Wojna na Ukrainie. Otrucie Abramowicza było ostrzeżeniem? „Jest na krótkiej smyczy”

Wojna na Ukrainie. Otrucie Abramowicza było ostrzeżeniem? „Jest na krótkiej smyczy”

Roman Abramowicz
Roman Abramowicz Źródło:Newspix.pl / CAMERSPORT
Z ustaleń „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że otrucie Romana Abramowicza podczas negocjacji między delegacjami Ukrainy i Rosji mogło być ostrzeżeniem dla oligarchy, by nie próbował działać wbrew planom Kremla.

„Dziennik Gazeta Prawna”, powołując się na źródła zbliżone do sprawy opisał sprawę otrucia Romana Abramowicza do którego doszło na początku marca. Według pozyskanych przez gazetę informacji rosyjski oligarcha poczuł się źle w samolocie, którym wracał z negocjacji między delegacjami Rosji i Ukrainy. Po wylądowaniu został przetransportowany do szpitala, gdzie w jego organizmie wykryte zostały toksyny.

W ocenie rozmówcy dziennika, wielkość dawki jaką potraktowano Abramowicza świadczy o tym, że celem nie była jego śmierć. – Wynik na obecność substancji chemicznej był pozytywny. Ustalono jednak, że była ona dość słaba – wskazał. –Zinterpretowaliśmy to jako sygnał dla Abramowicza. Oczywiste ostrzeżenie – dodał.

Abramowicz na „krótkiej smyczy”?

W ocenie źródła „DGP”, powodem akcji – najprawdopodobniej – rosyjskich służb był fakt, że oligarcha posługuje się portugalskim paszportem, a wcześniej w paszporcie sowieckim w rubryce narodowość wpisane miał: ukraińska. Może to stwarzać ryzyko, że miliarder w obliczu dotkliwych sankcji „wybierze wolność”. Zdaniem rozmówcy gazety sprawcy chcieli mu przypomnieć, że nie może czuć się bezpieczny. – Tak, by nie zrobić mu krzywdy, ale żeby zrozumiał, że jest na krótkiej smyczy – wnioskuje źródło dziennika.

Z ustaleń „DGP” wynika, że zachodnie służby wykluczają, by za otruciem biznesmena mogły stać ukraińskie służby. Zastosowana metoda jest zbliżona do wcześniejszych działań Rosjan. Niebezpieczne dla życia środki chemiczne podawane były m.in. Aleksiejowi Nawalnemu, Wiktorowi Juszczence i Aleksandrowi Litwinience. Na Rosjan wskazuje również fakt, że środki chemiczne wykryte zostały również w organizmach członków ukraińskiej delegacji. Według innej hipotezy, otrucie mogło być ukartowaną akcją, mającą na celu zdobycie przez Abramowicza przychylności strony ukraińskiej.

Źródła gazety podkreślają, że konieczne będą ponowne badania oligarchy, przypominając, że Aleksander Litwinienko po przyjęciu do szpitala poczuł się lepiej i dopiero później toksyny zaczęły wyniszczać jego organizm. Rozmówcy „DGP” zachęcają również do bacznego przyglądania się wszystkim pozostałym uczestnikom rozmów, w których udział wziął Roman Abramowicz.




Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport


Czytaj też:
„WSJ”: Niepokojące doniesienia o Abramowiczu. „Objawy zatrucia bronią chemiczną”

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna