W programie „Wstajesz i wiesz” w TVN24 prowadząca „Kropki nad i” zachęcała do obejrzenia nowego odcinka programu Monika Olejnik. Otwarcie, w którym rozmawia z Janem P. Matuszyńskim, reżyserem filmu „Żeby nie było śladów” o historii Grzegorza Przemyka. W pewnej chwili dziennikarka zniknęła z ekranu. – Coś się stało? Pomagasz komuś? – pytał gospodarz porannego pasma w TVN24 Radosław Mróz. – Jest straszny wiatr i lampa nam spada – odparła Monika Olejnik, która prowadziła relację na żywo z Gdyni, gdzie odbywa się Festiwal Polskich Filmów Fabularnych.
Dziennikarka opowiedziała po krótce o czym rozmawiała z Janem P. Matuszyńskim, po czym stwierdziła, że „lampa już nie spada”. – Jestem bardzo poruszony twoim poświęceniem, nie tylko w rozmowie, ale także na planie, kiedy z takim poświęceniem lampę ratujesz – odparł prowadzący poranek Radosław Mróz.
„Żeby nie było śladów” – o czym jest?
3 września dowiedzieliśmy się, że „Żeby nie było śladów” zostało polskim kandydatem do Oscara. Film został zrealizowany na podstawie reportażu Cezarego Łazarewicza.
„1983 rok. W kraju wciąż obowiązuje, mimo zawieszenia, wprowadzony przez komunistyczne władze stan wojenny, mający na celu zduszenie solidarnościowej opozycji. Grzegorz Przemyk, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, zostaje zatrzymany i ciężko pobity przez patrol milicyjny. Przemyk umiera po dwóch dniach agonii. Jedynym świadkiem śmiertelnego pobicia jest jeden z kolegów Grzegorza, Jurek Popiel, który decyduje się walczyć o sprawiedliwość i złożyć obciążające milicjantów zeznania” – czytamy w opisie fabuły.
Obraz Matuszyńskiego widzowie mogą oglądać w polskich kinach już 24 września 2021 roku.