Agencja Bezpieczeństwa Narodowego wysyła listy do działaczy LGBT? Kontrowersyjna kampania

Agencja Bezpieczeństwa Narodowego wysyła listy do działaczy LGBT? Kontrowersyjna kampania

Rzekome pismo od „Agencji Bezpieczeństwa Narodowego”
Rzekome pismo od „Agencji Bezpieczeństwa Narodowego” Źródło:X / @panoptykon
Działacz LGBT Bart Staszewski i dziennikarka Agata Kowalska poinformowali, że dostali tajemnicze listy od „Agencji Bezpieczeństwa Narodowego” dotyczące „poddaniu kontroli operacyjnej”. Problem w tym, że taka agencja nie istnieje. O co chodzi w kampanii Fundacji Panoptykon?

Bart Staszewski, aktywista na rzecz praw osób LGBT znany z akcji rozwieszania tablic z napisem „strefa wolna od LGBT” oraz dziennikarka portalu OKO.press Agata Kowalska pokazali na  listy, które dostali od „Agencji Bezpieczeństwa Narodowego”. Rzekoma agencja miała ich informować, że na podstawie postanowienia sądu byli poddani kontroli operacyjnej, czyli działaniach, które mogą obejmować zakładanie podsłuchów, czytanie prywatnej korespondencji także w internecie i inne działania inwigilacyjne.

Do zdjęć dołączyli wpisy. „2 minuty, tyle czasu potrzebuje policjant, aby cię zinwigilować. Mamy prawo wiedzieć” – napisał Staszewski. „W sobotę dostałam takie pismo z Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. Czy mieli prawo mnie inwigilować? A przy okazji moją żonę - adwokatkę? Kto miał dostęp do tych materiałów? Co teraz mogę zrobić?” – pyta Kowalska i odsyła do swojego podcastu, w którym rozmawia z aktywistą z Fundacji Panoptykon.

twittertwitter

O co chodzi w dziwnych pismach?

Mimo że aktywista i dziennikarka nie wyjaśniają wprost, o co chodzi w pismach, które opublikowali, to wystarczy przyjrzeć się bliżej opublikowanym listom, by zauważyć, że nie są to urzędowe pisma. To materiały kampanii społecznej, które jedynie przypominają oficjalne dokumenty.

Nie istnieje coś takiego jak Agencja Bezpieczeństwa Narodowego, umieszczona na liście pieczęć nie jest żadną oficjalną pieczęcią, tylko logiem fundacji Panoptykon, a dodatkowo na dole strony małym drukiem informacja o kampanii jest przekazana wprost.

Wszystkie te działania to element kampanii fundacji Panoptykon „Podsłuch jak się patrzy”, która ma na celu uświadamiać, do jakich działań wobec obywateli ma dostęp i inne służby oraz doprowadzić do większej kontroli, informacji i przejrzystości w zakresie stosowania przez służby inwigilacji.

Ich historie to wyjątek. Większość osób, które były na celowniku Policji lub innych służb, nigdy się tego nie dowie. Chcemy to zmienić! Tak mogłoby wyglądać powiadomienie wysyłane do osób poddanych kontroli operacyjnej po jej zakończeniu. W Niemczech ten mechanizm działa” – tłumaczy fundacja.

twitter

Niestety obecnie żadna osoba poddana kontroli inwigilacyjnej nie ma szansy liczyć na list od jednej z 9 służb, które mają uprawnienia do jej prowadzenia. Walczymy, żeby to zmienić” – dodano w kolejnym wpisie.

Fundacja w ramach kampanii wysłała takie listy kilkudziesięciu osobom. Na Twitterze ujawniono dokładną treść pisma, które wysłano do aktywistów i dziennikarzy.

twitter

Akcję wspiera RPO, na konferencji m.in. Ryszard Petru

Akcję wspiera również Rzecznik Praw Obywatelskich, którą to funkcję wciąż pełni Adam Bodnar, mimo zakończenia 4-letniej kadencji.

Nikt Ci nie powie, kiedy będą cię podglądać. Sprzeciw się nadużyciom policji i wejdź na http://podsluchjaksiepatrzy.org - znakomita kampania społeczna Fundacji Panoptykon” – pisze Bodnar na Twitterze.

twitter

Bodnar był jednym z gościem konferencji online zorganizowanej przez Fundację. Innym prelegentem był na przykład były poseł , który opowiadał, jak o prowadzonej na swój temat inwigilacji miał się dowiedzieć od dziennikarza Gazety Wyborczej.

facebookCzytaj też:
Prokuratura chce uchylenia immunitetu marszałka Grodzkiego. Wniosek przekazano do Senatu