Aleksandra Gieracka, "Wprost": Minęły dwa miesiące od usunięcia pana z klubu PiS. Jak pan się odnalazł jako senator niezrzeszony?
Jan Maria Jackowski, senator niezrzeszony: Te dwa miesiące były naznaczone wojną w Ukrainie, więc życie polityczne w Polsce niejako zostało zamrożone. Co do zasady zawsze byłem naturą niezależną. Teraz jestem oficjalnie niezrzeszony i robię dokładnie to, co robiłem w przeszłości: aktywnie pracuję w Senacie i w moim okręgu wyborczym. Odbyłem cały szereg spotkań, również z wyborcami. Wszyscy ze zrozumieniem przyjęli deklarację, że mam zamiar nadal aktywnie pracować i ubiegać się o reelekcję.
Zamierza pan startować jako kandydat niezależny, czy jako kandydat opozycyjny wobec PiS?
W tej chwili jest za wcześnie, żeby składać deklaracje. Jak będzie odpowiedni czas, to wtedy poinformuję opinie publiczną. Natomiast trzeba też pamiętać, że tak naprawdę teraz nie wiadomo, kiedy będą wybory – czy w konstytucyjnym terminie, czy wcześniej.
Spekulacje o przedterminowych wyborach pojawiają się regularnie. Na co pan się nastawia?
W moim przekonaniu raczej więcej wskazuje na to, że odbędą się w terminie konstytucyjnym, a więc za niecałe półtora roku. Kładę nacisk na słowo „raczej”, bo tyle się dzieje w Polsce i w polityce międzynarodowej, że sytuacja jest nieprzewidywalna.
Partie opozycyjne złożyły panu jakieś oferty?
Miałem i mam dobre relacje z przedstawicielami różnych środowisk politycznych, co nie znaczy, że nie mam swoich poglądów. Odbyłem szereg konsultacji ze wszystkimi znaczącymi środowiskami politycznymi. Pozostańmy przy tej formule.
Do kogo politycznie panu dziś najbliżej?
Do tych, którzy uprawiają politykę w oparciu o sprawdzone wartości i szanują demokratyczne instytucje publiczne. Życie polityczne, mimo że jest zamrożone, to jednak podskórnie się toczy. Różne scenariusze i warianty, co do taktyki wyborczej, są studiowane, zarówno w PiS jak i w innych środowiskach. To się odbywa nieustannie.