Zbigniew Boniek zdradził, kto jest jednym z jego ulubionych piłkarzy. Wskazał na Polaka

Zbigniew Boniek zdradził, kto jest jednym z jego ulubionych piłkarzy. Wskazał na Polaka

Zbigniew Boniek
Zbigniew Boniek Źródło:Newspix.pl / Łukasz Grochala/CYFRASPORT
Zbigniew Boniek w wywiadzie dla „La Gazzetta dello Sport” zdradził, kto jest jednym z jego ulubionych piłkarzy. Wybór padł na reprezentanta Polski, który błysnął podczas ostatniego meczu Ligi Mistrzów.

Zbigniew Boniek podczas wywiadu dla "La Gazzetta dello Sport" skomentował ostatni mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów między FC Barceloną i Napoli. Spotkanie rozgrywane w stolicy Katalonii zakończyło się remisem 1:1, a bramkę dla przyjezdnych strzelił Piotr Zieliński. – Oglądanie Polaka strzelającego na Camp Nou pozostanie dla mnie niezatartym wspomnieniem – zdradził Boniek.

Zbigniew Boniek komplementuje Piotra Zielińskiego

Były szef PZPN-u przyznał, że Zieliński jest jednym z jego ulubionych piłkarzy pod względem techniki. – Niektórzy twierdzą, że późno dojrzał, ale w Neapolu od lat pokazywał wysoki poziom. Jest kompletnym piłkarzem. Nie jest typem, który robi za gwiazdę na boisku, ale to nie oznacza, że nie jest bardzo dobrym graczem – podkreślił, dodając, że docenia pomocnika Napoli właśnie za to, że zawsze pozostaje sobą.

Według Bońka podopieczni Luciano Spalettiego są w stanie wyeliminować Dumę Katalonii i awansować do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Były piłkarz nie przekreśla także szans Napoli w walce o mistrzostwo Włoch. Jego zdaniem kluczowe będzie posiadanie szerokiej kadry i dostępność najlepszych zawodników, którzy będą znajdowali się w wysokiej formie.

Przypomnijmy, po 25 kolejkach Napoli zajmuje trzecią pozycję w tabeli ligowej, tracąc trzy punkty do pierwszego Milanu. Jeśli jednak Zieliński i spółka wygrają najbliższe spotkanie z Cagliari to zrównają się oczkami z Rossoneri. Inter z kolei ma obecnie punkt więcej niż Napoli i dwa spotkania rozegrane mniej.

Czytaj też:
Legia Warszawa kończyła mecz w osłabieniu. Wojskowi znowu stracili punkty w Ekstraklasie

Źródło: La Gazzetta dello Sport