy artystycznej Martyniuka w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku (2019 r.) Źródło: Newspix.pl / Maciej Gilewski / 058sport.pl
Masowy odbiorca jest tak rozpieszczony w konsumowaniu, że właściwie siedzi jak jeden z bohaterów Monty Pythona i czeka, kto bliżej pod nos mu coś podetknie. Może gdyby TVP w prime time dawała ambitniejsze produkcje… – o tym, co Polacy słuchają i oglądają najchętniej (i dlaczego są to Martyniuk oraz Vega i Smarzowski) mówi dr hab. Mikołaj Cześnik, socjolog i politolog z Uniwersytetu SWPS, dyrektor Instytutu Nauk Społecznych.

Wprost: Myśli pan, że kina, w formie jaką znamy dzisiaj, przetrwają czas pandemii?

Dr hab. Mikołaj Cześnik: Zdecydowanie tak. Śmierć kin wieszczono już w momencie, gdy pojawił się magnetowid, a kina nie tylko przetrwały, ale cała branża kinowa się rozwinęła. Nie wiem natomiast, czy kina będą zajmowały się tylko i wyłącznie pokazywaniem filmów. Może stanie się tak, jak stało się z telefonami, dziś smartfonami, których pierwotna funkcja „dzwonienia” stała się mniej ważna.

Także kina przetrwają, ale w jakiej formule, trudno dziś powiedzieć.

Poza tym na pewno przez jakiś czas, i znowu trudno powiedzieć jaki, powrót do swobody znanej sprzed 11 marca 2020 roku będzie niemożliwy. Trzeba będzie siadać dalej od siebie, sale będą tylko w połowie wypełnione, do tego obowiązkowe maseczki. Pozmienia się dużo, ale idea kina – jako miejsca, do którego chodzi się, by oglądać filmy – nie zniknie.

Zespół naukowców z Uniwersytetu SWPS, z panem na czele, we współpracy z Filmoteką Narodową, zbadał nasz filmowy gust oraz to, jak odbieramy rodzime kino. I okazało się, że Polacy chcieliby zmienić nasz wizerunek w kinie. Najczęściej przywoływaną ilustracją „typowego Polaka” były filmy Wojciecha Smarzowskiego. Smutny to obraz.

Faktycznie, biorącym udział w badaniu nie bardzo podoba się to, jak Polak przedstawiany jest w kinie.

Cytuję za opracowaniem badań: Jesteśmy postrzegani stereotypowo; mamy skłonność do korupcji, zazdrości („a sąsiad ma więcej, to żeby miał mniej”), upartości („zawsze znajdzie się taki jeden uparty Polak, który w pewnym momencie zechce postawić na swoim”) i kompleksów („Polacy są takimi smutnymi ludźmi, którym nic nie wyszło”).

Albo mamy niedojdę, albo nieudacznika, kogoś z kogo można się śmiać, albo bohaterów tragicznych, jak u Vegi i Smarzowskiego, całą galerię postaci nieciekawych, z którymi nie można się utożsamiać.

Jak to się stało, że Patryk Vega jest tak popularny?

Artykuł został opublikowany w 10/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.