Nowe dokumenty nt. rosyjskiej penetracji polskich służb specjalnych

Nowe dokumenty nt. rosyjskiej penetracji polskich służb specjalnych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoni Macierewicz poinformował w środę w radiowych "Sygnałach Dnia", że odnaleziono nowe dokumenty, które pokazują zakres rosyjskiej penetracji polskich służb specjalnych w latach 80. Zapowiedział, że część tych informacji ujawni w czwartek.

"Dosłownie przedwczoraj zostały odnalezione nowe dokumenty, pokazujące zakres penetracji rosyjskiej w latach 80. pereelowskich służb specjalnych" - powiedział Macierewicz.

"Pamiętamy te deklaracje pana Bronisława Komorowskiego, Janusza Onyszkiewicza, że służby wojskowe nigdy nie podlegały sowieckiej dominacji, były niezależne, nie przekazywały żadnych materiałów. To jest bzdura. Są całe tomy, które wczoraj otrzymaliśmy, pokazujące jak składano meldunki, jak przekazywano agenturę. M.in. w jednym z krajów zachodnich 20 agentów, którzy zostali zdobyci przez ludzi z drugiego zarządu sztabu generalnego, zostało przekazanych do GRU; jest na ten temat raport" - podkreślił.

Zapowiedział, że "część szczegółów przedstawi w czwartek na posiedzeniu komisji ds. służb specjalnych (...), a całość będzie w aneksie do raportu (o weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych -  PAP), który zostanie opublikowany w najbliższych miesiącach".

Odnosząc się do tzw. antyraportu Platformy Obywatelskiej, Macierewicz powiedział, że sugeruje on, iż nie należało rozwiązywać WSI, i że ludzie wyszkoleni w Moskwie byli najlepszymi kandydatami do kierowania tymi służbami. Dodał, że PO staje tym samym po stronie ludzi ukształtowanych przez sowieckie służby specjalne.

"Gdyby poważnie potraktować ten materiał (...) to trzeba powiedzieć, że nie należało rozwiązywać WSI, (...) że tak naprawdę ludzie wykształceni w Moskwie byli najlepszym kierownictwem. Jak ktoś przeczyta ten materiał, to będzie miał absolutną pewność: Platforma Obywatelska nigdy nie rozwiązałaby WSI" - podkreślił Antoni Macierewicz.

Jego zdaniem, zarzuty posłów PO dotyczą podstawowej tezy zawartej w raporcie o likwidacji WSI, że "służby te były kierowane przez ludzi wykształconych i kierowanych z sowieckiego centrum". "Materiał PO próbuje dezawuować tę tezę. Ona nie jest możliwa do obalenia. Oni (posłowie PO - PAP) stają po stronie ludzi ukształtowanych przez służby sowieckie" - powiedział szef kontrwywiadu.

Macierewicz odnosząc się do zarzutów PO dotyczących m.in. bezprawnego wykorzystania niektórych danych w raporcie o weryfikacji WSI uznał, że posłowie Platformy "nie znają prawa".

"Oni piszą swój tekst tak, jakby nie obowiązywała ustawa (o likwidacji WSI - PAP) z czerwca 2006 r. i jej nowelizacja z grudnia 2006 r. A przecież obowiązuje i ona nakazywała mi ujawnienie tych danych zawsze wtedy, gdy ludzie z WSI lub współdziałający z nimi agenci przekraczali ustawowe ramy związane z działalnością wywiadu czy kontrwywiadu. I takie właśnie tezy zostały przedstawione w moim raporcie, a pan prezydent swoją decyzją zdjął z tego klauzulę tajności i opublikował w Monitorze Polskim (...) tak mu nakazywała ustawa" - wyjaśnił Macierewicz.

"Panowie z PO pracują w tej całej sprawie tak, jakby obowiązywało jeszcze ustawodawstwo postkomunistyczne (...) Jesteśmy w wolnej Polsce, nie jest tak, że mamy kryć tajemnice sowieckie, a oni ciągle chcą kryć tajemnice sowieckie" - podkreślił.

Natomiast w radiu RMF FM koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann uznał tzw. antyraport PO za "knot prawniczy". "To nie jest żaden antyraport. To jest opinia ludzi, których nie znamy; nie wiemy, jakie są ich związki z WSI. Opinia, która jest dotknięta bardzo poważnymi uchybieniami prawnymi" - powiedział.

Pytany czy wszystkie nazwiska wymienione w raporcie raportu o weryfikacji WSI powinny się w nim znaleźć odparł, że "w większości przypadków powinny się tam znaleźć". "Nie dlatego, że ci ludzie łamali prawo, tylko że ci ludzie nie działali zgodnie z kompetencjami służb, współpracując z nimi. A więc nie dopuszczali się przestępstwa, ale wykonywali czynności przekazywania informacji, które nie miały nic wspólnego z obronnością państwa i bezpieczeństwem sił zbrojnych" - tłumaczył Wasserman.

Nie wykluczył przy tym, że raport Macierewicza zawiera pomyłki. "Przecież to jest dokument, który nie jest końcowy, to nie jest akt oskarżenia. To jest dokument tworzony w fatalnych okolicznościach - wszyscy byli przeciwko, a powinni byli pomagać" -  podkreślił.

Przygotowany przez komisję Antoniego Macierewicza raport został ujawniony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego w połowie lutego, na mocy specjalnej ustawy. Po jego opublikowaniu pojawiły się zarzuty, że niektóre osoby zostały umieszczone w raporcie bez wyraźnych przyczyn, okazało się też, że dwa nazwiska zostały wykreślone przed publikacją. PO przygotowała tzw. antyraport, którego szczegóły przedstawi w środę w południe.

pap, ss