Sprawę opisują szeroko czeskie media, w tym m.in. serwis Echo24.cz. Jak czytamy, po przeprowadzeniu śledztwa, policja zaproponowała prokuraturze postawienie Babisza w stan oskarżenia. Decyzję o dalszych krokach prawnych musi teraz podjąć prokurator, który może przychylić się do sugestii policji, odrzucić zarzuty lub szukać innego rozwiązania sprawy.
„Bocianie gniazdo”
Zarzuty dotyczące premiera Czech Andreja Babisza dotyczą sprawy określanej przydomkiem „Bocianie gniazdo”. Chodzi o finansowanie z funduszy europejskich ośrodka konferencyjno-wypoczynkowego, który należał do holdingu Agrofert. Na potrzeby pozyskania dotacji, ośrodek został przekształcony w spółkę z akcjami na okaziciela. Przekształcenie było konieczne, gdyż jako holding, Agrofert nie byłaby upoważniona do ubiegania się o unijne środki dla średnich i małych przedsiębiorstw. Po kilku latach firma wróciła do holdingu. Problem w tym, że Agrofert znajdował się w rękach Andreja Babisza, który do lutego 2017 roku był jego właścicielem.
Sam premier odcina się jednak od zarzutów, twierdząc, że są one „sztuczne i zmyślone”, by osłabić jego pozycję przed wyborami. Babisz wskazuje również, że sama sprawa sięga 15 lat wstecz (przekształcenie miało miejsce w 2007 roku), a dochodzenie ciągnie się od pięciu lat. To, zdaniem premiera, pokazuje brak jakiegokolwiek pokrycia dla rzekomych zarzutów.
Czytaj też:
Zamieszanie ws. Turowa. Premier Czech zaprzecza słowom Morawieckiego. Rzecznik wyjaśnia