Awaria autobusu przewożącego polskich zawodników w Tokio. „Usłyszeliśmy odgłos jakby wybuch”

Awaria autobusu przewożącego polskich zawodników w Tokio. „Usłyszeliśmy odgłos jakby wybuch”

Paweł Fajdek
Paweł Fajdek Źródło:Newspix.pl / fotopyk
Awaria silnika w autobusie – taka niemiła niespodzianka trafiła się polskim sportowcom wracającym do wioski olimpijskiej w Tokio. Reprezentanci naszego kraju dotarli na miejsce z półtoragodzinnym opóźnieniem. Nikomu nic się nie stało.

Reprezentacja Polski może na  pochwalić się na razie jednym srebrnym medalem, który został zdobyty przez polskie wioślarki. Kibice Polaków wciąż czekają jednak na występy innych Biało-Czerwonych, którzy niosą ze sobą dużą nadzieję na sukces. Jedną z takich osób jest Paweł Fajdek, który wraz z innymi reprezentantami Polski brał udział dzisiaj w pozornie niebezpiecznym incydencie na tokijskich drogach.

„Usłyszeliśmy odgłos jakby wybuch”

Z ustaleń „Super Expressu”, który jako pierwszy poinformował o zajściu wynikało, że autobus przewożący polskich sportowców do wioski olimpijskiej brał udział w wypadku, w wyniku którego zapalił się silnik, a pojazd „stanął w ogniu”. Trener Pawła Fajdka, Szymon Ziółkowski w rozmowie ze Sport.pl przyznaje jednak, że nie było to nic, aż tak niebezpiecznego. - Usłyszeliśmy odgłos jakby wybuch, ale nic poważnego się nie stało, żadna sensacja - powiedział Ziółkowski.

Dwukrotny złoty medalista igrzysk olimpijskich Tomasz Majewski dodał, że nie był to poważny incydent. - Nie było żadnego zagrożenia, to tylko zwykła awaria. Zawodnicy wracali z treningu do wioski olimpijskiej i powrót się przedłużył, zrobił się korek. Silnik się zepsuł, pojawił się kłąb dymu i potem chyba silnik wybuchł. Nic się nikomu nie stało - powiedział polski kulomiot.

Czytaj też:
Tokio 2020. Polscy siatkarze zagrają z gospodarzami igrzysk. Kibiców czeka kolejny poranny mecz

Opracował:
Źródło: WPROST.pl / Sport.pl/ Super Express