Bohater „afery respiratorowej” nie usłyszał zarzutów, bo wyleciał z kraju. Nie wiadomo, gdzie przebywa

Bohater „afery respiratorowej” nie usłyszał zarzutów, bo wyleciał z kraju. Nie wiadomo, gdzie przebywa

Afera respiratorowa
Afera respiratorowa Źródło: Newspix.pl / Rafal Klimkiewicz/EDYTOR.net
Prokuratura nie może postawić Andrzejowi I. zarzutów, bo bohater „afery respiratorowej” wyleciał w kraju. Służby nie wiedzą, gdzie teraz przebywa. Polskę opuścił drogą lotniczą w grudniu 2020 roku – informuje „Rzeczpospolita”.

Biznesmen i były handlarz bronią Andrzej I. to główna postać „afery respiratorowej”. Wziął ogromną zaliczkę na zakup sprzętu medycznego, który do Ministerstwa Zdrowia dotarł tylko w części. Dodatkowo był wadliwy. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, I. cały czas nie usłyszał zarzutów, bo nie ma go w kraju. Lubelska prokuratura chce go oskarżyć również o wiele przestępstw skarbowych.

„O tym, że sąd na wniosek prokuratury zgodził się na aresztowanie Andrzeja I., dzięki czemu śledczy wystawili za nim list gończy, powiedział »Rzeczpospolitej« w opublikowanym we wtorek wywiadzie Dariusz Barski, prokurator krajowy. Poszliśmy tym tropem i odkryliśmy nowe okoliczności. Jak się okazuje, biznesmena od dawna nie ma w kraju” – czytamy w tekście.

Służby wiedzą jedynie, kiedy Andrzej I. opuścił kraj. – Lubelski Urząd Celno-Skarbowy, z którym prowadzimy śledztwo, ustalił, że podejrzany opuścił Polskę drogą lotniczą w grudniu 2020 roku i po tym czasie nie ma śladu, żeby wjechał do kraju – powiedział gazecie prok. Bartosz Wójcik z Prokuratury Regionalnej w Lublinie.

„Afera respiratorowa” ciągnie się od początku pandemii

„Afera respiratorowa” ciągnie się już od wiosny 2020 roku, kiedy to ujawniono, że Ministerstwo Zdrowia kupiło ponad tysiąc respiratorów za łączną kwotę 200 mln zł. Osobą sprzedającą był były handlarz bronią, a sprzęt został dostarczony jedynie w części (dostarczono zaledwie 200 z 1241 zamówionych respiratorów). Ponadto, urządzenia nie posiadały odpowiedniej dokumentacji, o której była mowa w kontrakcie. Brakowało m.in. kart gwarancyjnych. Tytułem zaliczki na poczet realizacji zamówienia wpłacono 154 mln zł, a dostawa miała zostać zrealizowana do końca czerwca.

– Nie mam kaca moralnego. Działałem w warunkach, kiedy trzeba było podejmować szybkie decyzje – zapewniał były już wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński, który był odpowiedzialny za podpisanie umowy na zakup respiratorów. – Efekty nie były takie, jak oczekiwaliśmy, ale jestem przekonany, że nie było tam żadnych nieuczciwych działań, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem – dodawał.

Do spłacenia pozostało ponad 50 mln euro

Spółka E&K nie wywiązała się z kontraktu, dlatego Ministerstwo Zdrowia zwróciło się do Prokuratorii Generalnej RP ws. wszczęcia postępowania przeciwko przedsiębiorstwu. Po odstąpieniu od umowy resort otrzymał zwrot przedpłaconych pieniędzy w kwocie ponad 14 mln euro. Do tej pory udało się zabezpieczyć ok. 26 mln zł zobowiązań spółki.

Do spłacenia pozostało ponad 50 mln zł. 25 mln zł zamrożonych na kontach tej spółki ma trafić do resortu zdrowia w jeszcze w kwietniu. Kolejne 25 mln zł ma pochodzić z postępowania egzekucyjnego dotyczącego 418 respiratorów. Jak informuje RMF FM, są scenariusze spieniężenia respiratorów, ale także pod uwagę brane jest przejęcie tych urządzeń na walkę z koronawirusem.

Czytaj też:
„GW”: Prokuratura nagle wycofała akt oskarżenia wobec byłego posła PiS. Użyto specjalnego trybu

Źródło: Rzeczpospolita