30. rocznica pierwszych w pełni wolnych wyborów. Trzy dekady, a niektórzy nadal na Wiejskiej

30. rocznica pierwszych w pełni wolnych wyborów. Trzy dekady, a niektórzy nadal na Wiejskiej

Dodano: 
Janusz Korwin-Mikke i Jarosław Kaczyński
Janusz Korwin-Mikke i Jarosław Kaczyński Źródło:Newspix.pl / Damian Burzykowski
27 października mija dokładnie 30 lat od pierwszych w Polsce w pełni wolnych wyborów po II wojnie światowej. Sejm I kadencji, który wówczas się uformował, był... bardzo egzotyczny. Choć minęły trzy dekady, w parlamencie nadal są politycy, którzy jak w 1991 roku, nadal zasiadają w ławach przy Wiejskiej.

Tymczasowe rozwiązania dotyczące ordynacji wyborczej, które zaowocowały częściowo wolnymi wyborami z 1989 roku (wygrała je solidarnościowa opozycja), pierwszy Sejm, kontraktowy, zaczął zmieniać w 1990 roku. Finalnie nową ordynację uchwalono w czerwcu 1991 roku, choć nie bez przeszkód, ponieważ ówczesny prezydent Lech Wałęsa wetował ustawy dotyczące zmian. Wtedy stała się rzecz – oczywiście z obecnej perspektywy – dosyć niespotykana, ponieważ Sejm odrzucał prezydenckie weta (potrzeba do tego 2/3 głosów parlamentarzystów).

Nową ordynację przyjęto 28 czerwca 1991 roku i już na jej zasadach rozpisano przedterminowe wybory parlamentarne. Polacy i Polki poszli do urn 27 października 1991 r. Co ważne: nie było progów wyborczych, a posłów i posłanki wybierano w 37 okręgach (ale tylko 391 z nich), natomiast 69 – z list ogólnopolskich. Pierwsze wolne wybory przyniosły nie tylko w pełni demokratycznie obsadzone Senat i Sejm (senatorowie byli wybierani w wolnych wyborach już w 1989 roku), ale też szereg bolączek dla młodego, odradzającego się polskiego parlamentaryzmu.

Sejm egzotyczny jak nigdy, czyli izba niższa z 1991 roku

Choć na łamach Wprost w lipcu tego roku udowadnialiśmy, że współczesny układ sił (po odkryciu tego, co kryje się za fasadami kół i klubów) jest prawie tak zróżnicowany, co ten sprzed 30 lat, to mimo wszystko obecnie obowiązująca ordynacja w jakimś stopniu chroni przed sytuacją, która wydarzyła się w 1991 roku.

Po wyborach 27 października do Sejmu dostali się przedstawiciele i przedstawicielki 29 komitetów (a 11 z nich miało tylko jednego posła). Izba niższa była więc niebywale rozproszona, co pokazywaliśmy już na specjalnej planszy.

Na szczęście posłowie i posłanki potem się dogadywali, tworząc koła i kluby, choć ich liczba nadal robi wrażenie: na początku kadencji było ich 18.

Kto dzięki pierwszym wyborom wszedł do Sejmu? Polska Partia Przyjaciół Piwa, w której znaleźli się „naczelny antysemita RP” Leszek Bubel, a jego kolegami z ław poselskich byli aktor Janusz Rewiński i znany prezenter Krzysztof Ibisz. Do izby niższej dostawali się pojedynczy przedstawiciele komitetów wyborczych Ruchu Autonomii Śląska (aż dwóch), Polskiego Związku Zachodniego (czterech), Związku Podhalan, Bydgoskiej Listy Jedności Ludowej, czy Sojuszu Kobiet Przeciw Trudnościom Życia.

Leszek Bubel (pierwszy z prawej) i Janusz Rewiński (drugi z prawej) podczas spotkania członków PPPP (Polskiej Partii Przyjaciół Piwa).

„Noc teczek”, rządy Olszewskiego, Suchockiej

Z tej mozaiki dopiero po dwóch miesiącach uformowano rząd Jana Olszewskiego, w skład którego wchodziły „tylko” cztery partie (Porozumienie Centrum, Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, Polskie Stronnictwo Ludowe i Partia Chrześcijańskich Demokratów).

Wcześniej misję sformowania rządu powierzono Bronisławowi Geremkowi, który reprezentował Unię Demokratyczną (zdobyła najwięcej mandatów), ale ten nie był w stanie uzyskać wotum zaufania. Ten Sejm I kadencji lat 1991-1993 tak samo jak poprzedni zakończył się przedterminowymi wyborami – najpierw wstrząsnęła nim sprawa teczek, a Olszewski stracił stanowisko (słynna „Nocna zmiana”).

Potem Waldemarowi Pawlakowi nie udało się sformować swojego gabinetu, a wtedy powołano rząd Hanny Suchockiej. Ten ostatni nie przetrwał długo, bo już 28 maja uchwalono wobec jej Rady Ministrów wotum nieufności, a dzień później rozwiązał parlament. W 1993 roku władzę z rąk postsolidarnościowych partii wyrwali postkomuniści zrzeszeni w SLD, przy wsparciu .

30 lat od wolnych wyborów. Którzy posłowie i posłanki dalej zasiadają w Sejmie?

Przyjrzeliśmy się, czy są jeszcze w Sejmie IX kadencji (rozpoczęła się w 2019 roku) posłowie, którzy weszli w skład tego pierwszego parlamentu. Absolutną rekordzistką pozostaje Iwona Śledzińska-Katarasińska, która nieprzerwanie zasiada w Sejmie od 1991 roku (była w SD, UD, KLD, UW, a obecnie reprezentuje /KO).

Na podium znalazło się też miejsce dla prezesa PiS, obecnego wicepremiera, a w przeszłości też szefa rządu Jarosława Kaczyńskiego. Ten polityk tylko raz był poza Sejmem, po przegranych przez Porozumienie Centrum wyborach w 1993 i od 1997 roku bez przerwy zasiada w sejmowych ławach. Trzecie miejsce zajmuje raczej nieznany szerzej opinii publicznej Eugeniusz Czykwin, związany teraz z klubem Koalicji Obywatelskiej. Czykwin, działacz mniejszości białoruskiej na Podlasiu, zaangażowany też w sprawy społeczności prawosławnej w Polsce, 30 lat temu dostał się do Sejmu z list Komitetu Wyborczego Prawosławnych. Teraz ponownie zasiada w Sejmie (miał przerwę w kadencji 2015-2019, wcześniej był poza parlamentem także w okresie 1993-1997).

W Sejmie nadal – choć z przerwami – zasiada Krzysztof Tchórzewski, były minister energii, obecnie szeregowy poseł. Wtedy wszedł z list Porozumienia Centrum, później od 2005 roku – związany z PiS. W tym gronie jest także Paweł Zalewski, wykluczony z Platformy Obywatelskiej, ale tak jak w 1991 roku – dalej w Sejmie (choć z przerwami na ). Na Wiejską po blisko 30 latach wrócił – w 1991 roku wszedł z list Unii Polityki Realnej, a potem tylko raz udało mu się powtórzyć ten wyczyn – w 2019 roku.

Nie można zapomnieć o Bogdanie Borusewiczu, który był w 1991 roku posłem, ale wiele lat później zamienił Sejm na Senat – został nawet dwukrotnie marszałkiem izby wyższej.

Czytaj też:
Henryk Kowalczyk wrócił do łask. Jeszcze rok temu był skonfliktowany z prezesem PiS