Agnieszka Kaczorowska-Pela dla „Wprost”: Nie jestem „trendy”, dlatego często narażam się na ataki

Agnieszka Kaczorowska-Pela dla „Wprost”: Nie jestem „trendy”, dlatego często narażam się na ataki

Po prostu chcesz podchodzić do wszystkiego z pozytywnym nastawieniem...

Tak, ja chce pamiętać, to co dobre. To przecież dotyczy całego naszego życia. Każdego dnia możemy powiedzieć: „O Jezu, jaki upał. Nie mam siły”. Albo możemy powiedzieć: „Piękne słońce świeci. Fajnie, szybko mi pranie wyschnie”. Mam nadzieję, że obecny trend na narzekanie kiedyś wreszcie się zmieni.

Może dlatego jest ci tak trudno powstrzymać się od wyrażenia opinii.

Bardzo trudno, zwłaszcza, jeśli czujesz, że można coś zrobić inaczej…i że to działa. Bo ja też nie urodziłam się patrząc na świat przez różowe okulary. Nadal taka nie jestem. Chcę widzieć wszystko, ale świadomie wybierać na czym się koncentruję. Co do wyrażania opinii…Ostatnie tygodnie pokazały, że – lepiej się nie wypowiadać, siedzieć cicho. To mnie martwi. Chcemy pokazać kolejnym pokoleniom, że masz się nie odzywać, bo inaczej spotka cię hejt? Mimo tego, że Twoja wypowiedź jest kulturalna i nie jest skierowana wobec nikogo bezpośrednio?

A tak naprawdę może to wynikało z jakiegoś niezrozumienia, czy niechęci zrozumienia...

To jest inna sprawa. Nie może być tak, że pokazujemy młodym ludziom, że lepiej się nie odzywać. Możesz mieć inne zdanie, wyrażać je, możesz. Oczywiście może się to spotkać z krytyką, pochwałą, zrozumieniem bądź nie, ale nie powinno się spotykać z hejtem. Hejt to jest coś, co nie powinno istnieć. Naprawdę powinno się robić wszystko, żeby go wyeliminować. Mam wrażenie, że nie robi się wiele. Ba! Są miejsca i ludzie, którzy do hejtu zachęcają i tworzą do tego idealną przestrzeń.

Komentarze hejterów, narzucane standardy czy plotkarskie artykuły. Masz jakieś wyrobione mechanizmy, które pozwalają ci sobie z nimi radzić?

Był taki moment, że pomyślałam sobie, że już się naprawdę uodporniłam na hejt, bo jednak spotykam się z nim od dziecka. W świecie mediów istnieje od 6. roku życia. W środowisku tanecznym, gdzie też byłam zawsze bardzo narażona na hejt, plasując się wysoko, będąc w czołówce Polski, potem świata, również od dziecka. Z hejtem, z jakiegoś rodzaju insynuacjami, plotkami, miałam do czynienia zawsze. Musiałam się pewnych mechanizmów nauczyć. Jednym z takich sposobów, w nastoletnim życiu, było nieczytanie komentarzy. Wtedy nie było Instagrama, były fora internetowe. Straszne. I po turnieju, który zwyciężyliśmy, wchodziłam i czytałam wszystko, co najgorsze na swój temat – od tego, że kupiłam sobie ten tytuł, po jakieś inne chore rzeczy. Jako nastoletnia dziewczyna, która zapieprza przez 6-7 dni w tygodniu po kilka godzin na sali, żeby to osiągnąć, czułam się równana z błotem. Można stracić motywację, siłę, radość. I tutaj moja mama zasugerowała, ona mnie tak zawsze mądrze prowadziła w tym wszystkim – nie wchodź, nie czytaj.

To też jest ciężkie...

No nie zawsze się to udawało. Ale w rezultacie przestałam. I to mi dało tak dużo dobrego. Potem wprowadziłam to do tego świata medialnego, kiedy przez lata pojawiały się różne artykuły na mój temat i tych burz medialnych było od groma, w różnych sferach życia, bo na tym oparty jest show-biznes. Wiesz…ja czytam i czytałam artykuły, które się pojawiają, bo uważam, że trzeba mieć nad tym kontrolę. Dotyczy to mojej marki osobistej i z pewnymi rzeczami trzeba po prostu iść do sądu. Natomiast nie zjeżdżam w komentarze dla własnego zdrowia. Tylko ci ludzie migrują teraz na Instagrama. Ja od zawsze mam zasadę, że takich ludzi blokuje, ograniczam, wyrzucam, kasuje. Nie chce mieć tego w swojej przestrzeni, to jest mój wybór. Tylko w momencie, kiedy dzieje się jakaś burza medialna, to nie jesteś w stanie nad tym zapanować. Mój mąż czasem bierze mój telefon, siedzi dwie godziny i to robi za mnie. Żebym ja np. teraz, w ciąży, nie miała z tym styczności, bo wiadomo, że ma to ogromny wpływ nie tylko na mnie. Bo przeczytasz i możesz mieć najgrubszą zbroję, ale i tak cię to rusza.

Później chcąc, nie chcąc, o tym myślisz.

Myślisz i to na ciebie wpływa i trzeba się z tego oczyszczać, na co trzeba poświęcić bardzo dużo czasu. Zbudować sobie na nowo poczucie sensu tego, co robisz, kiedy tak dużo ludzi ci mówi: „Zamilcz”. Mimo tego, że jest druga duża grupa, która pisze ci: „Dziękuje, że coś napisałaś, powiedziałaś”. Musisz na nowo ukierunkować głowę, że mówisz do tych ludzi, tych którzy chcą, są na to gotowi, tych, do których to trafia pozytywnie. Nigdy nikomu nie udało się, żeby wszyscy go lubili, żeby mówił do wszystkich, żeby wszyscy się z nim zgadzali – to jest niemożliwe. To jest wielka sztuka, nad którą ja cały czas pracuje, żeby koncentrować się na tych ludziach, którzy chcą być z Tobą, rozumieją i dla nich tworzyć treści.