Rok polskiej koalicji - "dobrej" czy "szarpanej"?

Rok polskiej koalicji - "dobrej" czy "szarpanej"?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister obrony narodowej Aleksander Szczygło (PiS) pozytywnie ocenia rok działań koalicji PiS-Samoobrona-LPR, zwracając uwagę m.in. na uchwalenie kilku - jak powiedział - istotnych ustaw. Politycy opozycji krytykują rządzącą koalicję, określając ją jako "kiepską" i szarpaną wewnętrznymi konfliktami.

"Mimo zawirowań, w ciągu tego czasu udało się uchwalić kilka istotnych ustaw, a to bez wyraźnej większości w Sejmie nie byłoby możliwe" - powiedział w sobotę Szczygło dziennikarzom.

Jak dodał, "rozwój gospodarczy jest bardzo wysoki, jest spadek bezrobocia i napływ inwestycji zagranicznych". "Czyli to przed czym przestrzegali nasi przeciwnicy, okazało się nieprawdą. Wszystko jest dobrze" - powiedział Szczygło.

Pytany, czego - mimo starań - nie udało się osiągnąć, powiedział, że "nic mu nie przychodzi go głowy".

"Zadziwiająco dobrze" - taką ocenę wystawił z kolei poseł PiS Jacek Kurski. "Jak na te trudności polityczne i nieustający atak, jakiemu koalicja jest poddawana, odnosimy spore sukcesy. Mamy najwyższy wzrost gospodarczy w Europie, spadek bezrobocia - nie dlatego, że Polacy wyjechali, ale powstało 300 tys. nowych miejsc pracy"- powiedział Kurski dziennikarzom w Gdańsku.

W jego ocenie problemy z koalicjantami to "uroda demokracji". "Jeżeli jest koalicja dwu, trzy podmiotowa, to zawsze mniejsze, czy podszczypują, czy podgryzają, czy napinają mięśnie, żeby wzmocnić swoją pozycję. Ważne, żeby ta 'łódka' płynęła i wiosłowała do przodu; więc trochę się chybocze, ale płynie do przodu" - dodał.

Z kolei zdaniem wiceszefa PO Bronisława Komorowskiego "to jest kiepska koalicja, kłócąca się ciągle, ciągle się strasząca wcześniejszymi wyborami". "A to się przenosi na jakość rządzenia" -  powiedział dziennikarzom polityk Platformy.

"Łatwiej widać tej koalicji przychodzi krzyczeć, grozić palcem, ścigać, niż rozwiązywać polskie problemy" - stwierdził. Na pytanie, czy wierzył, że koalicja przetrwa rok, odpowiedział: "taką polską specjalnością jest to, że prowizorki trwają najdłużej".

W ocenie Komorowskiego "widać, że cała koalicja straciła i traci w sposób bardzo poważny". "Najwięcej - jak powiedział - straciła Samoobrona i LPR, bo część wyborców zabrał im PiS, ale PiS stracił z kolei część wyborców bardziej umiarkowanych". "Jak na rok funkcjonowania tej koalicji to tempo erozji jest dosyć duże" - uznał wiceszef PO.

Według niego "przyśpieszają to sami koalicjanci, ciągle strasząc siebie nawzajem i opinię publiczną perspektywą wcześniejszych wyborów". "Już w te wcześniejsze wybory mało kto wierzy, ale robi to fatalne wrażenie tymczasowości, niestabilności koalicji" - powiedział.

Według Ryszarda Kalisza (SLD) "był to rok konfliktów, kryzysów, wyciągania dla siebie przy każdej okazji co można". Kalisz ocenił w sobotniej rozmowie z dziennikarzami, że wicepremierzy Andrzej Lepper i Roman Giertych "w dużo większym stopniu są szefami swoich partii niż wicepremierami".

"Nie zajmują się tak naprawdę swoimi resortami w kategoriach racjonalnych, a w kategoriach populistycznych" - uważa polityk SLD Kalisz.

Oceniając rok działalności koalicji PiS-Samoobrona-LPR wiceszef PSL Jan Bury powiedział, że "jest to rok, w którym było mnóstwo wewnętrznych kryzysów i wzajemnych sprzeczności".

Według niego, "było dużo dyskusji na temat modelu państwa, IV Rzeczpospolitej, na różnych kwestii społecznych, historycznych związanych i z likwidacją WSI i lustracją i IPN, a teraz także deubekizacją". Natomiast - dodał Bury - rząd nie przedstawił "żadnych gospodarczych, społecznych pomysłów ani rozwiązań, ani reform".

"Ten rok pokazuje, że dwa najbliższe lata - jeżeli ten rząd wytrwa tyle - to będzie dalej jedno wielkie pasmo wzajemnych kłótni i swarów, kto na kim będzie w stanie więcej utargować, kto na kim będzie w stanie więcej wygrać i w konsekwencji może doprowadzić do tego, że ten rząd nie wytrwa do końca kadencji" - ocenił polityk PSL.

Pod koniec kwietnia 2006 r. PiS i Samoobrona podpisały umowę koalicyjną. Tydzień później do porozumienia dołączyła LPR i 5 maja 2006 r. powstał koalicyjny rząd PiS-Samoobrona-LPR kierowany wówczas przez Kazimierza Marcinkiewicza. Doszło wtedy do rekonstrukcji jego gabinetu.

Lepper został wicepremierem i ministrem rolnictwa, a Giertych wicepremierem i ministrem edukacji. Do kryzysu w relacjach PiS - Samoobrona, a tym samym w koalicji, doszło kilka miesięcy później w czasie prac nad budżetem na 2007 r.

Od połowy września 2006 r. Lepper groził wielokrotnie, że jeśli budżet na 2007 r. będzie w takim kształcie, jak przewidywał projekt resortu finansów, to Samoobrona go nie poprze. Kolejną przyczyną konfliktu w koalicji była zapowiedź wysłania ponad tysiąca polskich żołnierzy do Afganistanu - czemu sprzeciwiała się Samoobrona.

22 września, w atmosferze wzajemnych zarzutów między politykami koalicji, na wniosek premiera Jarosława Kaczyńskiego, prezydent Lech Kaczyński odwołał Leppera z funkcji w rządzie. Niedługo po odejściu Leppera z rządu rozpoczęły się rozmowy o powrocie Samoobrony do koalicji. Zdecydowanym zwolennikiem reaktywacji koalicji był wicepremier Giertych.

Po niecałym miesiącu kryzysu politycznego, 16 października 2006 r., Lepper powrócił do rządu, powtórnie zostając wicepremierem i szefem resortu rolnictwa. Uroczystość jego powołania w skład Rady Ministrów odbyła się bez udziału mediów. Tego samego dnia PiS, Samoobrona i LPR podpisały deklarację programową, zawierającą wspólny program.

ab, pap