Marek Dyduch: Kiedyś normalne było, że poseł napił się wódki z posłem innego ugrupowania

Marek Dyduch: Kiedyś normalne było, że poseł napił się wódki z posłem innego ugrupowania

Marek Dyduch
Marek Dyduch Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski
– W hotelu sejmowym normalne było, że poseł z jednego ugrupowania napił się wódki z posłem drugiego ugrupowania – mówił poseł Lewicy Marek Dyduch na antenie Polskiego Radia 24. Pytanie padło w kontekście doniesień o udziale polityków na imprezie urodzinowej Roberta Mazurka.

Na 50. urodzinach znanego politycznego dziennikarza Roberta Mazurka, wśród wielu innych gości spotkali się politycy ze wszystkich stron sceny politycznej, co zdumiało wielu komentatorów. Jednym z zaproszonych był poseł Lewicy Marek Dyduch.

O to, jak w poprzednich kadencjach wyglądały stosunki między politykami z różnych partii, Dyduch był pytany w rozmowie na antenie Polskiego Radia 24.

Kiedyś zawsze było miejsce na dialog – mówił poseł Lewicy. – Ostry atak na przeciwnika był już wtedy, kiedy popełnił jakiś zasadniczy błąd albo niestosowne zachowanie. Natomiast zawsze wyrażano przede wszystkim argumenty – podkreślił.

„Tak dzisiaj jest, to jest zastraszające”

Zdaniem Dyducha kiedyś posłowie różnych ugrupowań prowadzili ze sobą dialog, a nawet razem się bawili.

W kuluarach sejmowych było normalne, że posłowie opozycji i posłowie rządzącej partii rozmawiali ze sobą – wspominał Dyduch. – Było parę miejsc, na przykład w hotelu sejmowym, gdzie normalne było, że jeden poseł z jednego ugrupowania napił się wódki z posłem drugiego ugrupowania, pożartowali ze sobą i to było normalne – dodaje.

Prowadzący rozmowę Adrian Klarenbach zacytował słowa, które miał usłyszeć od innego posła z dużym doświadczeniem parlamentarnym: „Kiedyś to było tak, że po posiedzeniu szliśmy na wódkę, piliśmy razem wódkę i jeśli ktoś był bardzo zmęczony, to się go odprowadzało do pokoju, kładło spać i czekało na kolejny dzień posiedzenia Sejmu. Natomiast dzisiaj, jeżeli zobaczysz, ze ten drugi uśnie, to mu zrobisz zdjęcie, wrzucisz do prasy i jest temat”.

No właśnie tak dzisiaj jest, to jest zastraszające – potwierdził Dyduch. – To, że na Sali Obrad bardziej dobitnie czy nie mówiliśmy o swoich stanowiskach politycznych, to nie znaczy, że jako ludzie mamy się pozabijać. Przecież jesteśmy mieszkańcami tego samego kraju. I normalne było, że na Sali Obrad te stanowiska mogą się różnić, nawet powinny się różnić. Na tym polega demokracja. Ale nie może być aż takich różnic, żeby nie usiąść ze sobą do stołu i rozmawiać w innych okolicznościach. To jest najgorsze zjawisko. Takie zjawisko zmierza do wojny – ocenił.

Czytaj też:
Kuriozalne tłumaczenia Cymańskiego. „Taka impreza to jest błogosławieństwo”