Kijów wraca do życia, ale to jeszcze nie koniec. „Ruskie tak łatwo nam nie odpuszczą”

Kijów wraca do życia, ale to jeszcze nie koniec. „Ruskie tak łatwo nam nie odpuszczą”

Zniszczone centrum handlowe Retroville i okolice
Zniszczone centrum handlowe Retroville i okolice Źródło:Wprost / Karolina Baca-Pogorzelska
Maksym walczył w batalionie Ajdar, ale został ranny na Donbasie i walczyć już nie może, pracuje więc jako tłumacz. Lena miała szyć smoking dla prezydenta Zełenskiego, ale przyszła wojna, więc wraz z wolontariuszami dba o gorące posiłki dla najbardziej potrzebujących. To mieszkańcy Kijowa, którzy ze stolicy nie wyjechali. Inni masowo wracają, choć mer miasta, Witalij Kliczko, apelował, by z tym się jeszcze wstrzymać. Rosjanie zaś grożą stolicy atakami rakietowymi, bo nie mogą przeboleć, że jej oblężenie im się nie powiodło. – Ruskie tak łatwo nam nie odpuszczą – mówi korespondentce „Wprost” Karolinie Bacy-Pogorzelskiej mieszkanka Kijowa.

Kiedy wyjeżdżałam do Ukrainy 10 marca, brałam klucze do kijowskiego mieszkania mojej koleżanki i rzeczy, jakie miałam zawieźć jej sąsiadce, choć wtedy nie przypuszczałam, że uda mi się dotrzeć do stolicy i okolic. 9 kwietnia jednak udało się to bez problemu – tak bardzo sytuacja przez miesiąc się zmieniła. Dużo większe tragedie rozgrywały się wokół stolicy i niedaleko niej, o czym pisaliśmy wcześniej: w Buczy, Hostemlu i Irpieniu oraz w obwodzie czernihowskim.

Dziś w Kijowie czuć powiew wiosny. Nie chodzi tylko o pogodę, ale też o takie rozluźnienie atmosfery. Metro jeździ, choć raz na godzinę. Są autobusy, a ostatnio nawet i trolejbus wrócił na trasę. Zdecydowanie zluzowały się zasady przejazdu przez blokposty (w dzień praktycznie nie ma kontroli).

Źródło: Wprost