Wolny umysł

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zbliżając się do dziewięćdziesiątki, Czesław Miłosz wyznaje w jednym z wierszy: "pożądam wszystkiego"
Czesław Miłosz stworzył własną, rozległą bibliotekę. Ze wszystkiego, co nam jako pisarz przekazuje, oraz z tego, jak pracowicie żyje - bije siła wyjątkowa i rzadka w naszej pełnej lamentu i cierpiętniczej kulturze. Gdzie jest główne źródło tej siły? Jedna z najważniejszych odpowiedzi samego autora brzmi: "W zdrowiu umysłu, serca równowadze".

Zdrowe dziecko chorego świata
Mógłby powtarzać za Immanuelem Kantem, że "to, co w życiu najważniejsze, to zmęczenie i praca". Być może ten szacunek dla trudu odziedziczył w genach po przodkach z rodu szlacheckiego, osiadłego "w samym sercu Litwy" od pięciu stuleci. Urodził się 30 czerwca 1911 r. w Szetejniach, w powiecie kiejdańskim jako syn Aleksandra Miłosza i Weroniki z Kunatów. Rozgałęzienia rodu Miłoszów były liczne. W ostatnio wydanym tomie wierszy "To" (2000 r.) jest piękny utwór: "Mój dziadek Zygmunt Kunat", a w nim takie autoironiczne i liryczne wyznanie: "Rozmyślając o moim dziedzicznym obciążeniu, mam chwile ulgi, kiedy przypomnę sobie mego dziadka, bo musiałem coś wziąć po nim, czyli nie jestem całkiem bez wartości". Dziadek studiował w Szkole Głównej w Warszawie, "tańczył na balach i czytał dzieła epoki pozytywizmu./ Wziął poważnie zasady pracy organicznej i dlatego w Szetejniach zaczął wyrabiać sukno, toteż bawiłem się w pokojach, w których stały warsztaty do folowania". Nic dziwnego, że powagę, namiętność pracy poeta ma we krwi.
Miłosz studiował polonistykę na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie, był jednym z założycieli grupy literackiej Żagary, pisał i wydawał wiersze (pierwszy tomik, "Poemat o czasie zastygłym" - 1933 r., skazał na zapomnienie). "Trzy zimy" (1936 r.) traktował jako swój właściwy debiut. Przeżyciem pokolenia tamtych lat była świadomość nadciągającej katastrofy. Miłosza wersja katastrofizmu nie była wizją apokaliptyczną. Wybierał on i nadal wybiera chłodny dystans klasyków, opanowanie. Zależy mu na równowadze umysłu i serca. Pragnie być zdrowym człowiekiem w chorym świecie.
W poezji Miłosza obraz katastrofy łączy się nie tylko z zagrożeniami historycznymi, z konfliktami społecznymi, ale również z sytuacją egzystencjalną człowieka i z jego naturą. Zło kryje się wszędzie, także w naszej psychice. Prawa natury, tak jak bezwzględne prawa historii, grożą zbiorowości oraz jednostce. Miłosz nie zatrzymuje uwagi tylko na konkretnej sytuacji politycznej, na przeczuwanej czy doświadczanej wojnie. Struktura świata, jego cywilizacja, kultura, moralność wciąż podlegają rozkładowi. Próbuje więc się zmierzyć ze światem.
Miłosz nie jest katastrofistą zrozpaczonym i zrezygnowanym. W swej poezji wyraża przekonanie, że człowiek ma na tym groźnym świecie coś do zrobienia. Nasza epoka nie jest ani pierwszą, ani ostatnią katastrofą ludzkości. Kolejne wojny, dyktatury, totalitaryzmy powtarzają się w dziejach, a do człowieka należy obstawanie przy wartościach na przekór temu wszystkiemu. Jest kronikarzem świata, nie tylko jego grozy, ale również jego nieustającej urody. Ta paradoksalność istnienia przenika całą twórczość Miłosza. Życie jest nie do przyjęcia, nie do wytrzymania, a jednocześnie jest bezcenne, zachwycające. Zbliżając się do dziewięćdziesiątki, wyznaje w jednym z najbardziej szczerych i głębokich wierszy: "pożądam wszystkiego". Jest silny, w jego poezji nadal dominuje spokój, poczucie, że wszystko dzieje się, jak może się dziać, że żyjemy, jak możemy i potrafimy żyć. Miłosz nie daje się losowi wciągnąć w lęk.

