Sensacja w Gliwicach. Zagłębie strzeliło w doliczonym czasie

Sensacja w Gliwicach. Zagłębie strzeliło w doliczonym czasie

Ilya Zhygulev i Michal Chrapek
Ilya Zhygulev i Michal Chrapek Źródło: Newspix.pl / Irek Dorożański
Piast Gliwice wprawdzie był faworytem spotkania z Zagłębiem Lubin, ale nie potwierdził tego na boisku. Mecz zakończył się skromną wygraną gości, którzy zdobyli bramkę w doliczonym czasie gry.

Zdecydowanym faworytem starcia rozgrywanego w niedzielę 12 września w Gliwicach był Piast, który w sześciu kolejkach Ekstraklasy trzykrotnie wygrywał i raz remisował. Zagłębie z kolei odnotowało trzy porażki i przed przerwą na mecze reprezentacyjne znalazło się w strefie spadkowej.

Dobry początek Sokołowskiego

Podopieczni Waldemara Fornalika od początku spotkania przeważali, a ze świetnej strony pokazywał się Patryk Sokołowski. Wychowanek Legii Warszawa w 10. minucie miał pierwszą dogodną okazję na otworzenie wyniku, ale piłka po jego strzale głową trafiła w poprzeczkę.

W kolejnych minutach piłkarze Piasta dalej utrzymywali się przy piłce, ale mieli problem z przełożeniem tego na akcje bramkowe. W 21. minucie ponownie dał o sobie znać Sokołowski, który minimalnie przestrzelił przy uderzeniu z dystansu. Kilka minut później groźnie było pod drugą bramką, jednak Jakub Wójcicki niecelnie główkował po centrze z rzutu rożnego. Do końca pierwszej części spotkania utrzymał się bezbramkowy remis.

Bramka w końcówce

W drugiej połowie obraz gry nieco się zaostrzył, a Piast w dalszym ciągu utrzymywał się przy piłce. W 51. minucie groźną sytuację wykreowali jednak goście, ale piłka po strzale Mateusza Bartolewskiego minęła słupek bramki Frantiska Placha. I chociaż podopieczni Fornalika byli zdecydowanymi faworytami, to nie potrafili przełożyć tego na stuprocentowe okazje.

Do głosu coraz częściej dochodzili za to piłkarze Zagłębia, ale gra i tak stawała się szarpana i bezbarwna. Groźnie pod bramką gości zrobiło się w 71. minucie, kiedy to do piłki dogrywanej z rzutu wolnego doszedł Tomas Huk, ale w dogodnej sytuacji uderzył głową wprost w bramkarza. Ta akcja wyraźnie podbudowała gospodarzy, którzy dalej szukali szans na otworzenie wyniku. Taka nadeszła w doliczonym czasie gry, ale Huk nie zdołał wykorzystać zamieszania w polu karnym i wpakować piłki do siatki.

Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, Sysz dograł z lewego skrzydła w pole karne, tam do piłki dopadł Baszkirow, który strzałem przy słupku dał prowadzenie swojej drużynie. Mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla Zagłębia.

Czytaj też:
Śląsk Wrocław w kuriozalnych okolicznościach wygrywa z Legią Warszawa. Sędzia zmylił mistrzów Polski

Źródło: WPROST.pl