Kto wygra francuskie wybory?

Kto wygra francuskie wybory?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Francuscy politolodzy nie mają pewności, kto wygra wybory prezydenckie we Francji. O najwyższy urząd w państwie walczą kandydat centroprawicy - faworyt sondaży - Nicolas Sarkozy i socjalistka Segolene Royal.

"Należy zdawać sobie sprawę z tego, że ci wyborcy, którzy będą głosować na Sarkozy'ego to przede wszystkim ludzie, którzy chcą zmian we Francji. Sarkozy takie zmiany zapowiada. Ci, którzy zagłosują na Royal, uczynią tak, gdyż obawiają się Sarkozy'ego" - powiedział Dominique Moisi, politolog z Francuskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (IFRI).

Tłumaczył, że "głosy na Sarkozy'ego będą więc pozytywne, a na Royal - negatywne. W drugiej turze liczyć się będzie zatem wola zmian u zwolenników Sarkozy'ego, a u zwolenników Royal - strach przed samym Sarkozym i zmianami jakie proponuje".

W opinii innego politologa - Rolanda Cayrola, dyrektora Centrum Badań Politycznych (CEVIPOF) w Paryżu, w drugiej turze będzie liczył się "pewien koktajl składający się zarówno z osobowości, jak i programu kandydata".

"Wyborcy bowiem - wyjaśnił ekspert - będą musieli obdarzyć któregoś z kandydatów zaufaniem. W wyborach prezydenckich powierzamy kandydatowi klucze do drzwi domu jakim jest Francja".

Na pytanie o to, czym będą kierować się wyborcy, Dominique Moisi odpowiedział: "Zwolennicy Sarkozy'ego będą głosować na jego program, a zwolennicy Royal będą patrzeć na osobowość Sarkozy'ego".

Politolog uważa, że ewentualna Francja Sarkozy'ego nie różniłaby się radykalnie od Francji Royal. W pierwszym przypadku "to pewna chęć zmian, głównie gospodarczych, w myśl hasła kandydata 'Francja pracuje'; wiąże się z tym spore ryzyko napięć społecznych. Pod rządami Royal - co może dziwić - będzie kontynuacja tego, co jest dzisiaj" - analizował Moisi.

Zauważył, że "faktyczne różnice zarówno pod względem polityki wewnętrznej, jak i zewnętrznej" są widoczne między odchodzącym prezydentem Jacques'iem Chirakiem a kandydatami niedzielnych wyborów.

"Chirac był zafascynowany polityką zagraniczną; nie dotyczy to natomiast ani Royal, ani Sarkozy'ego" - tłumaczył Moisi.

Zdanie to podziela Roland Cayrol. W jego opinii, "nie należy przesadzać z podziałem na Francję Sarkozy'ego i Francję Royal. Polityka nie zmienia wszystkiego".

Jak ocenił Cayrol, po wyborach może zmienić się styl rządzenia. "Każdy z kandydatów będzie starał się pokazać, że Republika jest mniej znieruchomiała, mniej wszechobecna, mniej monarsza w porównaniu z Republiką Chiraca. Zarówno Sarkozy, jak i Royal będą starali się pokazać, że unowocześniają, dają świeży powiew Republice, gdyż oboje wywodzą się z nowej generacji polityków".

Nawiązując do kampanii wyborczych obojga kandydatów, Cayrol powiedział: "Pewną cechą naszych kampanii prezydenckich jest to, że w zależności od momentu mówi się rzeczy sprzeczne, które się wykluczają. Uczynił to Sarkozy. Raz utrzymywał kurs bardzo bliski skrajnej prawicy w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa i imigracji, raz był bardziej liberalny, bardziej proatlantycki, kiedy indziej znów był obrońcą francuskiego systemu socjalnego, czy obrońcą polityki zagranicznej prowadzonej przez prezydenta Jacquesa Chiraca. Opowiadał się tak naprawdę za wieloma pozycjami politycznymi".

Według tego eksperta, "podobnie działała Segolene Royal. Raz broniła programu socjalistów, mówiła o zerwaniu z systemem nierówności społecznej, a zarazem była bardzo nowoczesna i bardzo liberalna w porównaniu z Partią Socjalistyczną, otwarta na gospodarkę kapitalistyczną".

W jego opinii, kandydaci byli "poniekąd kameleonami" chcącymi przyciągnąć różnych wyborców.

Obaj politolodzy przewidują, że frekwencja w niedzielę, podobnie jak w pierwszej turze, będzie wysoka.

ab, pap