Dotychczasowe argumenty w sprawie Turowa nie przyniosły efektów. Rząd może zmienić taktykę

Dotychczasowe argumenty w sprawie Turowa nie przyniosły efektów. Rząd może zmienić taktykę

Mateusz Morawiecki
Mateusz MorawieckiŹródło:X
Po weekendowej przerwie polscy negocjatorzy wracają do Pragi, by rozmawiać o zażegnaniu sporu dotyczącego kopalni w Turowie. Jeśli ich argumenty nie trafią na podatny grunt, rząd może sięgnąć po rozwiązania natury dyplomatycznej.

Dziś w Pradze odbędzie się kolejna tura rozmów w sprawie rozwiązania impasu dotyczącego kopalni w Turowie. Minister klimatu Michał Kurtyka oraz wiceszef MSZ Paweł Jabłoński będą rozmawiać z czeskim ministrem środowiska Richardem Brabcem.

Już od kilku dni bije licznik kary – 500 tys. euro za każdy dzień, w którym kopalnia działa, choć zgodnie z zabezpieczeniem TSUE z maja tego roku, nie powinna. Polska wciąż ma nadzieję, że kara zostanie cofnięta, więc nie śpieszy się ze zlecaniem przelewu. Tyle że Komisja Europejska wcale go nie potrzebuje, bo może zmniejszyć wypłacane nam dotacje i eurofundusze o kwotę zaległej kary.

Polska szykuje inny narzędzia nacisku

Informator „Dziennika Gazety Prawnej” zdradził, że na poprzednią turę rozmów w ostatni piątek polska delegacja przyjechała z przekazem, że oczekuje osiągnięcia porozumienia w ciągu tygodnia. Jeśli to się nie uda, zastanowi się nad wdrożeniem scenariusza zakładającego odstąpienie od negocjacji połączone z usztywnieniem postawy wobec Czech na innych polach. Może na przykład zrezygnować z koordynowania wspólnego stanowiska w ramach Grupy Wyszehradzkiej na europejskim szczycie. Kolejna taka okazja nadarzy się jednak dopiero 6 października na nieformalnym posiedzeniu UE - Bałkany Zachodnie, a więc tuż przed wyborami w Czechach (8 – 9 października).

Niechęcią do kontaktu z premierem Czech Andrejem Babiszem uzasadniono odwołanie wyjazdu premiera Morawieckiego do Budapesztu na Szczyt Demograficzny. Polska była syngnatariuszem przyjętej na Szczycie deklaracji, ale odwołując przyjazd, Morawiecki chciał dać czeskiemu premierowi do zrozumienia, że do czasu zażegnania sporu nie będzie żadnych osobistych relacji.

„DGP” ustalił ponadto, że rząd bada możliwość złożenia jakiejś formy zażalenia na zasądzone kary z uwagi na ich nieproporcjonalność. Liczy, że tego typu działaniami uda się uniknąć płacenia kar w ogóle, bo w międzyczasie zapadnie ostateczny wyrok TSUE, który może się okazać mniej dolegliwy niż środek tymczasowy.

Czytaj też:
Turów kością niezgody. Wiceszef MSZ mówi o „pewnym postępie” w rozmowach z Czechami

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna