Prezes Kaczyński odbezpieczył granat. Kogo przed świętami obchodzi wolność mediów?

Prezes Kaczyński odbezpieczył granat. Kogo przed świętami obchodzi wolność mediów?

Jarosław Kaczyński
Jarosław Kaczyński Źródło:Newspix.pl / Maciej Goclon/Fotonews
W moim kraju na koronawirusa umiera ponad pół tysiąca osób dziennie. Obostrzenia wprowadzono za późno. Antyszczepionkowcy śmieją się z roztropniejszej części społeczeństwa. Nie wiadomo, kiedy pracodawca sprawdzi czy jego pracownik jest zaszczepiony. Ale jak trzeba wprowadzić ustawę zagrażającą wolności mediów, to na polecenie prezesa Kaczyńskiego PiS-owskie maszynki do głosowania załatwiają sprawę w kilka godzin. To jest chory kraj.

Piątek 17 grudnia był czarnym dniem polskiego parlamentaryzmu. Znienacka wierny żołnierz prezesa Marek Suski wyciągnął z sejmowej lodówki odrzuconą latem przez Senat ustawę o radiofonii i telewizji i przepuścił ją przez sejmową Komisję Kultury. Następnie sprawa trafiła pod obrady Sejmu, a ten odrzucił uchwałę Senatu i ustawa, zwana potocznie lex TVN, wylądowała do podpisu na biurku prezydenta.

Jeśli Andrzej Duda ją podpisze to uderzy głównie w amerykański koncern medialny, do którego należą telewizje TVN i TVN24.

Zamysł ustawodawcy (czytaj: Prawa i Sprawiedliwości) jest prosty: postraszyć TVN i TVN24, bo pozwalają sobie za ostro „jeździć” po ekipie tzw. dobrej zmiany. To pachnie, mówiąc wprost, próbą zamachu na wolność medialną w Polsce.

Żeby była jasność: nie uważam telewizji TVN za wzór obiektywizmu.

Ale to prywatna stacja, może nie ukrywać swoich sympatii i antypatii politycznych. Za to patrząc na to, co wyprawia tzw. telewizja publiczna (która z założenia powinna być obiektywna), to na tle TVP telewizje TVN i TVN24 są wzorami obiektywizmu.

Zastanawiający jest moment przyjęcia lex TVN.Czy to ma być odwrócenie uwagi narodu od drożyzny, inflacji, morderczego koronawirusa i bezradnego wobec niego państwa, smrodu ciągnącego się za posłem Mejzą, zablokowanych przez Brukselę pieniędzy na Fundusz Odbudowy?

W żadnym wypadku. Tego PiS się nie boi, bo słupki sondażowe ciągle są na poziomie, który nie wywołuje paniki na Nowogrodzkiej.

Zatem naprawdę chodzi o pogrożenie palcem mediom, które się stawiają. A przy okazji dumna Polska postawiła się Stanom Zjednoczonym, naszemu najważniejszemu sojusznikowi. To znaczy byłemu najważniejszemu sojusznikowi.

Najważniejszy to on był za czasów prezydenta Trumpa, który tak pięknie rozprawiał o naszej historii i tak sprytnie wciskał nam swój sprzęt wojskowy. A ten Biden to sobie dopiero musi zasłużyć na miano naszego najważniejszego sojusznika. Zresztą, na razie robi wszystko, by tak się nie stało.

Zaraz po przyjęciu lex TVN ważni przedstawiciele amerykańskiej administracji nie kryli rozczarowania tą decyzją. Bix Aliu, chargé d'affaires amerykańskiej ambasady w Warszawie pisał na Twitterze: „Stany Zjednoczone są skrajnie rozczarowane dzisiejszym przyjęciem ustawy medialnej przez Sejm RP. Oczekujemy, że Prezydent Duda będzie działać zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami, aby wykorzystać swoje przywództwo do ochrony wolności słowa i działalności gospodarczej”.

Swoją drogą dość oryginalny „prezent” przygotowały polskie władze Markowi Brzezinskiemu, który właśnie został zaakceptowany przez amerykański Senat jako nowy ambasador USA w Polsce.

Dlaczego Jarosław Kaczyński właśnie teraz cisnął tym odbezpieczonym granatem w media i Stany Zjednoczone? Bo jest tydzień przed Bożym Narodzeniem.

Prezes, znany z dość konserwatywnego pojęcia o tym, jak działają media i jak są konsumowane przez społeczeństwo, uznał zapewne, że jak się coś wydarzy w piątek, po południu, tydzień przed Wigilią, to mało kogo będzie to obchodzić.

Przecież ludzie już biegają za choinkami, karpiami, prezentami i mają gdzieś to, że władza szykuje zamach na media.

Jak się sprawa potoczy dalej? O ironio, w rolę obrońcy wolności mediów może się wcielić prezydent Andrzej Duda. Co prawda od sześciu lat bez zmrużenia oka (z drobnymi wyjątkami) podpisuje jak leci wszystko, co do podpisania dostanie. Ale teraz ma szansę wyjść na bohatera.

Prawdopodobnie będzie przeciągał sprawę, rozmyślał, czekał na apele amerykańskiej administracji i pokazywał jak jest ważny. I w końcu, w swojej ważności rozdęty do granic wytrzymałości, wyrzuci ustawę do kosza albo odeśle ją do Trybunału Konstytucyjnego.

A tam już Julia Przyłębska będzie wiedziała, co z nią zrobić. To znaczy nie będzie wiedziała. Dowie się od prezesa Kaczyńskiego…

Robert Feluś – redaktor naczelny „Wprost”

Czytaj też:
Samobójstwa dzieci, leki na COVID z Aliexpress, w co gra kanclerz Scholz. Nowy „Wprost”

Artykuł został opublikowany w 51/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.