Agnieszka Kaczorowska-Pela dla „Wprost”: Nie jestem „trendy”, dlatego często narażam się na ataki

Agnieszka Kaczorowska-Pela dla „Wprost”: Nie jestem „trendy”, dlatego często narażam się na ataki

A co z marzeniami zawodowymi poza aktorstwem?

Wkręciła mnie mocno rozrywka, różnego rodzaju programy. W tym roku pojawiło się bardzo dużo propozycji, natomiast jest to taki czas, że bardzo trudno było wejść w niektóre rzeczy, zwłaszcza, że wiele z nich nakładało się z terminem mojego porodu. Wiele rzeczy nie mogło się zadziać, ale ok, to znaczy, że nie teraz. Natomiast to mi też pokazało, że otworzyła mi się przestrzeń na pewne nowe rzeczy w tym polskim świecie mediów. I wiem, że wiele przede mną… Fajnie, gdyby to było połączone z tańcem, bo akurat taniec, to pasja, której poświęciłam całe życie. Znam się na tym i jest głęboko w moim sercu.

A media społecznościowe?

To trzecia strefa zawodowa, w której dzisiaj się realizuję. Mój profil ostatnio jest głównie związany z parentingiem, ale są sytuację, kiedy aż mnie nosi, żeby coś wykrzyczeć przez te social media.

Jakie są to momenty?

Pewne rzeczy mnie frustrują, bo ja mam inne wartości, inny ogląd na świat, chciałabym wykorzystać media społecznościowe, żeby mówić o tym w co wierzę, no i żeby inspirować innych. Denerwuje mnie jednak, że nawet media społecznościowe nie dają pełnej możliwości. Po pierwsze masz ograniczoną ilość słów, które możesz wykorzystać. A z drugiej strony media cenzurowane są przez poprawność polityczną, która niby była zawsze, ale ostatnio chyba jeszcze bardziej zaczęła mi przeszkadzać.

Co masz na myśli?

Dla przykładu – aż się we mnie gotuje, kiedy znana osoba sobie niby żartuje, ale jednak potwierdza, że krzyczy na dzieci. Wtedy czuję, że bardzo chcę się temu sprzeciwić, coś z tym zrobić. Wejść na profil tej osoby i napisać pod jej postem po prostu: „Na dzieci się nie krzyczy – kropka”. Nawet jeśli, na ten temat tylko żartujemy i udajemy „wyluzowaną mamę”, to jednak dajemy przyzwolenie na takie zachowanie. No ale nie mogę tego zrobić, bo takiemu „dystansowi” się obecnie przyklaskuje i to na mnie spadłby hejt.

Każdy rozumie to, co chce rozumieć...

Dokładnie tak. I ja uważam, że te pełne wymuszonego luzu wpisy w mediach społecznościowych na temat tego wszystkiego, co dotyczy macierzyństwa, dzieci, ciąży – o tym „jakim się jest wielorybkiem” czy „ile to rozstępów się już pojawiło” – są obecnie tworzone pod publiczkę.

Pewnie jest to jakiś sposób odreagowywania.

Tak. Ok – tylko pytanie czy ta dziewczyna, która dopiero rozważa bycie mamą, nie pomyśli sobie: „Ale jak ja mam mieć te wszystkie dolegliwości, to czy ja rzeczywiście chce?” lub: „Czy jeśli macierzyństwo jest takie trudne i przytłaczające, to warto?”.

Jakie widzisz na to lekarstwo?

Ja uważam, że bardzo potrzebne jest inny punkt widzenia, niż obecnie lansowany przez modne profile. Uważam, że najważniejsze jest mówić, że tak, to wszystko może się zadziać, miej tego świadomość – będzie ci łatwiej sobie z pewnymi rzeczami poradzić, czy to w okresie ciąży czy potem jako mama, ale wiedz też, że macierzyństwo to jest wspaniała sprawa. Z rodzicielstwem wiążą się wspaniałe chwile, wzruszenie. Możesz być szczęśliwą mamą, możesz się uśmiechać, być spełniona, radosna. Cała wszechogarniająca miłość, która masz w sobie będąc mamą jest po prostu nie do opisania. Takiego właśnie pozytywnego spojrzenia na świat bardzo mi brakuje obecnie w social mediach. I dzięki Instagramowi, chciałabym móc na ten temat mówić.

Myślę, że jesteś właśnie takim głosem.

Ale nie jestem „trendy”, dlatego często narażam się na ataki. Teraz lepiej mówić o wszystkim tym, co jest tą ciemną stroną mocy. Ja uważam, że rozmawiać to trzeba o wszystkim, dlatego stworzyłam mój cykl edukacyjny na YouTubie. Zachęcam w nim do czerpania informacji od specjalistów, do edukowania się, do szerzenia wiedzy na tematy okołociążowe i macierzyńskie, bo, tak jak powiedziałam, świadomość wiele ułatwia. Natomiast narzekanie na Instagramie jak jest źle i ciężko do niczego nie prowadzi. Dużo osób pyta mnie, jaki był mój pierwszy poród. Ja mówię, że piękny. A połóg? No też. I nie dlatego, że było łatwo. Wiele trudności pojawiło się na mojej drodze. Tylko chodzi o to na co jest się gotowym i co się dalej z tym zrobi... Możesz poszukać pomocy u specjalistów, a możesz się poddać. Uważam, że czerpałam z tych pięknych pierwszych tygodni czy chwili porodu, wszystko to, co najlepsze, bo chciałam.