Prokurator przyjął milion złotych od gwiazdy „Królowych życia”? Sąd podjął decyzję

Prokurator przyjął milion złotych od gwiazdy „Królowych życia”? Sąd podjął decyzję

Sąd
SądŹródło:Shutterstock / siekierski.photo
Prokurator Andrzej Z. miał przyjąć milion złotych łapówki od celebrytki Joanny P.-J., znanej z programu „Królowe życia”. Sąd uznał jednak, że „brakuje skutecznego zezwolenia” na ściganie prokuratora i sprawę umorzył. Przez to, że immunitet uchyliła prokuratorowi Izba Dyscyplinarna SN.

O wręczenie korzyści majątkowej oskarżony został również mąż Joanny P.-J., bo celem łapówki miało być zwolnienie go z aresztu. Z kolei o pośrednictwo oskarżono kierowcę Michała T. Proces w ich sprawie ruszył przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście we wtorek 23 listopada.

Tego samego dnia sąd zajmował się również wnioskiem o umorzenie sprawy prokuratora Andrzeja Z., który miał przyjąć łapówkę. PAP poinformował, że sędzia Marta Pilśnik umorzyła postępowanie ze względu na „brak skutecznego zezwolenia” na ściganie prokuratora.

Jak czytamy dalej, wcześniej sąd w innym składzie oddalił wniosek o wyłączenie sędzi Pilśnik od rozpoznawania tej sprawy. Prokuratura uważała, iż sędzia może „nie zachować obiektywizmu”. Jeszcze w sierpniu sędzia zwolniła prokuratora Z. z aresztu, uzasadniając swoją decyzję tym, że Izba Dyscyplinarna SN działa nielegalnie. A to właśnie ten organ uchylił prokuratorowi immunitet. Wówczas Zbigniew Ziobro osobiście zawiesił sędzię Pilśnik na miesiąc, toczy się również wobec niej postępowanie dyscyplinarne.

Prokurator fabrykował dowody? Chodzi o brutalne morderstwo z 2014 roku

– Tymczasem, jak wynika z materiału dowodowego, Andrzej Z. przyjął m.in. milion złotych łapówki i inne korzyści majątkowe za utrudnianie postępowania w sprawie zabójstwa. W zamian za łapówki miał podejmować działania polegające na fabrykowaniu dowodów mających świadczyć o niewinności jednego z głównych podejrzanych – mówił w sierpniu rzecznik Prokuratury Krajowej Łukasz Łapczyński.

Chodzi o sprawę, którą prokurator Andrzej Z. prowadził od 2014 do 2019 roku. Wśród podejrzanych o brutalne zabójstwo na warszawskiej Pradze był Adam J. Ofiara została oblana kwasem siarkowym w jednej z praskich kamienic. J. miał odpowiadać za transport zabójcy i pomoc w ustaleniu miejsca pobytu ofiary. Jednak w czerwcu 2019 roku został zwolniony z aresztu po wpłaceniu 100 tys. złotych kaucji. Prokurator miał zapewnić swoich przełożonych, że na Adama J. „nic nie ma”, ale niedługo potem pojawiły się doniesienia, że Andrzej Z. działał na korzyść oskarżonego. Wtedy sprawa została przeniesiona do innej prokuratury.

Czytaj też:
TSUE na nałożył na Polskę kary. Suski: Milion złotych dziennie to nie jest gigantyczna kwota