W maju 2020 r. USA miały badania, skąd wziął się koronawirus. Wyniki obciążają laboratorium w Wuhan

W maju 2020 r. USA miały badania, skąd wziął się koronawirus. Wyniki obciążają laboratorium w Wuhan

Dodano: 
Mieszkańcy Wuhan w październiku 2020 roku
Mieszkańcy Wuhan w październiku 2020 roku Źródło:Shutterstock / Keitma
Doniesienia o tym, że koronawirus SARS-CoV-2 wydostał się z laboratorium w Wuhan są wiarygodne i wymagają dalszego badania – wynika z raportu na temat pochodzenia wirusa opracowanego na zlecenie rządu USA. Szczegóły ujawnia „The Wall Street Journal”.

Amerykański dziennik publikuje kolejne niejawne ustalenia wywiadu USA dotyczące pochodzenia koronawirusa. Tym razem powołuje się na raport przygotowany w maju 2020 roku przez Lawrence Livermore National Laboratory w Kalifornii. Jest to jeden z czołowych amerykańskich instytutów badawczych, wykonujący prace m.in. na zlecenie wywiadu. Ustalenia naukowców przekazane zostały do Departamentu Stanu, który badał genezę pandemii na zlecenie administracji Donalda Trumpa.

Specjaliści z Lawrence'a Livermore skupiali się na badaniu genomu wirusa. Z ich konkluzji wg „WSJ” wynika, że nie wykluczają jego pochodzenia z laboratorium w Wuhan.

Skąd wziął się koronawirus? USA badają dwie hipotezy

Prezydent USA Joe Biden nakazał amerykańskim agencjom wywiadowczym dalsze raportowanie odnośnie pochodzenia koronawirusa. Jak wskazał, wywiad USA skupił się na dwóch scenariuszach – weryfikacji, czy SARS-CoV-2 zaczął rozprzestrzeniać się na skutek kontaktu człowieka z zakażonym zwierzęciem, czy też w wyniku wypadku w laboratorium.

Z laboratorium w Wuhan do szpitala. W listopadzie 2019

Wtorkowa publikacja "WSJ" to nie pierwsze poważne doniesienia tego źródła o możliwym pochodzeniu koronawirusa z laboratorium w Wuhan. Wcześniej dziennik publikował ustalenia wywiadu USA, że w listopadzie 2019 roku do szpitala w Wuhan trafiło trzech naukowców z objawami wskazującymi na chorobę układu oddechowego. Ich stan był na tyle poważny, że wymagali pomocy lekarskiej.

Chiny podpierają się śledztwem WHO. A nie udostępniły danych

Oświadczenie ws. publikacji amerykańskiego dziennika wydało chińskie MSZ. Powołano się w nim na ustalenia międzynarodowego zespołu ekspertów pod egidą WHO, który badał pochodzenie wirusa od 14 stycznia do 9 lutego. W opublikowanym w lutym raporcie pokontrolnym stwierdzono, że „ucieczka” wirusa z laboratorium jest „mało prawdopodobna”, wskazując na pochodzenie odzwierzęce.

Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus, który wypowiadał się podczas briefingu poświęconego ustaleniom tej specjalnej misji, skrytykował Chiny za nieudostępnienie wystarczających danych na temat początku pandemii członkom tego zespołu. Oznajmił, że zbadanie ewentualności o ucieczce wirusa z laboratorium „wymaga dalszych badań, prawdopodobnie z udziałem nowych misji i wyspecjalizowanych ekspertów”. Zapewnił też, że jest gotów ponownie wysłać do Chin taki zespół badaczy.

W marcu Stany Zjednoczone, Norwegia, Kanada, Wielka Brytania i inne kraje wyraziły zaniepokojenie rzetelnością dochodzenia WHO i wezwały do dalszych badań. Do Chin apelowano z kolei o pełną współpracę i udostepnienie informacji z okresu pierwszej fazy pandemii.

Co USA wiedzą o koronawirusie?

W raporcie Departamentu Stanu USA opublikowanym pod koniec kadencji Donalda Trumpa znalazł się zapis, że „rząd USA ma powody, by sądzić, że kilku badaczy z Instytutu Wirusologii w Wuhan zachorowało jesienią 2019 roku jeszcze przed zgłoszeniem pierwszych przypadków epidemii, z objawami zgodnymi z tymi, które daje COVID-19 i powszechne choroby sezonowe”. Nie precyzowano jednak wówczas, kim byli chorzy, ilu ich było i jak przebiegała ich choroba.

Reuters podkreśla, że Amerykanie nie do końca ufają wnioskom WHO, ponieważ Chiny nie przekazały pełnych danych o pierwszych przypadkach zakażenia , co potencjalnie bardzo komplikuje zrozumienie przyczyn i powodów tak błyskawicznego rozwoju pandemii.

Czytaj też:
Koronawirus powstał w laboratorium? Są najnowsze wyniki badań

Źródło: The Wall Street Journal