„Władca pierścieni”. Grał Gimliego, ma pretensje do produkcji. „Krew lała się i gromadziła pod maską”

„Władca pierścieni”. Grał Gimliego, ma pretensje do produkcji. „Krew lała się i gromadziła pod maską”

John Rhys-Davies jako Gimli w filmie „Władca pierścieni: Dwie wieże”
John Rhys-Davies jako Gimli w filmie „Władca pierścieni: Dwie wieże” Źródło: New Line Cinema
Brett Beattie, kaskader, który był dublerem Johna Rhysa-Davisa w trylogii „Władca pierścienia” Petera Jacksona, po raz pierwszy opowiedział o pracy przy filmach. Wyznał, że grał Gimliego przez co najmniej 189 dni i do tej pory zmaga się z odniesionymi wtedy urazami.

Więcej Beattiego niż Rhysa-Davisa?

Beattie rozpoczął prace na planie produkcji od bycia kaskaderem przy scenach z jazdą konną. Ostatecznie stał się dublerem Johna Rhysa-Davisa, ponieważ był od niego niższy i bardziej przypominał krasnoluda. Co więcej, aktor zatrudniony do tej roli, miał reakcję alergiczną na protezy twarzy, które potrzebne były do przekształcenia go w postać Gimliego. Sprawiło to, że produkcja jeszcze bardziej polegała na Beattiem.

– Zdaję sobie sprawę z tego, że wielu ludzi, nawet zagorzali fani „Władcy pierścieni” zakładają, że wiele ujęć zostało nakręconych przy jakimś skomplikowanym kącie kamery czy przy użyciu CGI, zmniejszając Johna Rhysa-Davisa – powiedział Beattie. – Nie chcę rozbijać niczyich baniek, ale przychodzi mi do głowy tylko kilka ujęć, w których wykorzystano CGI do zmniejszenia Rhysa-Daviesa – podał.

„Walczyłem z Uruk-hai w Helmowym Jarze”

Kręcenie trylogii „Władca pierścieni” dało się we znaki Beattiemu. Niedawno przeszedł trzecią operację rekonstrukcji kolana. – Chirurg pytał mnie, skąd mam te obrażenia, a ja na to: „Cóż, walczyłem z Uruk-hai w Helmowym Jarze” – wyznał. To oczywiście nie jedyne urazy, jakich doznał aktor na planie filmowym. Wspomniał m.in. o tonięciu na kajaku, unikaniu końskich kopyt czy przypadkowym przecięciu czoła w scenie, w której musiał rzucić siekierą. – Ponieważ miałem na sobie masę protetyczną, krew nie mogła się wydostać. Więc krew lała się i gromadziła pod maską, aż w końcu przyczepiona do twarzy torebka rzeczywiście pękła i krew zaczęła tryskać. Wyglądało to znacznie gorzej, niż było w rzeczywistości – podał.

Jak podaje Polygon, Beattie, w odróżnieniu do hobbitów, którzy mieli gumowe maski, które mogli zdejmować, kaskader i dubler miał ponad 2 kg silikonu i gumy piankowej przyklejone do twarzy przez co najmniej 12 godzin dziennie, czasami dłużej.

Kaskader

Dziennikarze Polygon piszą, że mimo godzin trudnej pracy i ciągnącymi się za nimi do dziś kontuzjami, Beattiemu odmówiono wpisania do napisów końcowych filmu. Poinformowano mu, że takiej opcji nie zakłada „polityka firmy” i „istnieją obawy o zatracenie iluzji, jaką jest Gimli”. Beattie jest wymieniony w napisach końcowych tylko jako kaskader.

Czytaj też:
Od 25 lat sprawa morderstwa Sophie Toscan Du Plantier nie została rozwiązana. Netflix pokazał zwiastun nowego dokumentu

Źródło: IndieWire, Polygon