PE odmówił Mateuszowi Morawieckiemu. Słowa premiera i tak wybrzmiały na sali obrad

PE odmówił Mateuszowi Morawieckiemu. Słowa premiera i tak wybrzmiały na sali obrad

Mateusz Morawiecki
Mateusz Morawiecki Źródło:Newspix.pl / JACEK KOSLICKI / FOTONEWS
Ryszard Legutko w Parlamencie Europejskim odczytał list premiera Mateusza Morawieckiego. „Po pierwsze żadnych ustępstw. Sprawy zaszły za daleko. Rosja i Białoruś przekroczyły już wszystkie granice i na więcej pozwolić nie można” – napisał szef polskiego rządu.

We wtorek 23 listopada w Parlamencie Europejskim odbyła się debata poświęcona sytuacji na Białorusi, a także na granicy polsko-białoruskiej. Strona polska zabiegała o to, by głos mógł zabrać premier Mateusz Morawiecki. Tak się jednak nie stało. Rzecznik prasowy europarlamentu poinformował, że szefowi polskiego rządu odmówiono wystąpienia ze względu na to, że „w tego rodzaju debacie wszystkie kraje są już reprezentowane przez półroczną prezydencję Rady UE”.

Debata w PE. List Mateusza Morawieckiego odczytał Ryszard Legutko

– Premier rządu mojego kraju Mateusz Morawiecki miał tu przyjechać. Niestety, nie umożliwiono mu tego, ale poprosił mnie, żebym przekazał treści, które chciał tutaj wyrazić – powiedział Ryszard Legutko.

W tej chwili kilkanaście tysięcy polskich funkcjonariuszy i żołnierzy patroluje wschodnią granicę UE. Po raz pierwszy od czasu Żelaznej Kurtyny integralność granic Polski, krajów bałtyckich jest zagrożona. To jest długi cień neoimperialnej polityki Rosji. Od kilkunastu tygodni Łukaszenka posyła każdego dnia na granicę setki cywilów i to nie jest wcale powtórzenie kryzysu migracyjnego z 2015 roku. Mamy do czynienia z zaplanowaną akcją prowokacyjną, w której migranci są tylko narzędziami Łukaszenki, a celem jest destabilizacja w Europie – odczytywał z kartki europoseł.

W dalszej części listu zwrócił uwagę na działania podejmowane przez Rosję na przestrzeni minionych lat. – Rosja Putina od lat konsekwentnie dąży do odbudowania pozycji imperialnej i podporządkowania sobie części Europy. Jej siłą jest nasza bierność. Kiedy napadała na Gruzję, nie byliśmy się w stanie jej przeciwstawić. Kiedy wydzierała Ukrainie Krym, nie byliśmy w stanie jej powstrzymać. Kiedy Łukaszenka fałszował wybory prezydenckie, zabrakło nam determinacji, by obronić naród białoruski przed dyktaturą. Kiedy sam Putin zaczynał rozgrywkę, której celem było rozgrywanie interesów poszczególnych krajów europejskich, zabrakło nam solidarności, która postawiłaby tamę budowie gazociągu Nord Stream 2 – cytował Ryszard Legutko.

„Piszę my, choć Polska w każdej z tych spraw od początku zgłaszała stanowczy sprzeciw. Piszę my, bo ofiarami tej polityki w dłuższej perspektywie jesteśmy wszyscy, cała Europa” – brzmiała dalsza część listu.

Granica polsko-białoruska. „Toczy się regularna bitwa o przyszłość Europy”

Mateusz Morawiecki wskazał również płaszczyzny, na których obecnie rozgrywa się konflikt. – Na wschodnich granicach UE, na granicy polsko-białoruskiej, toczy się regularna bitwa o przyszłość Europy. Czas najwyższy byśmy sobie to uświadomili. To konflikt, który toczy się na polu informacji, bo niemal każdego dnia farmy rosyjskich trolli bombardują sieć internetową fake newsami – odczytał Legutko.

„Konflikt toczy się w cyberprzestrzeni. Nie ma tygodnia bez doniesienia o cyberatakach pochodzących ze Wschodu. Ten konflikt toczy się na polu gospodarczym, gdzie co chwila Rosja szantażuje kolejne państwa zakręceniem kurków z gazem. To jednocześnie nie oznacza, że Rosja zrezygnowała z bezpośrednich form przemocy, o czym mogą zaświadczyć polscy, litewscy czy łotewscy żołnierze” – napisał szef polskiego rządu.

Premier Mateusz Morawiecki uważa, że potrzeba jasnych zasad, które pozwolą Europie zablokować kolejne działania Putina i Łukaszenki. „Po pierwsze żadnych ustępstw. Sprawy zaszły za daleko. Rosja i Białoruś przekroczyły już wszystkie granice i na więcej pozwolić nie można. Po drugie, nic o nas bez nas” – wskazał premier. Szef polskiego rządu zwrócił również uwagę na to, że „słowa już nie wystarczą”, a trzeba działać zdecydowanie, m.in. przez sankcje.

„Europa to więcej niż UE. Państwa, które pozostają poza UE, takie jak Ukraina czy Mołdawia, muszą dostać sygnał, że nie zostaną same na pastwę neoimperialnej polityki Moskwy” – kontynuował premier. Szef polskiego rządu twierdzi również, że musimy wrócić z „większą energią do idei poszerzenia UE o nowych członków”.

Czytaj też:
Granica Polska-Białoruś. Stanisław Żaryn: Reżim szuka innych kierunków przerzutu migrantów