Sprawa Sławomira Nowaka. Pojawił się wątek byłego ministra sportu

Sprawa Sławomira Nowaka. Pojawił się wątek byłego ministra sportu

Sławomir Nowak
Sławomir Nowak Źródło:Newspix.pl / Aleksander Majdanski
Z informacji opublikowanych we wtorek 19 października przez „Rzeczpospolita” wynika, że śledczy zajmujący się sprawą Sławomira Nowaka badają także prywatne rozliczenia innych członków rządu Donalda Tuska. Pod lupę wzięto m.in. Mirosława Drzewieckiego, który rzekomo miał być winien Nowakowi nawet do 800 tys. zł.

Warszawska prokuratura oskarża Sławomira Nowaka o przyjęcie 6,5 mln zł korzyści majątkowych, żądanie kolejnych 4,5 mln 500 i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Przeciwko byłemu ministrowi transportu i szefowi ukraińskiej agencji drogowej jako tzw. mały świadek koronny zeznaje dawny przyjaciel polityka. Naprowadzając śledczych na kolejne interesy Nowaka, miał także naświetlić kwestię niejasnych rozliczeń z innymi politykami.

„Rzeczpospolita” pisze m.in. o pustych kartkach formatu A4 z podpisami byłego ministra sportu Sławomira Drzewieckiego, które w 2020 roku znaleziono w domu Sławomira Nowaka. Liczący na złagodzenie kary Jacek P. miał powiedzieć śledczym o rozmowie z Nowakiem, który zdradził mu, że Drzewiecki ma jego pieniądze za „stare ustalenia, stare biznesy”. – Kwotę, jaką Drzewiecki był dłużny Nowakowi, Nowak określał jako nie mniej niż 600 tys. zł, a czasami mówił o 800 tys. zł. Nowak liczył to jakoś na palcach, tak jakby liczył jakieś raty – miał przekazać śledczym informator.

Drzewiecki potwierdził autentyczność podpisów

„Rz” dowiedziała się też, że przesłuchiwany w charakterze świadka Drzewiecki wypadł się jakichkolwiek interesów z Nowakiem. Podkreślał, że miał działkę i chciał tam zbudować osiedle, a gdyby znalazł inwestora, to „Sławek chciałby odkupić ode mnie 10 proc. działki i wszedł w planowaną inwestycję”. Miała to być jednak tylko „luźna rozmowa” i do realizacji pomysłu nigdy nie doszło.

Drzewiecki miał potwierdzić autentyczność swoich podpisów na kartkach znalezionych u Nowaka. Wyjaśniał, że w taki sposób funkcjonowało jego biuro: dawał podpisane kartki swojej sekretarce, a ta sporządzała na nich pisma. Nie potrafił jedynie wyjaśnić, jak takie kartki mogły trafić do Sławomira Nowaka. Mówił, że mogło do tego dojść „przez przypadek”.

Czytaj też:
Samochód Sławomira Nowaka trafi do Straży Granicznej. Auto kupiono za pieniądze z łapówek?

Źródło: Rzeczpospolita