Radziwiłł w „Mówiąc Wprost” o pomocy uchodźcom: Żyjemy w dwóch światach. Puszczają nerwy

Radziwiłł w „Mówiąc Wprost” o pomocy uchodźcom: Żyjemy w dwóch światach. Puszczają nerwy

„Mówiąc Wprost”, gościem Konstanty Radziwiłł
„Mówiąc Wprost”, gościem Konstanty Radziwiłł Źródło:Wprost
– Od samego początku napływu uchodźców mam naprawdę wrażenie, że żyjemy w dwóch światach. Jeden jest realny, w którym pomagamy, a drugi to wirtualny, w którym niektórym mogą puszczać nerwy – wyjaśnia Konstanty Radziwiłł, wojewoda mazowiecki, w programie „Mówiąc Wprost”.

Polska przyjęła już ponad 2 miliony uchodźców z Ukrainy. Od samego początku największą grupą osób pomagających na pograniczu, ale także zajmujących się opieką nad osobami w punktach recepcyjnych w miastach, są wolontariusze. Bezinteresownie służą pomocą w specjalnych punktach przygranicznych, ale także na dworcach kolejowych czy specjalnych punktach pomocy. Od początku napływu uchodźców z Ukrainy szereg osób zwracało uwagę na niedostateczną pomoc ze strony władz centralnych. Wytykano m.in. brak systemu pomocy w placówkach, które przejmowały osoby uciekające z Ukrainy.

– Z prezydentem Warszawy świetnie się dogaduję. Oczywiste jest, że jak wystartowaliśmy 24 lutego z różnymi działaniami na rzecz uchodźców, to musieliśmy w praktyce z bojem poznać potrzeby. Wszyscy przez miesiąc. Jasne jest, że wiele rzeczy zmieniamy. Przed wojną zakładaliśmy, że do Polski dotrze 150 tysięcy uchodźców. Teraz jest ponad 2 miliony, co pokazuje skalę tego zjawiska – mówi w programie „Mówiąc Wprost” Konstanty Radziwiłł.

Czytaj też:
„Dzienniki wojenne”: Lilia z Jaworowa. „Tu nie bombardują”

W rozmowie z Joanną Miziołek i Dariuszem Grzędzińskim wojewoda wyjaśniał, że obserwuje dwie różne rzeczywistości. – Od samego początku mam naprawdę wrażenie, że żyjemy w dwóch światach. Pierwszy to ten, w którym dobrze sobie radzimy z wyzwaniami pomocy uchodźcom. Natomiast w drugim świecie, wirtualnym, niektórym puszczają nerwy. Ten jednak świat ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Naprawdę od samego początku napływu uchodźców, mam wrażenie, że stajemy na wysokości zadania – uważa Konstanty Radziwiłł.

Czytaj też:
Wzruszający gest rumuńskich pograniczników. Niezwykły most na granicy z Ukrainą

Skala napływu uchodźców do Polski od początku wojny jest ogromna, a jednocześnie niespożyte zdają się siły i zasoby Polaków, którzy samodzielnie pomagają uciekinierom z obszarów objętych działaniami wojennymi. W tysiącach polskich domów przyjęto Ukraińców, ale wciąż jest wiele osób, które nie mają schronienia w prywatnych domach. Czy Warszawa dysponuje lokalami, które mogłaby przeznaczyć na pomoc

– Nawet do końca nie wiemy, jak dużo osób ma miejsce w prywatnych domach. Nie wiadomo także, czy będzie to działanie krótkoterminowe, czy jednak długoterminowe. Przytłaczająca liczba osób, która zdecydowała się na taką pomoc, nie robi tego dla tych 40 złotych na dobę za pobyt gości w swoim domu. Jesteśmy w zupełnie nowym kontekście, ponieważ zaczęła już działać ustawa o pomocy uchodźcom z Ukrainy. I to jest znaczący krok do przodu – mówi wojewoda mazowiecki.

Konstanty Radziwiłł przyznał, że część Ukraińców deklaruje, że powróci do ojczyzny po zakończeniu wojny. Część osób chce z kolei z Polski udać się do innych krajów, natomiast jest także duża grupa osób, która będzie chciała się w naszym kraju osiedlić. Jak przyznał wojewoda, widać to chociażby po chęci uzyskania polskiego PESEL-u.

– W punktach recepcyjnych pojawiły się pierwsze stoiska, w których oferowane są możliwości zatrudnienia dla Ukraińców. I jak rozumiem będą to oferty z takimi elementami jak pomoc w opiece nad dziećmi i inne niezbędne rzeczy. To nie może być oferta, w której zakłada się, że ktoś będzie jeździł do pracy z łóżka w punkcie pomocowym – mówi wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł.

Czytaj też:
Tu chronią się Ukraińcy. „Cudowni ludzie, nie sprawiają żadnych problemów”

Źródło: Wprost