Porcja zdrowej wzgardy
Wieszczona przez katastrofistów apokalipsa dopełniła się i przerosła ich wyobraźnię. Ci, którym udało się przeżyć wojnę i zagładę całych narodów, pisali o "zarażeniu śmiercią", tworzyli, jak Różewicz czy Borowski, wielki tren. Miłosz nawet w czasie okupacji nie poddał się rezygnacji. Podział ludzi na winnych i absolutnie niewinnych wydawał mu się wątpliwy. Jego najbardziej znane wiersze: "Campo di Fiori" oraz "Biedny chrześcijanin patrzy na getto" mówią, że każdy może być zaliczony "między pomocników śmierci". Nawet walka z wrogiem uczyła przecież zabijania, oswajała z nienawiścią. Z wojny nie wyszli święci, ale ludzie zagubieni, często zdemoralizowani.
Sam Miłosz także się męczył, nie był pewny swoich ówczesnych decyzji. Wyjazd do Ameryki na placówkę dyplomatyczną raz wydawał mu się zbawieniem, kiedy indziej zaś moralnym upadkiem. Bronił się wytrwale przed załamaniem. W "Traktacie moralnym" (1947 r.) proponował "porcję zdrowej wzgardy" zamiast naiwnej euforii. Bał się choroby duszy oraz rozumu, zaślepienia, fanatyzmu. "Zniewolony umysł" (napisany w roku 1951, wydany w Paryżu w 1953 r.) ukazywał tragikomedię ludzi, którzy takie zdrowie stracili, uwierzyli w absurdalne utopie, poddali się głupiej i groźnej władzy. Okazał się bestsellerem w wielu krajach: Anglii, Francji, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie. Chory świat chciał poznać diagnozę.
"Zniewolony umysł" był poetyckim esejem, przenikliwym obrazem doświadczeń wschodnioeuropejskich po jałtańskich, zdradliwych pomyłkach Zachodu. Autor posługuje się tu parabolą oraz alegorią, daje cztery studia portretowe literatów, nazwanych Alfą, Betą, Gammą i Deltą. U nas pasjonowano się ich rozszyfrowaniem. W wielu krajach miano własnych antybohaterów, uwikłanych w kompromitującą przygodę z komunistycznym totalitaryzmem, który przyjmowano niekiedy jako cudowną pigułkę szczęścia i równości dla wszystkich. Wiele wybitnych nazwisk europejskich podkładano w różnych krajach pod szyfry zawarte w "Zniewolonym umyśle".
Miłosz w swej poezji i prozie, w esejach (na przykład w doskonałych "Legendach nowoczesności" wydanych w 1996 r.), w listach i w dzisiejszych do nich komentarzach (m.in. w książce "Zaraz po wojnie" z 1998 r., prezentującej jego korespondencję z przyjaciółmi z lat 1945-1951) wiele mówił o niebezpieczeństwie nadmiernej pewności siebie, złości, nienawiści. Przerażało go zdziczenie świata. Od dziesięcioleci trzyma się więc cennego umiaru: "Jak widzisz, nie mam ja recepty,/ Do żadnej nie należę sekty,/ A ocalenie tylko w tobie./ Jest to po prostu może zdrowie/ Umysłu, serca równowaga".

Druga strona gobelinu
W ostatnich latach Czesław Miłosz często wydaje książki zbudowane z aforyzmów, krótkich fabułek, zwięzłych analiz, jak na przykład "Piesek przydrożny" (1997 r.). "Dyskretny wdzięk sceptycyzmu", o którym pisze z pobłażliwą ironią, stał się modny w środowiskach sztuki i intelektu. Rozmyślania poety o religii budzą tam "cichą niechęć, jakby została złamana milcząca umowa". Poeta, "zamiast zostawić teologom ich kłopoty", odważa się mówić o dzisiejszych przemianach wiary: "Żyłem w czasie, kiedy odbywała się olbrzymia przemiana w zawartości ludzkiej wyobraźni. Za mego życia znikło Piekło i Niebo, wiara w życie po śmierci uległa znacznemu osłabieniu, granica pomiędzy zwierzętami i człowiekiem, tak niegdyś wyraźna, przestała, wskutek teorii ewolucji, przedstawiać się jasno, absolutna prawda utraciła swoje nadrzędne miejsce, historia, kierowana przez Opatrzność wydała się jedynie polem walki ślepych sił. (...) Wschodził wiek bezdomności. Jakże mogłem o tym wszystkim nie myśleć?".
W poezji Miłosza wciąż powraca pytanie: co jest po drugiej stronie gobelinu, który oglądamy na co dzień? W tomiku "Nieobjęta ziemia" z 1984 r. znajduje się wiersz "Świadomość", wyrażający prag-nienie pojęcia natury boskiej, ludzkiej, zwierzęcej: "Ciepło psów i esencja, niepoznana, psiości./ A jednak czujemy są./ W wywieszeniu mokrego języka,/ W melancholijnym aksamicie oczu,/ W zapachu sierści, innym niż nasz, a pokrewnym./ Człowieczość nasza wtedy wyraźnieje/ (...) Chcę wierzyć, że siły, które są nad nami,/ Oddając się operacjom dla nas niedostępnym/ Dotykają czasami naszych policzków i włosów/ I czują wtedy w sobie to biedne ciało i krew".
Miłosz szuka kontaktu z tajemnicą bytu i świadomości. Boskość, człowieczość, psiość są niepojęte, a jednak język sztuki stara się je nazwać, wyrazić. Z dawnego wiersza "O aniołach" najczęściej cytowane są ostatnie trzy linijki: "zaraz dzień/ jeszcze jeden/ zrób co możesz". To wezwanie do aktywności, to siła Miłosza. A jest tam również jego tęsknota do poznania Tajemnicy: "Odjęto wam szaty białe,/ Skrzydła i nawet istnienie,/ Ja jednak wierzę wam,/ Wysłańcy./ Tam gdzie na lewą stronę odwrócony świat,/ Ciężka tkanina haftowana w gwiazdy i zwierzęta,/ Spacerujecie oglądając prawdomówne ściegi".
Twórczość Miłosza to poszukiwanie mądrości i jedności, łączącej wszystkie ziemskie rozdarcia i paradoksy w całość. Trud zajrzenia na drugą stronę gobelinu rzeczywistości jest - według niego - zadaniem sztuki, a także nakazem moralnym.

Więcej możesz przeczytać w 26/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.